tag:blogger.com,1999:blog-37224875701094066052024-02-20T23:10:22.807+01:00History Of Me.AdamDRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.comBlogger38125tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-85721375599714346042014-09-12T21:20:00.001+02:002014-09-12T21:20:53.824+02:00HISTORY OF ME.ADAM - EpilogZgodnie z obietnicą dodaje epilog dotyczących dalszych losów bohaterów mojego opowiadania HISTORY OF ME.ADAM :)<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Adam Nickolson</b></div>
<div style="text-align: left;">
Wyjeżdża wraz z córką Claudią do Hiszpanii, chce spełnić pośmiertne marzenie Evy by ich potomstwo zobaczyło ten kraj. Przyjeżdża jednak do Londynu gdy Victoria zostaje wypuszczona z więzienia. Ze łzami w oczach obserwuje jak dziewczyna wsiada do miejskiego autobusu. To był ostatni raz gdy widział dziewczynę...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Roxanne Nickolson</b></div>
<div style="text-align: left;">
Po przeprowadzce do Manchesteru bierze ślub z William'em. W mieście znajduje nową pracę jako kelnerka w domu weselnym. Z dawną miłością kobieta na nowa rozkwita i czuje się szczęśliwa. Szanuje, lecz bardzo żałuje straty syna gdy ten wyjeżdża do Hiszpanii.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Mindy Richardson</b></div>
<div style="text-align: left;">
Dziewczynie udaje się spełnić jej wielkie marzenie, zostaje modelką w paryskim domu mody. Jej kariera toczy się w zawrotnym tempie. Wkrótce <b></b>staje się rozpoznawalna na całym świecie. Gdy dowiaduje się o zdradzie Garett'a przedawkowuje środki nasenne, w konsekwencji czego umiera.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b> Garett Tylson</b></div>
<div style="text-align: left;">
Nie udaje mu się spełniać marzeń, zamiast bycia koszykarzem zostaje dealerem nieruchomości, zdradza swoją dziewczynę z jedną z klientek. Gdy dziewczyna popełnia samobójstwo, chłopak popada w depresje. Żyje w samotności w Londynie...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Amalie Scott</b></div>
<div style="text-align: left;">
Przez pewien okres czasu mieszka wraz z Adam'em w Madrycie, jednak wraca do Londynu. Po śmierci jej przyjaciółki Mindy zostaje psychologiem. Pewnego dnia poznaje Bob'a, swego przyszłego męża...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Victoria Poscald</b></div>
<div style="text-align: left;">
Po odbyciu dwudziestotrzyletniej karze w londyńskim więzieniu wyjeżdża do Australii, by być jak najdalej od Londynu. Nie wie, że w dniu kiedy opuszczała areszt była obserwowana przez Adam'a. W Sydney stara ułożyć sobie życie na nowo, lecz wspomnienia przeżyć są zbyt bolesne, lecz dziewczyna nie poddaje się... </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Bob Poscald</b></div>
<div style="text-align: left;">
Po rzekomym samobójstwie siostry chłopak nie potrafi się odnaleźć w świecie. Poznaje jednak Amalie, jednak żadne z nich nigdy nie domyśliło się kim jest te drugie, Amalie nawet nie podejrzewała, że jej mąż jest bratem Victorii. Przy dziewczynie wraca na nowo do życia, na nowo potrafi się z niego cieszyć...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Fred Jacketton</b></div>
<div style="text-align: left;">
Gdy po osiemnastych urodzinach Adam opuszcza NYC mężczyzna ani razu nie zadzwonił do syna, jego los przestał go interesować, popadł w nałóg alkoholowy, przez to rozwodzi się z żoną Tyler. </div>
<div style="text-align: left;">
<b> </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Tony Derish</b></div>
<div style="text-align: left;">
Przebywa w areszcie w Glasgow, jest bardzo zaskoczony wiadomością, że Amanda popełniła samobójstwo, chce zemścić się na Mike'u za zdradę. Gdy dowiaduje się o aresztowaniu Victorii oraz fakcie, że dziewczyna powiedziała wszystko na jego temat w akcie ucieczki od jeszcze większej kary chłopak popełnia samobójstwo w sali więziennej.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>William Scott</b></div>
<div style="text-align: left;">
Żeni się z Roxanne. Oboje mieszkają w Manchesterze, są sobie bardzo oddani, cieszą się swoją obecnością, mężczyzna bardzo przeżywa wybór Adama o wyjeździe z Londynu...<b><b><b> </b> </b></b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kelly Nickolson-Scott</b></div>
<div style="text-align: left;">
Przeprowadza się wraz z Mike'm do Cardiff gdzie dostaje posadę w tamtejszej policji, Mike zatrudnia się w firmie budowlanej. Wraz z chłopakiem mają dwoje dzieci - Viv i Jack'a. Są szczęśliwi, lecz dziewczyna ukrywa fakt przez rodzicami o ciągłym kontakcie z Adam'em...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Eva Howard</b></div>
<div style="text-align: left;">
Została zabita przez Tony'ego, wydała na świat córkę Claudię, która jest jej wiernym odbiciem. Bardzo kochała Adama i pragnęła jego szczęścia, umarła będąc bardzo młodą kobietą...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Peter Illassy</b></div>
<div style="text-align: left;">
Zostaje zabity przez Victorię gdy chce wyjawić najlepszemu przyjacielowi prawdę o dziewczynie. Chłopak umiera w wieku dziewiętnastu lat, to głównie z powodu jego śmierci Adam postanawia wyjechać z Londynu. Victoria co rok przylatuje w rocznicę jego śmierci by pomodlić się nad jego grobem...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i>To epilog dotyczący dalszych losów postaci z HOMA :)</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Czytajcie i komentuje, być może z czasem powstanie opowiadanie o Adamie, lecz nic nie obiecuje. Narazie zapraszam na mój nowy blog <a href="http://darykhyrezis.blogspot.com/" target="_blank">DARY KHYREZIS. WŁADCA SNÓW</a> - miłego czytania. Enjoy :* </i></div>
<div style="text-align: left;">
<b> </b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-73928607358472742252014-09-07T12:03:00.000+02:002014-09-07T12:03:08.707+02:00Rozdział XXX - The End Of StoryVictoria spędziła w areszcie miesiąc, a to był najgorszy miesiąc w jej życiu. Za zabójstwo Peter'a Ilassy'ego została skazana na osiemnaście lat więzienia, a za udanie własne zabójstwa na kolejne pięć plus roczny pobyt w zakładzie psychiatrycznym, łącznie dwadzieścia trzy lata za kratkami, powiedziała prawdę, miała dobrego prawnika, żałowała tego co zrobiła i przez najbliższych parę lat będzie siedzieć w areszcie. To nie była dobra perspektywa, ale sama sobie zaszkodziła...<br />
Pewnego dnia do jej celi przyszedł jej prawnik, było to dla niej wielkim zaskoczeniem...<br />
- Wiatj Victorio - powiedział i usiadł obok dziewczyny.<br />
- Witam - opowiedziała nie patrząc nawet w jego stronę.<br />
- Tony Dreish chce byś poprosiła o przeniesienie do więzienia do Glasgow gdzie on przebywa...<br />
- Nigdzie się nie ruszam...<br />
- On nalega...<br />
- Powiedz mu, żeby się wypchał - orzekła Victoria. - Jeśli to wszystko to spadaj...<br />
- Adam Nickolson ma dziś widzenie z tobą, za pięć minut...<br />
Dziewczyna została zaprowadzona przez więziennego do pustej sali, gdzie na środku stał stół z dwoma krzesłami. Po chwili drzwi otworzyły się i stanął w nich Adam. Nic się nie zmienił gdy go ostatni raz widziała, może trochę przytył, lecz widać było po nim zmęczenie i wielki ból po ostatnich wydarzeniach.<br />
- Hej - powiedziała nieśmiało.<br />
- Mam się pomodlić nad twoim grobem? - rzucił ostro patrząc w jej oczy.<br />
- Adam, proszę - powiedziała Victoria bliska łez.<br />
- No co? Teraz ja w ciebie powbijam noże byś cierpiała - rzucił i usiadł naprzeciw niej. - Chce wiedzieć wszystko, odkąd się poznaliśmy, do teraz, włączając w to śmierć Peter'a...<br />
- Adam - powiedziała, lecz chłopak nic na to nie odrzekł. - To zbyt bolesne...<br />
- Zależy dla kogo, bo chyba dla kogoś kto nie żyje to nie ma różnicy...<br />
Dziewczyna rozpłakała się i podeszła do okna i zaczęła swój monolog :<br />
- Gdy do mnie napisałeś sądziłem, że jesteś kolejny, który mnie pozna i koniec znajomości. Że to tylko przyjaźń dopóki nie poznasz go... Dlatego uznałam, że powinnam nie mówić ci o Tony'm, ale sam go poznałeś wtedy pod tym klubem. On mnie wykorzystywał, byłam jego kurwą, a to nie było łatwe zadanie. Udawał przed moimi rodzicami i Bob'em, że świetny z niego chłopak. Wszyscy byli nim oczarowani, ale nie ja. Gdy zobaczyłem ciebie w w tym muzeum, Opactwie Westminsterskim, wiedziałam już wtedy, że ciebie tylko kocham. Ja wiem jak ty teraz na to patrzysz, ale wiedziałam, że będziesz tym jedynym...<br />
- Tylko, że ja nie jestem zombie jak ty - rzucił Adam. Victoria płakała, lecz nie śmiała się obrócić w stronę chłopaka.<br />
- Kolejne nasze spotkania były cudowne, chciałam ci pomóc gdy powrócił twój ojciec, ale ty nie chciałeś mojej pomocy, a Tony zaczął coś podejrzewać. Wtedy musiałam zniknąć, a potem on.. On zabił Evę, Mike mi o tym powiedział, boże Adam ja naprawdę nie wiedziałam, że ty i ona, że macie dziecko... To było najgorsze, nie mogłam sobie tego nigdy wybaczyć, że... Nie chciałam by to tak się to skończyło, ale ja musiałam z nim uciec...<br />
- A jego zwłoki pod Chelmsford? - spytał.<br />
- Jego matka była podstawiona, która miała potwierdzić sekcje zwłok. Stąd te informacje, że Tony Dreish nie żyje, ale jeszcze wcześniej miał plan, znalazł Amandę, i już szykował się po raz kolejny by ciebie zabić... Ale Amanda chciała ciebie ostrzec, lecz Tony ją powstrzymał. Wtedy ona uciekła, ale on ją znalazł. Katował ją aż do momentu gdy popełniła samobójstwo, Mike mówił, że ona tego nie wytrzyma...<br />
- A twoja śmierć? - Adam nawet nie poczuł smutku po Amandzie, oszukała go tak samo jak Victoria.<br />
- Próbowałam ci to jakoś powiedzieć, ale moje uczucie był silniejsze i chciałam wrócić, ale ty mi nie pozwoliłeś... Dlatego stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli zginę, a to była najgorsza decyzja w moim życiu...<br />
- Zamienić się w zombie, zgadzam się - odciął się chłopak, jego słowa raniły Victorię. Z płaczu nie dała rady mówić...<br />
- Tony stwierdził, że skoro nie ma mnie, osoby, którą kocha, zabije Kelly czy ciebie samego potem dopadnie. Uważał, że skoro on nie może kochać ty też nie będziesz, a w dodatku zginiesz... Wtedy gdy doktor Rewdlan mnie uratował spytał się czy Bob jest moją rodziną. Powiedziałam, że to mój były chłopak i żeby mu nic nie mówił, wtedy zjawił się Peter. Poprosiłam go o pomoc, to on powiedział mojemu bratu, że nie żyje, boże jak ja tego bardzo żałuje...<br />
- Czego? Zaczęłaś nowe życie, zombie life - rzucił kwaśno Adam. Dziewczyna wiedziała, dlaczego on jest taki niemiły, ale mimo wszystko bolało to bardzo...<br />
- Wtedy on zwariował i chciał zabić Kelly! Mike na szczęście ogarnął się w porę i zaczął chronić Kelly, a Amalie domyśliła się wszystkiego, często przychodziła do Peter'a i raz prawie mnie nakryła, ale pewnie udała, że nic nie widzi. Wtedy ty wkroczyłeś do gry i tak się dalej potoczyło... <br />
- Dlaczego go zabiłaś? - zapytał.<br />
- Nie wiem Adam, naprawdę nie wiem... Targały mną emocje, ja nie chciałam go skrzywdzić, ale za długo przebywałam z Tony'm, zabiłam go z zimną krwią. Potem uświadomiłam sobie co zrobiłam, uciekłam, a młotek wyrzuciłam na wysypisku po drodze...<br />
- Jaki on był?<br />
- Peter był wspaniałym chłopakiem, przez ten rok poznałam go bardzo dobrze. Dużo mi mówił o waszej przyjaźni wiedziałam, że przeze mnie wszystko się rozwali. Opowiadał wiele, o waszej przyjaźni od dzieciństwa, wspólne przypały. Pierwszy raz gdy się upiliście i spróbowaliście papierosów, on był takim cudownym chłopakiem. Był najlepszym przyjacielem jaki mógł być, a ja to wszystko spieprzyłam. Wtedy gdy przyszyłeś postanowiłam się ujawnić, a potem on miał wyrzuty sumienia wobec ciebie i chciał to naprawić, a ja...<br />
Po twarzy Adama zaczęły płynąc łzy, chłopak nie mógł i tak zrozumieć działania Victorii. Nie pożegnał się, chciał jak najszybciej wyjść z tej sali, nie chciał już oglądać ani słuchać dziewczyny, a ona wiedziała, że to ostatni raz gdy go widzi...<br />
<br />
Adam był już spakowany, Claudia też była gotowa na wyjazd. Chłopak zamierzał wylecieć do Hiszpanii kraju, który tak uwielbiała Eva. Podjął tą decyzję i nie zamierzał zrezygnować, wiedział, że będzie ciężko, bo będzie sam, ale właśnie tego chciał...<br />
Roxanne z William'em mieli przeprowadzić się do Manchesteru, kobieta nie chciała mieszkać w Londynie. Kelly wraz z Mike'm mieszkali w Cardiff. Niedługo mieli wziąć ślub.<br />
Adam miał nadzieję, że wszystko będzie dobrze, może choć przez chwilę...<br />
<br />
<i>Drodzy Czytelnicy HISTORY OF ME. ADAM to ostatni rozdział mojego opowiadania. </i><br />
<i>Dziękuje, że przez te półtora roku byliście ze mną, czytaliście, obserwowaliście i komentowaliście HOMA...</i><br />
<i>Niestety historia Adam'a dobiegła końca. Cała historia została wyjaśniona, przynajmniej taką mam nadzieję. Za tydzień powinien ukazać się epilog dołączy dalszych losów postaci...</i><br />
<i>Dziś zostawiam Was z 30 rozdział HOMA, enjoy :*</i>DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-89262522488967687342014-08-27T21:12:00.000+02:002014-08-27T21:12:58.018+02:00Rozdział XXIXAdam zatrzymał się przerażony, serce waliło mu jak oszalałe, kim mogłaby osoba, która do niego zadzwoniła. Głos wskazywał, że to chłopak, ale instynkt mówił, że to dziewczyna. Powoli odwrócił się i ujrzał tą samą rudowłosą dziewczynę co w domu Peter'a. Victoria. Wciągnął powietrze i ruszył w stronę dziewczyny.<br />
- Hej - zaczęła nieśmiało.<br />
- Mów czego chcesz, jeśli nic poważnego to się zmywam, nie mam czasu na kogoś kto nie żyje - rzekł ostro. Mimo tego Victoria nie wydała się być zrażona tą kąśliwą uwagą.<br />
- Możemy pogadać? Chcę Ci wyjaśnić parę rzeczy - powiedziała i usiadła na ławce.<br />
- Dzięki, ale Mike mi już wszystko powiedział - powiedział szybko Adam. Victoria spojrzała podejrzliwe na chłopaka gdy wypowiedział imię dawnego kumpla Tony'ego. - Tak Ty mnie kochałaś? Tak byłaś mi oddana? Ciągle pieprzyłaś się z nim, a gdy ci się znudziło to dzwoniłaś do mnie?<br />
- Adam to nie tak...<br />
- A jak!?<br />
- Mike pewnie powiedział ci wszystko jak on to widział, a czy ja mogę ci wyjaśnić z mojego miejsca, z mojej osoby? - zapytała.<br />
- Pomiędzy nami już nic nie ma i nigdy nie będzie, okłamałaś mnie i przez ciebie straciłem najlepszego kumpla, Peter nie żyje - powiedział chłopak i łzy popłynęły mu po twarzy. - A może ty go zabiłaś? Stał się bezużyteczny, więc goodbye, co Viki?<br />
Dziewczyna również zaczęła płakać, złośliwe uwagi Adama bardzo ją raniły. Mimo tego wszystkiego co się wydarzyło ciągle coś czuła do chłopaka, może sama nie wiedziała co jest pomiędzy nimi, ale chciała to zmienić naprawić nim będzie za późno.<br />
- Ja też za nim tęsknię, nie myśl sobie, że jestem mordercą - krzyknęła. - Nigdy nie chciałam by ktoś z mojego powodu cierpiał. Nie chciałam by Eva zginęła, ale ty nie znałeś Tony'ego, nie wiesz jakim on jest typem...<br />
- Skoro jest taki zły to po jasną cholerę ciągle do niego wracałaś, co? - kwaśno stwierdził chłopak. Victoria nic nie odpowiedziała na to. - Tak myślałem, ciągle się w nim kochasz, żegnaj Victoria...<br />
Adam wyszedł z parku pozostawiając dziewczynę płaczącą na ławce.<br />
<br />
Kelly bardzo niecierpliwiła się w laboratorium gdy Greg z Patrick'iem dokonywali badania odcisków z młotka kuchennego, z przeprowadzonego wcześniej badania wyszło, że krew, która się na nim znajdowała należała do zmarłego Peter'a Ilassy'ego, co oznaczało również, że odciski, które się tam znajdują należą do sprawcy. Dziewczyna w sercu bardzo cieszyła się zakończeniem tej sprawy, po jej zakończeniu miała przeprowadzić się do Cardiff, do rodzinnego miasta Mike'a.<br />
- Kelly, mogę ciebie prosić na słówko - Greg pociągnął dziewczynę do pokoju obok.<br />
- O co chodzi? - spytała się zdziwiona. <br />
- Czy wiesz coś więcej na temat wrogów czy przyjaciół tego chłopaka? - zapytał się mężczyzna bacznie obserwując reakcje dziewczyny.<br />
- Nie - skłamała Kelly starając się patrzeć mu prosto w oczy. - Wiesz coś?<br />
- Odciski należą do osoby, która nie powinna żyć - zaczął Greg. Kelly czekała aż wypowie imię Victorii. - Odciski należą do... Victorii Poscald.<br />
Kelly odetchnęła z ulgą. Wkońcu wiedziała, wkońcu była pewna.<br />
- To super wiadomość - powiedziała po chwili ciszy.<br />
- Dla mnie nie, skoro morderca umarł jakiś rok temu - odparł Greg mało entuzjastycznie. - Kelly, widzę, że coś wiesz, powiesz mi co?<br />
Kelly nabrała głośno powietrza zerkając na brązowe drzwi jakby miały się lada chwila otworzyć, i po chwili powiedziała :<br />
- Wiem bardzo wiele Greg, ale musiałam się upewnić, że mordercą jest Victoria Poscald.<br />
Wówczas dziewczyna powiedziała partnerowi wszystko co usłyszała od Adama i Mike'a, Greg słuchał uważnie, a gdy skończyła uznali, że lepiej będzie powiedzieć komisarzowi prawdę na temat całej tej sprawy, gdy Kelly napiła się wody, udali się do gabinetu komisarza...<br />
Dziewczyna po rozmowie dostała pochwałę od komisarza, lecz pozostało im najtrudniejsze zadanie, znaleźć dziewczynę. Kelly uznała, że pewnie kręci się gdzieś w Fullwel Cross by spotkać się z Adamem. Nie myliła się, znaleźli ją w parku gdzie płakała na ławce z początku udawała, że nie wie o co chodzi, lecz gdy Kelly pokazała jej wyniki badań z wielkimi łzami przyznała się do popełnienia zabójstwa Peter'a Illasy'ego. Victoria została zabrana na komisariat, jej aresztowanie z oddali oglądał ze łzami w oczach Adam. Domyślił się o co chodzi, ręce mu się trzęsły gdy wszedł do domu, William od razu się przy nim znalazł i pomógł chłopakowi usiąść.<br />
- Ona... Ona go zabiła - powiedział Adam i totalnie się rozkleił. - Victoria zabiła Peter'a...<br />
<br />
<br />
<i>Drodzy czytelnicy History Of Me. Adam z przykrością muszę Was poinformować, że to przedostatni rozdział mojego opowiadania. Mi też jest przykro, ale to koniec tej historii, w ostatnim rozdziale wszystko się wyjaśni, opiszę wszystko bo inaczej nie mógłbym zakończyć tej historii.</i> <i>Opowiadanie HOMA dobiegło końca, miałem napisać return, ale uważam, że historia Adama nie może być ciągnięta w nieskończoność. Po 30 rozdziale dodam epilog dotyczący dalszych losów wszystkich postaci.</i><br />
<i>Przepraszam, że nie informowałem wcześniej, ale byłem rozdarty pomiędzy napisaniem potem czegoś nowego, a zakończeniem historii.</i><br />
<i>Dziękuje, że byliście ze mną :* </i><br />
<i>Liczę na szczere komentarze, już wkrótce wszystko stanie się jasne, rozdział 30 coming soon :) </i>DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-881027839388742282014-08-22T20:40:00.000+02:002014-08-22T20:48:04.686+02:00Rozdział XXVIII część 2Kelly doszła do siebie i za punkt honoru postawiła sobie odnalezienie
sprawcy morderstwa, nie dla niej samej, dla Adama. Przepytała całą
rodzinę całe mieszkanie przeszukała nie znalazła jednak nic, zostawał
jedynie salon, lecz wspomnienia z tamtego dnia były zbyt straszne. Wciąż
przed oczami miała ten sam obraz, chłopak z roztrzaskaną głową w kałuży
krwi. Ale zabójca wiedział co robi, żadnych poszlak, nic zupełnie nic.
Była załamana tą sytuacją. Greg również jej pomagał, wkońcu byli
partnerami. Ale jednak Greg nie wiedział pewnych faktów, nie połączył
ich, Kelly musi pogadać z Adamem, jednak na mieście spotkała Mike'a.<br />
- Hej kotku - powiedział mężczyzna.<br />
- A cóż to za okazja, że nachodzisz mnie w pracy? - zapytała z nutą zadowolenia w głosie.<br />
- Mam wolne popołudnie, więc pomyślałem, że możemy wyskoczyć za miasto - powiedział charyzmatycznie Mike.<br />
- Dobrze wiesz, że pracuje, a pozatym wolne zrobię sobie dopiero wtedy jak odnajdę mordercę Petera Ilassy'ego.<br />
- Serio, nadal to ciągniesz?<br />
Kelly wzięła łyk soku i powiedziała.<br />
- Nadal, a pozatym muszę pogadać z Adamem, wpadłam na pewien trop - oznajmiła dziewczyna.<br />
- Czyli? - zapytał chłopak.<br />
- W pokoju Petera znalazłam zdjęcie, przedstawia dziewczynę, jej również podpisanie <i>Victoria Poscald...</i><br />
Mike upuścił szklankę na podłogę...<br />
- A cóż to za reakcja? - spytała zaskoczona Kelly. Zachowanie Mike'a wzbudziło w niej podejrzenia...<br />
- Kelly... Ja nie wiem od czego zacząć - zaczął nieśmiało chłopak. - Ja znam Victorię, Tony'ego, ja wiem wszystko....<br />
- Co!?<br />
- Jestem najlepszym przyjacielem Tony'ego, znałem Victorię, boże czemu wcześniej nic nie powiedziałem...<br />
- To powiedz wszystko od początku...<br />
- Ja i Tony mieszkamy w jednym bloku w Londynie, zresztą Victoria też. Są parą, a raczej byli. Choć kłócili się tysiąc razy to i tak są zakochani w sobie po uszy. Pewnego dnia Victoria zaczęła znikać z naszego życia, nie odpowiadała na telefony, Tony'ego oczywiście, zaczęła się robić skryta - zaczął Mike.<br />
- Zgaduje, że poznała Adama? - zapytała ostro Kelly.<br />
- Tak, dowiedziałem się od Evy, tak od Evy, znałem ją, chodziliśmy do jednej szkoły, w sensie uczyliśmy się na uniwerku na wydziale marketingu i zarządzania. Powiedziała mi, że Adam poznał rudą laskę, wiedziałem, że to Viki. Potem poznałem też twojego brata, pobił nas pod klubem gdy Tony dobierał się do Victorii, obronił ją. Wtedy zrozumiałem, że w życiu tej dziewczyny pojawił się ktoś naprawdę wyjątkowy, że ona go kocha bardziej niż Tony'ego - wyznał chłopak. Dziewczyna przez chwilę patrzyła się mu w oczy, a potem oznajmiła.<br />
- Dlaczego więc jesteś tutaj, a on wie, że ona nie żyje!? Mike przecież coś musiało się stać, że Tony zabił Evę, a teraz zginął Peter...<br />
- Kurwa... Victoria, to wszystko jej wina, postawiła wszystko na jedną kartkę, powiedziała, że ucieka z Adamem, że wybiera jego, a Tony'emu się nie odmawia. Nawet nie wiesz jaki mi żal twojego chłopaka, dobrze, że nie zabił dzieciaka. Eva to była naprawdę super dziewczyna, a skończyła w taki sposób. - po pulchnych policzkach chłopaka poleciały łzy. Wcale się ich nie wstydził. - Wtedy wiedziałem, że muszę odejść. - Kelly, ja miałem tego dojść, patrzeć jak cierpią niewinne osoby, jak ich ból cieszy go. Jednak potem Victoria jakby wróciła do niego, potem znów odeszła, wtedy kazał jej wybrać, wybrała Adama. Potem jeszcze ta Amanda, wszystko się pojebało, wszystko... To wszystko wina tej zdziry, inaczej jej nie nazwę, po prostu ona sama nie wiedziała czego chce, i wyszło co wyszło...<br />
- W takim razie co tutaj robisz? - zapytała nieśmiało dziewczyna widząc zrozpaczonego chłopaka.<br />
- Tony kazał mi ciebie... ciebie zabić - wypiszczał Mike. - Kurwa nigdy tego nie zrobię, przyjechałem tutaj z Glasgow by ciebie chronić, a gówno wyszło...<br />
- Jednak chyba nie - przerwała mu Kelly i uścisnęła jego rękę. - Zmieniłeś się i to jest najważniejsze. Resztę odłóżmy na bok...<br />
- Amanda popełniła samobójstwo nie wytrzymała, wiedziałem to od chwili gdy ją poznałem...<br />
- A Peter?<br />
- Nie wiem, nie sądzę też by Victoria to zrobiła, o ile ona żyje.<br />
- Na ten temat muszę pogadać z Adamem, choć ze mną...<br />
<br />
Kelly udało się normalnie pogadać z Adamem, Mike był obecny przy tej rozmowie, całkowicie załamał się gdy usłyszał, że Victoria żyje i o przyjaźni chłopaka z Peterem. Dziewczynie udało się wiele wyjaśnić też z Roxanne. Teraz wszyscy wiedzieli jaka jest Victoria i o psychopatycznym Tony'm, o samobójstwie Amandy raczej nie wspomniała, ze względu na matkę i brata...<br />
Jednak mimo wszystko nadal nie wiedziała kto zabił Peter'a, Adam i Mike wykluczyli Victorię bo była zbyt uczuciowa choć jak na zdzirę miała swoje odchyły. Kelly bała się bardzo o Mike'a, co będzie jak Tony się dowie, a co jeśli jeśli rzekome samobójstwo Victorii to jedynie dalsza gra tych dwojga. Dziewczyna starała się zrozumieć działanie Victorii, ale tego nie dała się ogarnąć, po prostu nie dało się logicznie wytłumaczyć... Kelly nie miała też lekko w pracy, szeryf chciał by już zakończyła sprawę zabójstwa Peter'a Illasy'ego, ale ona nie chciała odpuścić. Znajdzie coś, jakąkolwiek poszlakę. Coś musi przecież być...<br />
Następnego dnia Kelly odebrała telefon od Greg'a, który był bardzo zadowolony.<br />
- Mam coś dla ciebie, za śmietnisku znaleziono młotek kuchenny cały we krwi, mamy go...<br />
Kelly na nowo odzyskała wiarę, że znajdzie mordercę najlepszego przyjaciela brata.<br />
Adam wyszedł na dwór gdy zadzwonił jego telefon.<br />
- Odwróć się - usłyszał głos w słuchawce...<br />
<br />
<i>Rozdział 28 oddaje w Wasze ręce, mam nadzieję, ze się podoba :)</i> <br />
<i>Liczę na szczerą krytykę, dziękuje za każdy komentarz :)</i>DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-87152475812474237092014-08-15T20:24:00.001+02:002014-08-15T20:24:38.646+02:00Rozdział XXVIII część 1Peter nie wiedział co może jeszcze zrobić, Adam wcale się z nim nie
kontaktował od dnia w którym dowiedział się o ich kłamstwie, odkąd
zobaczył jak Peter z Victorią okłamywali go przez rok. Chłopak nalegał
by powiedzieć mu prawdę, lecz dziewczyna chciała ukryć część dość
istotnych faktów.<br />
- Muszę mu powiedzieć - powiedział nagle. - Zle mi z tym, Adam musi wiedzieć czy ci się podoba czy nie...<br />
-
Wiesz jakie będą konsekwencje - powiedziała Victoria. Od ponad roku
mieszkała z Peter'em, rodzice kupili chłopakowi mieszkanie, więc bez ich
zgody i wiedzy mieszkali pod jednym dachem.<br />
- Gówno mi
interesują, zrobisz wszystko by wyjść na niewiniątko i zdobyć znowu
Adama, a to, że jesteś zwykłą kurwą odłóżmy na bok...<br />
Victoria wzięła
młotek kuchenny do ubijania mięsa i ruszyła w stronę chłopaka...<br />
Peter odwrócił się w stronę dziewczyny, nie żałował, że to powiedział. Zniszczyła jego przyjaźń z Adamem, a teraz nawet nie poczuwa się do odpowiedzialności. Odwrócił się i w jednym momencie świat przestał istnieć. Czuł jak coś twardego rozbija mu szczękę, poczuł jak zęby wraz z krwią dosłownie wyleciały z buzi. Zaczął pluć krwią, w tym momencie znowu dostał czymś twardym w głowę. Upadł, łzy mieszały się z krwią. Tracił czucie swojego ciała, nic nie widział, czuł jedynie jak krew zalewa całą jego twarz. Leżał na podłodze i płakał, w pewnym momencie przestał czuć cokolwiek...<br />
<br />
- Kelly, mamy morderstwo na Lower Street. Lecimy - powiedział Greg do dziewczyny i razem pobiegli do auta. Włączyli koguty i pojechali do mieszkania, gdzie dokonano zabójstwa. Kelly w swojej pracy policjantki nie nawiedziła zabójstw, nie mogła się patrzeć na ból ludzi, na ich cierpienie. W takich momentach przypominał się jej Adam jak opowiadał o śmierci Evy.<br />
- Co wiemy? - zapytała partnera.<br />
- Sąsiedzi znaleźli martwego chłopaka w jego domu, nie widać śladu włamania, najprawdopodobniej ofiara znała zabójcę. Patrick i Jed już zabezpieczyli ślady, reszta dla nas - powiedział czarnoskóry mężczyzna i po chwili zatrzymali się przed pięciopiętrowym blokiem. Oboje weszli do środka, do mieszkania numer cztery. Od razu rzucił im się chłopak w kałuży własnej krwi, leżał po środku salonu. Jego twarz była zmasakrowana, pewnie ktoś walił go młotem po twarzy.<br />
- Matko - westchnęła Kelly. - Jego twarz...<br />
Dziewczyna podeszła bliżej by zobaczyć ofiarę, chłopak około dziewiętnastu lat, gdy przyjrzała się bliżej twarzy chłopaka miała wrażenie, że skądś go zna. Musiała sobie tylko przypomnieć, wtedy przed oczami stanęło jej zdjęcie z pokoju Adama, gdzie stoi wraz z kolegą nad Tamizę, ów chłopak miał czerwony t-shirt z napisem OKAY, zerknęła na chłopaka. Miał tą samą bluzkę, i to nie może być prawda, a to jest on...<br />
- NIE! - zawyła Kelly i wybiegła z mieszkania, a Greg pobiegł za nią.<br />
- Co się dzieje!?<br />
- Znam go - łkała dziewczyna, była taka przerażona, co powie Adamowi. - Ja go znam, to najlepszy przyjaciel mojego brata, to Peter Ilassy...<br />
<br />
Adam karmił Claudię gdy zadzwoniła roztrzęsiona Roxanne, powiedziała jedynie tyle, że zaraz z Willem i Kelly będą w domu. Matka była przerażona, coś musiało się stać, tylko co. Skończył karmić córkę i położył ją na dywanie wśród lalek, którymi tak uwielbiała się bawić. Po paru minutach w drzwiach domu stanęła blada jak ściana Kelly i William, który podtrzymywał ją by nie upadła. Pomógł ojczymowi posadzić ją na sofie, po chwili pojawiła się Roxanne z szklanką wody, Kelly wypiła trochę, resztę niestety wylała, była cała roztrzęsiona. Co się mogło stać zastanawiał się Adam.<br />
- A..Adam... ja zupełnie nie wiem jak to powiedzieć - zaczęła Roxanne. Uznała, że lepiej będzie jak syn dowie się od razu, Kelly narazie nie była w stanie powiedzieć cokolwiek. - Peter... Peter nie żyje...<br />
Adam zachwiał się, myślał, że zaraz upadnie. Znowu kogoś tracił, dlaczego on. Łzy popłynęły jak strumień rwącej rzeki. Złość opanowała całe jego ciała, złość, ból, cierpienie. Zawył i pobiegł do swojego pokoju ciągle płacząc i krzycząc na cały głos, po drodze zaczepił o wazon, który spadł na ziemię i roztrzaskał się na kawałki. Adam nie dbał o to, znowu kogoś stracił, jednak tym razem najlepszego przyjaciela. Dlaczego znowu cierpi...<br />
<i>Znasz to uczucie gdy raz to raz ten cholerny czarny anioł wbija ci nóż w plecy, gdy sprawia, że cierpisz. Anioł, diabeł, śmierć odbiera ci wszystko, dlaczego!? Dla własnej uciechy, dlaczego zabija tych, na którym nam najbardziej zależy. Czy on wie co to szczęście? Czy on wie co to miłość? Śmierć wchodzi z swoimi butami niespodziewanie w czyjeś życie, zabiera tych najlepszych, zabiera tych najważniejszych...</i><br />
Od śmierci Petera minął już równo miesiąc, Adam całkowicie pogrążył się w smutku, przez pierwszy tydzień nie jadł i nie pił, praktycznie nie wychodził z swojego pokoju. Nawet nie zajmował się Claudią. Ciągle ze łzami w oczach oglądał album ze zdjęciami z wycieczek czy wakacji nad morzem, oglądał i wspominał jaką wspaniałą przyjaźń miał z Peterem. Jak cholernie żałował, że pokłócił się z nim, jak żałował, że nie wybaczył mu, choć powinien. Roxanne starała się nie naciskać syna, lecz prędzej czy później będzie musiał się z tym zmierzyć. Claudia już zaczęła się dopominać o ojca, codziennie mówiąc <i>tata, </i>którego jednak przed ostatnie dni wcale nie widziała.<br />
Kelly doszła do siebie i za punkt honoru postawiła sobie odnalezienie sprawcy morderstwa, nie dla niej samej, dla Adama. Przepytała całą rodzinę całe mieszkanie przeszukała nie znalazła jednak nic, zostawał jedynie salon, lecz wspomnienia z tamtego dnia były zbyt straszne. Wciąż przed oczami miała ten sam obraz, chłopak z roztrzaskaną głową w kałuży krwi. Ale zabójca wiedział co robi, żadnych poszlak, nic zupełnie nic. Była załamana tą sytuacją. Greg również jej pomagał, wkońcu byli partnerami. Ale jednak Greg nie wiedział pewnych faktów, nie połączył ich, Kelly musi pogadać z Adamem, jednak na mieście spotkała Mike'a.<br />
- Hej kotku - powiedział mężczyzna.<br />
- A cóż to za okazja, że nachodzisz mnie w pracy? - zapytała z nutą zadowolenia w głosie.<br />
- Mam wolne popołudnie, więc pomyślałem, że możemy wyskoczyć za miasto - powiedział charyzmatycznie Mike.<br />
- Dobrze wiesz, że pracuje, a pozatym wolne zrobię sobie dopiero wtedy jak odnajdę mordercę Petera Ilassy'ego.<br />
- Serio, nadal to ciągniesz?<br />
Kelly wzięła łyk soku i powiedziała.<br />
- Nadal, a pozatym muszę pogadać z Adamem, wpadłam na pewien trop - oznajmiła dziewczyna.<br />
- Czyli? - zapytał chłopak.<br />
- W pokoju Petera znalazłam zdjęcie, przedstawia dziewczynę, jej również podpisanie <i>Victoria Poscald...</i><br />
Mike upuścił szklankę na podłogę...DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-33651595961419992972014-08-10T20:13:00.001+02:002014-08-15T20:03:22.291+02:00Rozdział XXVIIAmanda siedziała sama w domu, przed nią leżał pistolet i kartka,
która wypadła z folii po broni. Dziewczyna miała łzy w oczach, jeszcze
raz zerknęła na kartkę...<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Zabij Tony'ego, tylko tak to zakończymy raz na zawsze...</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Mike</i><br />
<div style="text-align: left;">
Łzy płynęły po ślicznej twarzy dziewczyny, nie rozumiała dlaczego ma zabić chłopaka, nie chciała zrozumieć. Chciała z tym skończyć, ale doskonale wiedziała, że nie będzie to takie łatwe. Tony znajdzie ją wszędzie gdziekolwiek się uda<i>, </i>nie może, przed nim nie da się wcale uciekać... Dziewczyna wzięła broń do ręki, znała tylko jeden sposób, ale nie może Tony się o tym później dowiedzieć, musi to słyszeć. Wyciągnęła telefon z brązowej torebki, która leżała na podłodze i zatelefonowała do więzienia w Glasgow, gdzie przebywał Tony przed osiemnaście lat za zabójstwo Evy Howard, z Londynu przeniósł się do więzienia w Glasgow by podczas przepustki mógł się spotkać z nią spotkać lub by dziewczyna mogła przyjeżdżać na widzenia. </div>
<div style="text-align: left;">
Po krótkiej rozmowie z sekretarką została połączona z Tony'm.</div>
<div style="text-align: left;">
[T] - No hej, co tam Amanda?</div>
<div style="text-align: left;">
[A] - Mam dla ciebie ważną wiadomość...</div>
<div style="text-align: left;">
[T] - To żądaj widzenia.</div>
<div style="text-align: left;">
[A] - Załatwimy to przez telefon.</div>
<div style="text-align: left;">
Amanda ze łzami w oczach podniosła pistolet na wysokość swojej głowy i pożegnała się z chłopakiem.</div>
<div style="text-align: left;">
[A] - Żegnaj Tony.</div>
<div style="text-align: left;">
Chłopak już miał na nią nawrzeszczeć gdy usłyszał strzał i łoskot upadającego ciała i telefonu na drewnianą podłogę. Amanda popełniła samobójstwo, Tony zaklął głośno.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
William, Roxanne i Adam obserwowali bawiącą się Claudię w salonie. Od kilku dni obserwowali ją non stop, nie spuszczali jej z oka nawet w nocy. Pięć dni temu Adam z córką był na badaniach kontrolnych i lekarz zalecił masę badań, wkońcu chłopak dowiedział się, że jego córka jest chora na Pląsawicę Huntingtona. Już wcześniej zauważyli, że Claudia macha nogami czy rękami, lecz uznali, że dziecko jest bardzo żywe. Teraz wiedzieli wszystko, po rozmowie z matką Evy dowiedzieli się, że jej dziadek chorował na tą chorobę, jednak wczesne wykrycie pozwoliło na dożycie jej dziadka do dwudziestu pięciu lat, i choć schorzenia choroby pojawiały się dopiero po trzydziestym roku życia coraz częściej te objawy pojawiały się w wcześniejszych latach życia, ale nigdy w drugim roku życia. Chłopak się załamał, jak ma studiować gdy jego córka jest nieuleczalnie chora.<br />
William z wielkim szacunkiem spoglądał na syna, był taki młody, a taki odpowiedzialny. Nie patrzył na siebie, dbał o matkę, córkę i nawet troszczył się o Kelly. Dawał tyle dobra innym ludziom, lecz sam nigdy tego dobra od drugiego człowieka nie zaznał.<br />
- Adam nie przejmuj się tak - powiedziała Roxanne. Od chwili gdy chłopak usłyszał o chorobie córki nie spuszczał jej z oczu, nie jadł, nie pił, nie odzywał się do nikogo. Zupełnie zatracił wiarę. Kobieta wiele razy widziała jak Peter dzwoni do niego czy pisze sms'sy, lecz Adam jakby wcale z nim nie chciał gadać. Zamykał się w sobie, nie dopuszczał nikogo, nawet Kelly. Wcześniej to starsza siostra miała jakikolwiek wpływ na brata, a teraz nawet ona nic nie wskórała. Adam nie chciał z nikim gadać, nie chciał by ktoś mu współczuł, czuł się tak cholernie źle, dwa lata temu stracił kobietę swojego życia, Eva Howard umarła, teraz po paru latach miał stracić Claudię, jedyny żywy obraz Evy jaki mu pozostał. Adam tak bardzo chciał zginąć, wtedy razem z Evą, nie chciał już tak dłużej cierpieć...<br />
- Łatwo ci mówić - odparł po dłuższej chwili.<br />
- Idz połóż się spać, razem z mamą popilnujemy Claudii - Wiliam podszedł do syna pomógł mu wstać z podłogi, a potem wziął wnuczkę na ręce i podszedł do okna, Adam udał się na górę do swego pokoju. - Serce mi pęka jak widzę gdy tak cierpi...<br />
- Nie tylko tobie - Roxanne podeszła do męża. - Tyle się musi nacierpieć, boże, czy on kiedykolwiek zazna spokoju życia...<br />
- Musimi być blisko, wybacz, że to powiem, ale obawiam się, że nie wytrzyma śmierci Claudii. Ja wiem, wiem co mówię, ale zobacz w jakim jest on stanie, przecież sama mówiłaś, że to żywe odbicie tej Evy, jest wkońcu jej córkę, a Adam co on wówczas zrobi?<br />
- Nie wiem Will - Roxanne naszły łzy do oczu. - Jest taki dzielny, trzyma się, mimo tego wszystkiego walczy, najwspanialszy syn jakiego mogłabym sobie wymarzyć. Nie wiem co możemy jeszcze zrobić, wzięłam miesiąc wolnego, cały swój urlop by mu pomagać, ale sama też widzę co się dzieje, jeśli coś się stanie Claudii to on tego nie wytrzyma...<br />
- Musimy obserwować ich oboje - powiedział mężczyzna i położył dziecko wśród zabawek. Dziewczynka znów mimowolnie machnęła rękami rozwalając zabawki wokół niej.<br />
Kelly wiodła szczęśliwe życie, przyjęto ją do wydziału zabójstw w londyńskiej policji, po dwóch miesiącach znajomości przeprowadziła się do Mike'a. Mężczyzna był czarujący, tak bardzo się kochali, lecz Mike wiedział, że im dłużej żyje z Kelly tym dłużej okłamuje, a tego nie chciał. Trudno mu było uwierzyć, ale po raz pierwszy zakochał się w dziewczynie, w dziewczynie którą musiał zabić...<br />
<br />
Peter nie wiedział co może jeszcze zrobić, Adam wcale się z nim nie kontaktował od dnia w którym dowiedział się o ich kłamstwie, odkąd zobaczył jak Peter z Victorią okłamywali go przez rok. Chłopak nalegał by powiedzieć mu prawdę, lecz dziewczyna chciała ukryć część dość istotnych faktów.<br />
- Muszę mu powiedzieć - powiedział nagle. - Zle mi z tym, Adam musi wiedzieć czy ci się podoba czy nie<br />
- Wiesz jakie będą konsekwencje - powiedziała Victoria. Od ponad roku mieszkała z Peter'em, rodzice kupili chłopakowi mieszkanie, więc bez ich zgody i wiedzy mieszkali pod jednym dachem.<br />
- Gówno mi interesują, zrobisz wszystko by wyjść na niewiniątko i zdobyć znowu Adama, a to, że jesteś zwykłą kurwą odłóżmy na bok. Victoria wzięła młotek kuchenny do ubijania mięsa i ruszyła w stronę chłopaka...</div>
</div>
DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-57629458398342462492014-08-06T20:21:00.000+02:002014-08-06T20:21:41.996+02:00Wybiło nam 7000 wejść!Stało się! :D<br />
Mój blog <i>HISTORY OF ME.ADAM </i>ma już ponad 7000 wejść, dziękuje Wszystkim, którzy przyczynili się do tego sukcesu :)<br />
Dziękuje czytelnikom, którzy czytają mojego bloga, mam nadzieję, że fabuła nadal się podoba tak jak na początku :)<br />
16 czerwca powinniśmy obchodzić roczek HOMA :D boże jak to brzmi haha, jednak odbyło się bez tortu i prezentów. Po prostu dziękuje, że jesteście ze mną :*<br />
Kolejna notka powinna ukazać się sobota/niedziela :)<br />
Take Care And Wait For Next Chapter History Of Me. Adam :)DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-23064550907618692292014-07-30T20:42:00.000+02:002014-07-30T20:42:52.804+02:00Rozdział XXVI Peter wrócił do domu, w salonie siedziała dziewczyna i oglądała TV...<br />
- On wie - powiedział. - On wie<br />
Dziewczyna ze strachem w oczach zerknęła na niego...<br />
Victoria tępo patrzyła się w wyłączony telewizor, Peter chodził od ściany do ściany w salonie. Był wkurzony, był taki zły, jak mógł się wplątać w tą głupią intrygę, nie wierzył, no po prostu nie wierzył, że dał się w to wciągnąć. Tamten dzień, ciągle śnił mu się po nocach, już miał wychodzić, że szpitala gdy doktor Rewdlan powiedział, że ma się udać do jego gabinetu, tam na łóżku leżała Victoria Poscald, potem powiedziała jaki ma plan, że nie chciała niby popełnić samobójstwa, że cieszy się, że żyje... Ta jasne...<br />
- Przestań chodzić w kółko - po dłuższej chwili ciszy odezwała się dziewczyna.<br />
- Czy Ty zdajesz sobie sprawę jak ja czuje!? Victoria doktor Rewdlan uratował Ci życie, potem hajsem przekabaciłaś go, potem mnie, teraz mój najlepszy kumpel dowiedział, że go przez ostatni rok okłamywałem na Twój temat - Peter myślał, że zaraz dostanie zawału serca. Bał się tak bardzo, chciał tylko pomóc, zawsze chciał pomagać, ale wychodziło już jak wychodziło...<br />
- Peter, ja rozumiem ciebie, myślisz, że tez się czuje OK, okłamałam chłopaka, którego kocham...<br />
- Skoro go kochasz to idź do niego, wiesz gdzie, zostaw mnie w spokoju - powiedział chłopak i poszedł do swojego pokoju, zamykając drzwi tak by dziewczyna słyszała jego gniew....<br />
<br />
Roxanne, William byli bardzo szczęśliwi, Claudia uwielbiała dziadków, Adama ubóstwiała. Chłopak skończył liceum o profilu medycznym, przed nim studia. Adam planował znaleźć pracę gdzieś w Londynie gdzie zresztą chciał studiować, musiał pożegnać się z planami studii w Oxfordzie, teraz najważniejsza była dla niego Claudia i jej szczęścia. Będzie się uczył w Londynie, gdzie postara się też o pracę.<br />
Adam nie mógł spać tej nocy, ciągle dzwoniły mu słowa Amalie w głowie <i>'Adam, ujmę to tak, wydaje mi się, że ona nie była by zdolna zabić się
gdy tylko ciebie poznała, byłeś chłopakiem jej marzeń. Pragnęła ciebie,
wiem, że uciekła i wogóle, ale musiała udawać do pewnego czasu, kiedy
chciała uciec to miała nadzieję, że uciekniesz z nią'</i> Jak bardzo się mylił co do niej, jak ona mogła go postawić w takiej sytuacji, przecież ona chyba nie myśli, że wróci do niej i będzie jeden wielki happy end. Gdy tak o tym rozmyślał, wierzył i nie wierzył aż w końcu...zerwał się z łóżka i zadzwonił do Amalie<br />
[A] - Hej. Wiesz już coś?<br />
[Adam] - Ona nie żyje, a trumna!?<br />
[A] - Muszę ciebie zmartwić, zadbała o wszystko, ponoć jej ciało było zbyt zmasakrowane by trumna była otwarta, najprawdopodobniej razem z Peterem nakładli czegoś do trumny na jej wagę.<br />
[Adam] - To jest popieprzone, muszę spotkać się z Pitem, muszę, przez telefon był dziwny. <br />
[A] - To goń, jak się czegoś dowiesz to dzwoń...<br />
Adam zerknął na zegarek, było za dwadzieścia szósta, autobusy już kursują, chłopak ubrał się i wyszedł z domu. Musi pogadać z przyjacielem, musi się wkońcu dowiedzieć, nie może już tak dalej żyć...<br />
Adam bez pukania wpadł do domu kolegi, Peter stał oszołomiony w salonie, nie spodziewał się takiej reakcji po Adamie.<br />
- Co ty tutaj robisz!? - zapytał zaskoczony.<br />
- Wiesz doskonale w jakiej przychodzę sprawie - Adam czuł się wkurzony, miał prawo być wkurzony. - Mów wszystko na temat dnia śmierci Victorii Poscald..<br />
- Stary, mówiłem ci, że nic nie wiem - Petera ogarniał coraz większy strach.<br />
- Nie pieprz mi tu, mów co wiesz - powiedział Adam. W tej chwili drzwi od łazienki otworzyły się i stanęła w nich rudowłosa dziewczyna. Była ubrana w jeansy i zielony T-shirt, rude włosy były bardzo długie, ale tej twarzy nie mógł zapomnieć, tej twarzy nie dało się zapomnieć... Victoria...<br />
Adam zawył i wybiegł z domu Petera, miał łzy w oczach, jego była dziewczyna i najlepszy przyjaciel okłamywali go przez cały rok od jej niedoszłej śmierci. Adam czuł się taki samotny, tyle musiał się nacierpieć gdy wyjechał do Nowego Yorku, potem zostawił Claudię na trzy miesiące, egzamin szkolny zawalił, ciekawe czy gdziekolwiek go przyjmą, a teraz jeszcze to. Jedyne czego teraz pragnął to wziąć w objęcia Claudię i Evę...<br />
- No to super, kurwa super - Peter usiadł na sofie i się kompletnie załamał. Jak on mógł do tego doprowadzić...<br />
- Peter, musimy z nim pogadać - powiedziała przerażona dziewczyna, sama nie wiedziała po co wychodziła z łazienki. - On musi zrozumieć czemu wtedy to zrobiliśmy, inaczej znienawidzi nas na zawsze...<br />
- Tobie może i wybaczy, a ja!? - Peter miał łzy w oczach. Czuł się jak ostatni drań, okłamywał przyjaciela w imię czego, w imię kurwa czego...<br />
<br />
Amanda siedziała sama w domu, przed nią leżał pistolet i kartka, która wypadła z folii po broni. Dziewczyna miała łzy w oczach, jeszcze raz zerknęła na kartkę...<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Zabij Tony'ego, tylko tak to zakończymy raz na zawsze...</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Mike</i></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Rodział 26 oddaje w Wasze ręce, wybaczcie tą przerwę, nie planowałem jej...</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Mam nadzieję, że fabuła mojego opowiadania się Wam nadal podoba :)</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Jeśli przeczytaliście, to proszę skomentujcie, mała notka zawsze mnie cieszy :) </i></div>
DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-70275004701067761832014-07-20T12:12:00.000+02:002014-07-20T12:12:02.653+02:00Rozdział XXVKelly uwielbiała chodzić do GALAXY CLUB w Londynie, Adam ją tutaj zaprowadził, a ona pokochała to miejsce. Super koncerty, świetne napoje, przekąski, nawet spoko ludzie, nic dziwnego, że na wieczorne imprezy ściąga tutaj tysiące ludzi. Dziewczyna jak zwykle zabawę zaczynała od alkoholu, przy barze spotkała chłopaka.<br />
- Hej - przywitał się. Kelly uroczyło jego niebieskie oczy, te blond włosy i ta cudowna, uśmiechnięta twarz. Zaskoczyło ją, że taki przystojniak zagadał właśnie do niej.<br />
- Hej - odpowiedziała. - Co tam?<br />
- Nawet dobrze, uwielbiam ten klub, zawsze się coś dzieje, i można spotkać super laski...<br />
- Czyli wyrywasz co się da!?<br />
- Hehe, tego nie powiedziałem. Nazywam się Mike, miło mi :)<br />
- Kelly, mi również - powiedziała dziewczyna. - Widzę, że nie pierwszy raz w Galaxy?<br />
- Tak, przychodzę tutaj zawsze co sobotę, a Ty?<br />
- Ja, hmm, od roku mieszkam w Londynie, brat mnie tutaj zaprowadził, więc jak mam ochotę to często tutaj bywam.<br />
- Aha, dasz zaprosić się do tańca? - zapytał, a Kelly oddała mu się bez reszty. Chłopak był wniebowzięty...<br />
<br />
Adam gnał przez pół Londynu by zobaczyć się z Amalie, nie wiedział dlaczego koleżanka napisała, ale musiało być to cholernie ważne, bo zaledwie kilka godzin temu wrócił do Londynu, ale obiecał odwiedzić ją w domu. Dziewczyna zmieniła się nie do poznania, podrosła trochę, wkońcu zachodowała dłuższe niż do ramion włosy, delikatny makijaż, nareszcie jakieś dobrane ciuchy. Wyglądała zupełnie inaczej niż przed trzema laty gdy widział ją ostatni raz na zakończeniu gimnazjum.<br />
- Amalie to Ty? - Adam był zszokowany.<br />
- A gdzie całusek i cześć!? - wrzasnęła dziewczyna w drzwiach. Jednak tylko z zewnątrz się zmieniała, charakterek pozostał.<br />
- Hej hej. Czemu muszę gnać się przez pół miasta do ciebie, skąd wogóle wiesz, że wróciłem?<br />
- Peter, jakoś gadaliśmy, spytałam się co u ciebie bo zawsze mieliście dobry kontakt, i wtedy się tego wszystkiego dowiedziałam. Serio masz dziecko!? A Victoria? - dziewczynie naszły łzy do oczu.<br />
- Nie przejmuj się, wszystko pod kontrolą - powiedział i udali się do salonu. - O czym chcesz pogadać?<br />
- Adam, tylko ja nie wiem od czego zacząć, chodzi mi o Victorię - chłopaka zamurowało. Amalie nigdy nie okazywała zainteresowania przyjaciółką chłopaka, nigdy zresztą się o nią nie pytała. - Wydaje mi się, że ona nadal żyje...<br />
- Co!?<br />
- Słuchaj, wiesz co stało się z Tony'm, niby zginął, a jednak żyje, ja trochę ją znałam, ale nigdy ci nic nie mówiłam bo myślałam, że prędzej czy później zerwiesz z nią kontakt jak wszyscy.<br />
- Jacy wszyscy?<br />
- Nie byłeś jedynym, którego poznała, kiedy reszta dowiadywała się o tym Tony'm to od razu zrywali z nią kontakt, a ty jesteś pierwszym, który chciał jej pomóc. Ona chciała uciec, może nie było tego po niej widać, ale ona bardzo chciała uciec od niego, a tylko ty mógłbyś jej pomóc...<br />
- Nie rozumiem...<br />
- Adam, ujmę to tak, wydaje mi się, że ona nie była by zdolna zabić się gdy tylko ciebie poznała, byłeś chłopakiem jej marzeń. Pragnęła ciebie, wiem, że uciekła i wogóle, ale musiała udawać do pewnego czasu, kiedy chciała uciec to miała nadzieję, że uciekniesz z nią - chłopaka dobijały coraz bardziej te informacje. Victoria żyje? Samobójstwo to tylko przykrywka do nowego życia!? - Tej nocy kiedy trafiła do szpitala potym jak Bob, jej brat, ją znalazł Peter miał dyżur w szpitalu, właśnie w tym szpitalu, a ona go znała, w dodatku sekcji zwłok dokonał ten sam lekarz, który rzekomo uznał za zmarłego Tony'ego Dreish'a. Uważam, że ona żyje, próbowałam zagadać na ten temat z Pitem, ale wściekł się jak nigdy i zostawił mnie w kawiarni, on ma coś z tym wspólnego...<br />
- To nie możliwe, Amalie, przecież to byłoby mega chore, jak można udać własną śmierć by dostać nowe życie!?<br />
- Cały czas myślała o Tobie i bracie, jeśli by znikła nagle, Tony by was dopadł i torturował aż by ona wróciła, tak może mieszkać nawet w Londynie i nikt o niczym nie będzie wiedział.<br />
- Ale to przecież nie jest możliwe, przecież to jakiś kryminał, a nie życie nastolatków...<br />
- Mój kuzyn jest policjantem, akt śmierci Victorii nie jest pełny, ciekawe czemu!?<br />
Wtedy Adama coś ruszyło, a jeśli słowa przyjaciółki są prawdą, jeśli Victoria rzeczywiście żyje, zgadzał się z jej słowami o ucieczce, była smutna gdy musiała uciekać razem, a jej śmierć, była dla niego wstrząsem, nigdy nie myślał, że Victorią stać na odebranie sobie życia, była równie zagubiona jak on dwa lata temu. Uwierzył Amalie, niepełny akt śmierci, ten sam lekarz i jeszcze wściekły Peter na słowo o Victorii, której nie lubił, nigdy nie darzył jej sympatią...<br />
- Ale jak to sprawdzimy!? - zapytał.<br />
- Musisz pogadać z Peter'em, możliwe, że i tak nic ci nie powie, ale musisz spróbować...<br />
<br />
Kelly została uwiedziona przez Mike'a, pojechała z nim do jego domu, nie wiedziała kim jest chłopak, ale była zbyt pijana by racjonalnie myśleć. Mike miał w głowie własny plan, nie pozwoli Tony'emu zabić jej, ochroni ją, lecz najpierw trzeba będzie się z małolatą pobawić...<br />
<br />
Peter wrócił do domu, w salonie siedziała dziewczyna i oglądała TV...<br />
- On wie - powiedział. - On wie<br />
Dziewczyna ze strachem w oczach zerknęła na niego... DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-5958517712238694782014-07-15T20:24:00.001+02:002014-07-15T20:24:55.731+02:00History Of Me. Adam - Od głupiej wizji po bloga...Dzisiaj bez rozdziału, bardzo długo przybierałem się by napisać tą notkę o pomyśle na bloga, uważam, że jest ważna jak i w moim życiu jak i w opowiadaniu. Niestety jestem trochę uczuciowy co sprawia, że wychodzę na kogo wychodzę :)<br />
Pomysł na założenie bloga z opowiadaniem towarzyszył mi odkąd stworzyłem swojego pierwszego bloga <a href="http://mlwdragon.blogspot.com/" target="_blank">My Little World</a>, jednak nie mogę zacząć pisać bez bohaterów, bez fabuły, bez jakiegokolwiek pomysłu...<br />
Ponieważ ja poznałem wiele cudownych ludzi przez internat, w tym swoją najwspanialszą Bratnią Duszę( tak istnieje coś takiego, i cudownie jest mieć taką osobę) to wiedziałem, że Adam pozna kogoś w necie, i tak dalej dalej. Dodawałem przyjaciół, rodzinę, kolejne miejsca, nowe wątki by akcja nie stała w miejscu. Początkowo miałem inną wizję swojego opowiadania, lecz z czasem przychodziły nowe, lepsze pomysły, które starałem się realizować w kolejnych rozdziałach. Tworzyć coś co zaciekawi czytelnika, sprawi, że zechce wrócić do bloga to najtrudniejsza rzecz w całym blogowaniu, gdyby nie Wy czytelnicy nie miałbym dla kogo pisać... Starałem się by akcja była ciekawa, by każdy rozdział kończył się surprise i byście mieli tysiące pytań w głowie - what now what next, byście chcieli wrócić. Wydaje mi się, że udało mi się to realizować bo te ponad 6500 wyświetleń bloga nie wzięło się znikąd. Dziękuje Wszystkim, że jesteście ze mną i czytacie :)<br />
Przepraszam za te moja przerwy w pisaniu, ale nic na siłę, dlatego miałem kilka przerw w blogowaniu :)<br />
Tak chyba wygląda pomysł na HOMA :D<br />
Na koniec chciałbym powiedzieć dlaczego imiona moich bohaterów są właśnie takie :)<br />
Adam - bo tak ma na imię mój ukochany brat, niestety nie żyje<br />
Roxanne - wzięte zupełnie przypadkowo z TV :D<br />
Victoria - mam sentyment do tego imienia, imię mojej prababci, jest takie uniwersalne, pasuje nawet w 21 wieku :P<br />
Peter - bo się fajnie odmienia na Pit :D<br />
Mindy - pasowało mi do bogatej nastolatki xD<br />
Garett - ma przywodzić na myśl osiłka, którym jest bohater<br />
Fred - bo akurat szczerze tak mi się napisało w rozdziale, zupełnie nie wiem czemu, czytam czytam, Fred!? :O no to niech będzie Fred :D<br />
<br />
Kolejny rozdział już wkrótce :)DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-79238361522817456992014-07-06T12:13:00.001+02:002014-07-06T12:13:56.234+02:00Rozdział XXIVAdam powoli zbierał się do pakowania, pozostał mu tydzień w Nowym Yorku, wszystko zostało ustalone, decyzja podjęta - Adam po osiemnastce wraca do Londynu, będzie dalej mieszkał z Roxanne, Williamem, Kate i córeczką Claudią. Chłopak bardzo cieszył się na powrót do rodzinnego domu, wprawdzie nie mógł narzekać na warunki u ojca, ale wolał i tak mieszkanie matki. Mieszkał z nią przez siedemnaście lat swojego życia, ojca nigdy nie znał, i nie chciał go poznawać...<br />
Było mu trudno, ale ostatecznie pogodził się z jego obecną sytuacją - Eva, matka Claudii nie żyje, Victoria popełniła samobójstwo, a Amanda uciekła, choć tej ostatniej wcale nie żałował, będzie dobrze, wierzył w to. W NYC uczęszczał do prywatnego liceum medycznego, docenił starania ojca, ale okazało się, że to sprawka Taylor, która go bardzo polubiła, z wzajemnością.<br />
- Gotowy na powrót do normalnego życia? - spytał Fred i wszedł do pokoju syna.<br />
- Tak - odpowiedział Adam i wrócił do pakowania.<br />
- Chciałbym, jeśli oczywiście wyrazisz zgodę by czasem przylecieć do nas do Nowego Yorku. Wiem, że wolisz Roxanne, ale jesteś moim synem, Claudia jest moją wnuczką - chcę was bliżej poznać - oznajmił mężczyzna.<br />
- Okej, jeśli będę miał czas będę wpadał - powiedział Adam.<br />
- Wybacz, że rok temu obróciłem twoje życie o sto osiemdziesiąt stopni, ale po prostu chcieliśmy z Taylor Ciebie poznać i byś ty nas poznał.<br />
- Okej, dziękuje.<br />
Fred poszedł do pracy, a chłopak położył się na łóżku, brakowało mu jego przyjaciół - Petera, Mindy i Garetta. Tęsknił za nimi, choć utrzymywali dalej kontakt. Peter chodził do liceum, i na ostatni rok jedzie na wymianę kulturową do Australii, kraju, który tak uwielbia. Mindy też kończy liceum w Paryżu, wydaje własną, debiutancką płytę, rozstała się z Garettem, który nie dostał się do drużyny koszykarskiej w Paryżu i wrócił do Londynu, gdzie chodzi do tego samego liceum co Peter, zostawił sport i popadł w nałóg - papierosy, i jak mówił Peter nie zamierza z tym skończyć, uważa, że przez Mindy nie dostał się do drużyny bo ona go ciągała po galeriach. Cała Mindy...<br />
<br />
Tony szedł przez las do domu, który tak bardzo chciał odwiedzić, dom Amandy. Gdy wyszedł z lasu jego oczom ukazał się niewielki drewniany domek, gdzie na obrzeżach Glasgow mieszkała dziewczyna, chłopak myślał, że mieszka z rodzicami, ona jednak mieszkała sama. Parcelę otaczały drzewka i krzewy idealnie utrzymane w porządku, Amanda była ogrodniczką - sprzedawała sadzonki i zajmowała się ogrodami, z tego żyła. Przeszedł przez plac trawy i zapukał do tylnych drzwi. Po krótkiej chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich Amanda, widać było, że właśnie wstała.<br />
- Witam - przywitał się chłopak. - Jest już południe, a ty dopiero na nogach!?<br />
- Wczoraj cały dzień zapierdalałam w ogródku państwa Holls, a wieczorem musiałam ogarnąć dom, zasnęłam koło trzeciej w nocy - wyjaśniła dziewczyna.<br />
- Okej okej, kontakt odnowiony? - zapytał.<br />
- Chłopie, nie zamierzam odnawiać żadnego kontaktu, oni nadal mieszkają w Fulwell Cross, zajedź tam i wwal mu kulkę w łeb, przynajmniej będziesz miał pewność, że zginął - powiedziała Amanda i weszła do środka.<br />
- Nie znasz prawdy Amanda, nie umrze dobrą śmiercią, chce by cierpiał tak jak ona cierpiała - oznajmił Tony i usiadł przed wielkim TV w salonie.<br />
- Kim była dla ciebie ta Victoria Poscald!? - zapytała wkurzona trochę dziewczyna. <br />
- Victoria była moją siostrą, ale nie znała prawdy, czuwałem by miała dobre życie, ale jakiś frajer opuścił ją gdy ona bardzo go potrzebowała...<br />
- Tony... serio!? - Amanda była zszokowana. Tony i Victoria byli rodzeństwem. - Kurde, czemu nic wcześniej nie mówiłeś?<br />
- Amanda słuchaj, to bardzo delikatna sprawa, nie mogłem trąbić tak żeby wszyscy o tym wiedzieli - skłamał Tony. - Dlatego potrzebuje twojej pomocy, nim go zabije chcę wiedzieć za kim będzie cholernie tęsknił - Roxanne, William czy ta Kelly?<br />
- On jeszcze przez tydzień będzie w Nowym Yorku - powiedziała.<br />
- Tym lepiej, więc za kim?<br />
- Hmmm, nie wiem, Roxanne lub Kelly. Nie sądzę by znał dobrze tego faceta, choć lepiej zostaw jego matkę w spokoju, zabaw się z Kelly.<br />
- Dzięki, muszę już lecieć, wpadnę wieczorem - powiedział Tony. Ucałował dziewczynę w czoło i wyszedł, a Amanda rozpłakała się, nie wiedziała, że Victoria miała tak cudownego brata...<br />
[T] - Hej Mike, miałeś rację ta bajka z podszywanym bratem dała radę. Amanda na serio mi uwierzyła, że ta suka była moją siostrą, tym bardziej nam pomoże.<br />
[M] - Widzisz mówiłem, że musisz czymś ją zszokować...<br />
[T] - Nie sądziłem, że tak łatwo da się wplątać w naszą intrygę, dzięki brachu...<br />
[M] - Zawsze możesz na mnie liczyć, czegoś jeszcze porzebujesz?<br />
[T] - Poszukaj w Londynie Kate Nickolson-Scott, OK?<br />
[M] - Jasna sprawa...<br />
Chłopak wsiadł do taksówki i pojechał na lotnisko, plan zabicia Adama właśnie się rozpoczął...<br />
<br />
<i>Mam nadzieję, że rozdział 24 się podoba? :)</i><br />
<i>Jeśli przeczytaliście prosiłbym o nawet najmniejszą notkę, - zawsze mnie to cieszy i pomaga pisać :) </i>DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-37988519384651237012014-06-27T21:03:00.000+02:002014-06-27T21:03:03.528+02:00Rozdział XXIIINowy York, miasto tak wielkie, tak wspaniałe, że nie potrafiłbym tego opisać, porównując NYC do Londynu i tak wybrałbym Londyn ze względu, że znam je lepiej i jest hmmm bardziej normalne. Za trzy miesiące będę już pełnoletni i mój ojciec Fred nie będzie mógł mi kazać zostać z jego rodziną, wczoraj wróciłem z Londynu. Roxanne bardzo przeżywa to, że już prawie rok nie ma mnie w domu, William i Kate jakoś się trzymają, jakoś...<br />
Nie mogę narzekać, Fred i Taylor dwoją się i troją by było mi dobrze, rozumiem ich starania, ale oni i tak doskonale wiedzą, że ja po osiemnastce i tak wrócę do Londynu. Z moich rozmyślań wyrywa mnie Tyler - żoną mojego ojca i matka mojego rodzeństwa.<br />
- Hej - powiedziała swoim cichym, ale jakże melodycznym głosem. - Wszystko dobrze?<br />
- Tak - odpowiedziałem, niby co Ci mam innego powiedzieć. Jeśli chodzi o mojego ojca to rozumiem jego starania, ale ona, ja na niej miejscu miałbym to wszystko w dupie i dbał o tyłek swoich dzieci, a nie jeszcze obcego wciągał do domu, widocznie ona była inna. - Czemu pytasz?<br />
- Jesteś jakiś cichy? Napewno wszystko dobrze? Nie masz żadnego problemu z Claudią? Tęsknisz za nią?<br />
Na ostatnie trzy miesiące mojego pobytu tutaj Claudia została w Londynie, uważałem, że tak będzie najlepiej, dzieci Fred'a nie były do niej mile nastawione, a ona była jeszcze taka malutka. Dla mnie zawsze będzie malutka choć niedługo skończy dwa latka.<br />
- Wiem, że z Claudią wszystko dobrze, w przeciwnym razie mama by dzwoniła. Owszem tęsknię, ale wytrzymam trzy miesiące tutaj, muszę się przyzwyczaić, niedługo zacznę studiować i nie wiem czy dobrym pomysłem będzie zabranie jej do akademika czy do mojego mieszkania...<br />
- Nie chcesz studiować w Londynie?<br />
- Nie wiem jeszcze, myślałem nad Oxfordem lub Cambridge, ale czy taki uczeń jak ja, ma szansę gdziekolwiek...<br />
- Szansa zawsze jest, trzeba umieć ją wykorzystać - lubię rozmawiać z Taylor, możemy swobodnie pogadać na każdy temat, między nami nie ma tematu tabu. - Czyli jednak wracasz do Londynu?<br />
- To było oczywiste od samego początku - oznajmiam. - Nie zrozum mnie źle, ja doceniam wasze starania, ale ja nie znam mojego ojca, to maska którą pokazuje, nigdy nie miałem z nim dobrego kontaktu i wybacz, ale nie wierzę by ten rok coś zmienił...<br />
- Doskonale ciebie rozumiem, i przepraszam, ale muszę poruszyć ten temat - chyba wiem o jaki temat chodzi. - Chcę pogadać na temat Victorii, Evy i Amandy...<br />
- Zależy co chcesz wiedzieć...<br />
- Najlepiej wszystko.<br />
- Hmmm, Victorię poznałem w necie, byłem naiwny, łudziłem się, że ona też mnie kocha, Spędziliśmy najcudowniejsze chwile mego nędznego życia. Mimo wielu wypadków i przeszkód, które stanęły nam na drodze zawsze ją kochałem, zawsze wierzyłem, że będziemy razem. Wtedy w parku nie chciałem wybuchnąć, chciałem z nią pogadać, ale moje nerwy puściły, powiedziałem o parę słów za dużo i jeszcze tego samego wieczora Victoria Poscald popełniła samobójstwo z mojego powodu - powiedziałem szczerze Taylor o sytuacji z Vicki.<br />
- A Eva, chyba podczas <i>związku </i>z Victorią zrobiliście sobie dziecko - kobieta nie dawała za wygraną.<br />
- Zgadza się, nie umiem powiedzieć którą z nich wówczas kochałem, nie nazwę też tego nigdy młodzieńczym wybrykiem bo tak nie było. Eva i ja, trudno było określić uczucia, które nas łączyły, ona mnie kochała, a ja? Czy wykorzystałem jej słabość do mnie? Nie, raczej nie, nie żałuje, i wiem, że Claudia zawsze będzie odbiciem tej cudownej sąsiadki do końca mojego życia - w sumie nie wiem czemu jej to mówię, czuję, że mogę jej ufać. - Victoria uciekła, to mnie najbardziej zabolało, to, że mnie zostawiła wtedy kiedy najbardziej jej potrzebowałem, ale potem okazało się być za późno...<br />
- Rozumiem, że Amandę również darzyłeś podobnymi uczuciami? - wyczuwam ironię w jej wypowiedzi.<br />
- Amandy nigdy nie kochałem, traktowałem ją jak przyjaciółkę i ona wiedziała, że nigdy nie będziemy razem, wiedziała to. Zaskoczyło mnie, że wydała moje życie Tony'emu, próbowałem ją zrozumieć, ale wystarczy, że by powiedziała słowo, a byśmy jej pomogli...<br />
- Może to była agresja wobec nieodwzajemnionych twych uczuć?<br />
- Tak uważasz? Nie sądzę, Amanda bała się, cholernie się bała i strach sprawił, że tego dnia dała mu te klucze, ale zrozumiała swój błąd za późno, niestety za późno, kiedy wylądowała w szpitalu i było wiadome wszystko, w sensie, że ona jedzie do tego ośrodka ucieszyłem się, nie chcę już widzieć Amandy - nikt jeszcze nie słyszał mojego wyznania na ten temat, nawet Roxanne.<br />
- Mimo iż chciała ciebie uratować? Chciałeś by zniknęła z twojego życia? - Taylor jest zaskoczona.<br />
- Tak, Amanda zawsze była dziwna, cieszę się, że zniknęła...<br />
- Wybacz, że poruszyłam ten temat, ale bardzo chciałam dowiedzieć się prawdy, a tylko Ty mogłeś mi ją powiedzieć - Taylor patrzy mi w oczy i łapie mnie za rękę.<br />
- Rozumiem, i mam do ciebie jedną prośbę, pogadaj z moim ojcem, on chyba i tak domyśla się mojej decyzji, ale chcę byś go przygotowała - oznajmiał kobiecie.<br />
- Możesz na to liczyć z mojej strony...<br />
<br />
Deszcz dzwonił po parapecie już od kilku dobrych godzin, w szpitalnej sali Amanda siedziała już spakowana i gotowa na powrót do Glasgow. Jej pobyt w ośrodku kończył się, a ona nie zamierzała go przedłużać. Teraz czeka ją powrót do domu i do normalnego życia, z niewielkimi problemami podeszła do okna. Kości już się zrosły, a kręgosłup choć się nie połamał to bolał ją nadal. Musi stosować jakieś maści i go ćwiczyć, to dawało skutek ból był coraz słabszy, ale był... Do sali weszła pielęgniarka :<br />
- Pani Amando, telefon do pani...<br />
- Już idę - odpowiedziała dziewczyna.<br />
- Gdy podniesie pani słuchawkę proszę nacisnąć jedyneczkę - powiedziała pielęgniarka.<br />
Amanda podeszła do stołu, który znajdował się w rogu sali i podniosła słuchawkę i wcisnęła numer jeden na klawiaturze.<br />
- Witaj Amando - głos, którego nigdy by usłyszeć nie chciała, lecz doskonale wiedziała po co dzwoni.<br />
- Witaj Tony.<br />
- Doszły mnie słuchy, że jednak realizujesz nasz plan? Zdziwiło mnie to nie powiem, ale cieszę się... A więc ucięłaś kontakt z rodziną <b> </b>Nickolson, teraz musisz go odnowić - Tony nie da za wygraną, dopóki nie skończy.<br />
- Przecież ona nie żyje - powiedziała sucho Amanda.<br />
- Skoro ja nie mogę jej mieć, to on też nikogo mieć nie będzie - powiedział twardo Tony. - Daję Ci trochę wolnego i potem kochana, zabierz się do realizacji naszego planu - Kill Adam Nickolson...<br />
- Haha, zabawny jesteś - powiedziała dziewczyna i odłożyła słuchawkę.<br />
Wzięła dwie torby i wyszła z sali, z uśmiechem na ustach wyszła z ośrodka, zaczyna się jej nowe życie... <br />
<br />
<br />
<i>Wybaczcie mi tą wielką wyrwę w pisaniu, ale naprawdę zabrakło mi weny, co dalej...</i><br />
<i>Wena jest wredną suką, wpada często nieproszona i wymusza na mnie wiele dobrych rzeczy dla Was :D</i><br />
<i>Rozdział jest krótki, wiem, ale muszę na nowo przyzwyczaić się do pisania, choć kolejne będą już dłuższe, przynajmniej taką mam nadzieję :D</i><br />
<i>Rozdział 23 oddaję w Wasze ręce - byłoby mi niezmiernie miło, jeśli po przeczytani zostawilibyście małą notkę... </i>DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-58397850529975537692014-02-01T21:10:00.000+01:002014-02-01T21:10:12.584+01:00Rozdział XXIIRoxanne właśnie kończyła pisać sprawozdanie z dnia dzisiejszego w pracy
gdy do jej gabinetu wbiegła Sally. Wyglądała lekko na przerażoną...<br />
- Szef chce ciebie natychmiast widzieć - powiedziała. - Nie będziesz
zadowolona, a wiem co mówię, bo co pomyślę to tak zazwyczaj się dzieje.<br />
- Dzięki - powiedziała Roxanne i udała się do pokoju szefa. W środku
siedział jej szef oraz jakiś mężczyzna obrócony plecami, podziwiał
widoki Londynu.<br />
- Chciał pan mnie widzieć - powiedziała lekko poirytowana.<br />
- Tak, jesteś osobą, która bardzo dobrze wywiąże się z tej roli -
oznajmił zagadkowo mężczyzna. - Poznaj mojego nowego zastępcę.
Przyleciał do nas z USA, przedstawiam Ci Fred'a Jacketton'a...<br />
Roxanne zamarła gdy on popatrzył na nią i uśmiechnął się...<br />
Nogi ugięły się pod kobietę gdy zobaczyła Fred'a, wtedy zrozumiała, że on nigdy nie da spokoju jej rodzinie, zwłaszcza, że teraz jest z William'em...<br />
- Dzień Dobry Roxanne - powiedział i podszedł bliżej. - Mam nadzieję, że mogę mówić Ci po imieniu?<br />
- Oczy..oczywiście - kobieta z trudem wypowiada te słowa.<br />
- Coś nie tak panno Nickolson? - szef świdruje spojrzeniem parę.<br />
- Nie, już wychodzę, a pana, panie Jacketton witamy w naszej firmie, i od jutra zapraszam do współpracy - powiedziała Roxanne i niemalże wybiegła z sali. Pobiegła do swojego gabinetu i z łzami w oczach zabierała dokumenty do swojej torebki by dokończyć je w domu, wtedy do gabinetu weszła Sally.<br />
- Kochana co się dzieje? - przytuliła kobietę.<br />
- Ja to co!? On nigdy nie da sam spokoju, a jak się dowie, że jestem z William'em to wpadnie w szał, dobrze, że nie wie gdzie mieszkam - powiedziała Roxanne i znowu zaczęła zbierać dokumenty do torby. - Będę pracować w domu, pózniej Ci je podrzucę albo Ty wpadniesz na Fullwell Cross...<br />
Obok gabinetu zastępczyni szefa stał Fred Jacketton i uśmiechnął się na słowa Roxanne, kobieta się go boi, i niech tak zostanie...<br />
<br />
Mindy kończyła sprzątać grób swojej babci, była wyczerpana. Był koniec lutego, mróz trochę odpuścił, a zwiędnięte kwiaty trzeba było zabrać i pozbierać stare znicze. Jej rodzice nie wierzyli, ona wychowując się z babcią byłą bardzo wierząca, zawsze co tydzień chodziła do kościoła, a potem na cmentarz by pomodlić się nad grobem ukochanej babci. Stwierdziła, że nie zaniesie wszystkich zniczy naraz do kosza, więc wzięła część i udała się w stronę kontenerów...<br />
Właśnie przechodziła, obok nowego grobu, ponieważ był na końcu alejki i obłożony cały kwiatami, i wówczas torba pękła...<br />
- Kurczę - powiedziała Mindy. Postanowiła trochę odpocząć i za chwilę wrócić się po nową torbę. Jej uwagę przykuła litera V na grobowcu pomiędzy kwiatami. Podeszła bliżej i podniosła wiązankę kwiatów. Jej serce zamarło - na grobowcu widniał napis :<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Victoria Poscald </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>urodzona 19 maja 1996</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>zmarła 15 luty 2014 </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Boże zaopiekuj się jej duszą...</i></div>
<div style="text-align: left;">
Mindy rozpłakała się, wprawdzie nienawidziła tej dziewczyny z całego serca, ale była zbyt wrażliwa. Przecież była tylko człowiekiem, co się stało, że umarła... Czytają wiązanki kwiatów domyśliła się, że nikt nie wie co się jej stało.<i> </i>Dlaczego straciła życie tak młodo, i czy Adam wie...!?</div>
<div style="text-align: left;">
Myśli nie dawały jej spokoju, szybko uwinęła się z sprzątaniem, pojechała do domu się przebrać, a potem do Fullwell Cross...</div>
<div style="text-align: left;">
Adam kończył właśnie odrabiać pracę domową gdy usłyszał telefon. Dzwoniła Mindy :</div>
<div style="text-align: left;">
[M] - Hej, możesz przyjść na chwilę do parku?</div>
<div style="text-align: left;">
[A] - Hej, tylko skończę odrabiać lekcje...</div>
<div style="text-align: left;">
[M] - Adam, to ważna sprawa...</div>
<div style="text-align: left;">
[A] - Ważniejsza od mojej nauki?</div>
<div style="text-align: left;">
[M] - Adam do cholery złaź na dół i za dwie minuty widzę Cb w parku... </div>
<div style="text-align: left;">
Chłopak nie miał wyjścia, zszedł na dół i udał się do parku. Blondynkę spotkał w tym samym miejscu gdzie ostatni raz widział Victoria. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czemu wyciągasz mnie z domu po siedemnastej? - zapytał, choć od razu zauważył, że dziewczynie nie jest do śmiechu. - Co się dzieje?</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam, nie wiem jak Ci powiedzieć... - chłopak po raz pierwszy od wielu dni widział ją w takim stanie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mów - powiedział i usiadł obok niej i chwycił za ręce.</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam, o boże - dziewczyna rozpłakała się. - Ona nie żyje, Victoria nie żyje...</div>
<div style="text-align: left;">
Adam poczuł jak jego puls przyśpiesza, ręce zaczęły mu się trząść. Mimo iż ostatnio ją znienawidził to mimo wszystko było jedną z osób, które kochał. Eva umarła, Amanda odeszła z powodu Victorii, a teraz Victoria nie żyje. Jego życie to jakaś powalona gra, z której sam nie wie czy wyjdzie żywy. Przytulił Mindy do siebie i tak siedzieli w ciszy...</div>
<div style="text-align: left;">
Roxanne po drodze do domu zajechała do swojego adwokata, nie pozwoli by Fred zniszczył jej to, na co z William'em i Adam'em tak długo pracowali. Wydawało się jej, że mężczyzna na zawsze opuścił jej życie, ale najwidoczniej się myliła. Wbiegła do budynku i z łzami na twarzy weszła do pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
Mężczyzna spojrzał na nią zdziwiony, zdjął okulary i powiedział :</div>
<div style="text-align: left;">
- Witam panno Nickolson, niestety nie mam dzisiaj dobrych wieści. Miałem do pani dzwonić, ale widać ubiegła mnie pani...</div>
<div style="text-align: left;">
- Co się dzieje!? - spytała przerażona.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chodzi o pańskiego syna. Nie jest jeszcze pełnoletni, i jego ojciec ma prawo się ubiegać o uzyskanie pełnych praw o jego wychowanie - powiedział i podał kobiecie plik kartek. </div>
<div style="text-align: left;">
- To niemożliwe - powiedziała Roxanne, a on uniósł brew w geście zdziwienia. - Fred wyrzekł się praw ojcowskich do Adama pięć lat temu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czyżby? Pan Jacketton nigdy nie zrezygnował z praw do opieki nad swoim synem, a teraz, no cóż, mogę powiedzieć, że dzięki programowi opieki nad samotnymi nastolatkami ma jednak lepsze możliwości pod względem rozwoju pańskiego syna - powiedział adwokat i podał jej kolejny plik kartek.</div>
<div style="text-align: left;">
Kobieta nie wierzyła ani swoich uszom ani oczom. Przecież sama widziała jak Fred zrzeka się praw do opieki nad Adam'em, ale najwidoczniej została oszukała, teraz sobie przypomniała, na spotkaniu zabrakło nawet jego adwokata, ale co wówczas podpisał jej były mąż. Ale było wyraźnie napisanie, że dzięki nowemu programowi opieki i rozwojowi nastolatków rodzice mogą się ubiegać o prawa do opieki nad dziećmi, a według tego co widniało na kartce Fred miał większe szanse by opiekować się Adamem. Kobieta wybiegła kancelarii i wsiadła do samochodu, wyjęła telefon i zadzwoniła do Fred'a. </div>
<div style="text-align: left;">
[F] - Witaj kochanie, jednak dzwonisz?</div>
<div style="text-align: left;">
[R] - Nie masz prawa odbierać mi Adam'a, nie wiesz nic o swoim synu, Ty nawet nie potrafisz się nim opiekować... </div>
<div style="text-align: left;">
[F] - Czyżby? Wkońuc to nie pod moim czujnym okiem zrobił dziecko jakieś przybłędzie...? Roxanne za późno. Zbyt wiele urzędów odwiedziłem by się teraz na Twoje błagania, wycofać, wystarczy, że podpiszesz kartkę, a zrobisz to. Staram się o lepszy byt dla naszego syna, Ty nawet swoją córunią nie potrafisz się zająć tylko z William'em się prowadzacie po mieście. Wiem wszystko co wiedzieć powinienem, mieszkaj sobie z swoją rodzinką w Fullwell Cross, ale Adam do osiemnastki będzie mieszkał w Nowym Jorku wraz z moją rodziną. Taylor załatwiła mu nawet dobre liceum, wybacz mi, ale szczęście chłopaka liczy się dla mnie bardziej. Szczęście Adam'a i Claudii.</div>
<div style="text-align: left;">
Kobieta rzuciła telefonem w siedzenie, ze łzami w oczach pojechała do domu...</div>
<div style="text-align: left;">
Była siódma gdy Adam usłyszał budzik, był słoneczny poniedziałek, a on dzisiaj miał tylko pięć lekcji bo nauczycielka od angielskiego poszła na tygodniowe zwolnienie lekarskie, kończyć dwie godziny wcześniej - bezcenne. Jak każdy ranek wstał i poszedł na śniadanie, potem toaleta i pół godziny w autobusie i jest w szkole. Roxanne miała wolne i miała zająć się jego dzieckiem. Znowu zaczęły się nudne lekcje, jednak zauważył, że nie ma Mindy. Dziewczyna bardzo przeżyła śmierć Victorii, a jego wcale to nie ruszyło bo wkońcu skończył się ten koszmar. Tony w więzieniu, a ona nie żyje...</div>
<div style="text-align: left;">
Koło godziny czternastej z liceum wyszła spora grupka osób, Adam jak zwykle na uboczu. Gdy zbliżał się na parking zobaczył jak jakiś mężczyzna świdruje spojrzeniem nastolatków, po chwili poznał kim jest ów mężczyzna - to Fred. Szybko wbił się w grupę osób idących na przystanek i pojechał do domu...</div>
<div style="text-align: left;">
Roxanne odchodziła od zmysłów, był przy niej William, była też Kelly i jej adwokat, który dla zakończenia sprawy kazał podpisać jej kartkę Fred'a.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja nie mogę sobie tego wybaczyć - ubolewała kobieta. - Nie zobaczę go aż do przyszłego maja. Wtedy Adam skończy osiemnastkę i zadecyduje z kim chce mieszkać. On mnie znienawidzi za to co zrobiłam...</div>
<div style="text-align: left;">
- To było jedyne sensowne wyjście z sytuacji - powiedział adwokat. - Pański był mąż miał za mocne argumenty by pani mogła się bronić, ja rozumiem pańskie zrozpaczenie, ale to tylko rok, a pozatym Adam będzie musiał co trzy miesiące przylecieć do Londynu by zdać mi sprawozdanie. Tylko tyle udało mi się wynegocjować, bo jeszcze ja bym latał...</div>
<div style="text-align: left;">
- Czy wówczas będziemy mogli go zobaczyć? - zapytała Kelly. Bardzo przeżywała obecną sytuację, nie tak dawno odzyskała całą swoją rodzinę, a teraz miała stracić jedynego brata...</div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście miejsce naszych spotkań dobiorą państwo by Adam mógł Was zobaczyć - powiedział mężczyzna.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak to Was zobaczyć? - spytał Adam gdy wszedł do kuchni, nikt nie usłyszał jak chłopak wchodzi do mieszkania.</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam co Ty tu robisz? - zapytała przez łzy Roxanne.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak to co, wracam ze szkoły - powiedział chłopak, lecz wyczuł, że ojciec na szkolnym parkingu i mama w płaczu nie wróży nic dobrego...</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam - zaczął William, lecz w tym momencie do mieszkania wszedł Fred.</div>
<div style="text-align: left;">
- Witaj synu - powiedział i podał rękę synowi, który jej nie uścisnął. - Gotowi na podróż?</div>
<div style="text-align: left;">
- Jaką podróż? - zapytał przerażony Adam. William podszedł i przytulił chłopaka, traktował go jak własnego syna. Ta sytuacja wzbudziła zazdrość u Fred'a.</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam, Twój ojciec przejął prawa do opieki nad Tobą dopóki nie będziesz pełnoletni, czyli do moja 2015 wówczas zadecydujesz z kim chcesz mieszkać. Do tego czasu wraz z Claudią, bo skoro jest Twoją córką to będzie z Tobą zawsze, zamieszkacie z Fred'em i Taylor w Nowym Jorku - powiedział William. Roxanne i Kelly były mu wdzięczne za to, a chłopak poczuł jak krew w nim buzuje. - Wytrzymasz, to tylko piętnaście miesięcy, a co trzy miesiące będziesz przylatywał do Londynu by zdać raport dla naszego adwokata. Chłopak popatrzył ze łzami na matkę, skoro Fred był lepszy to trudno, zamieszka z Claudią w NYC, ale najbardziej bał się, że Roxanne tego nie przeżyje bo jak...</div>
<div style="text-align: left;">
Roxanne, Kelly i William patrzyli smutnymi oczami jak taksówka zabrała Fred'a, Adam'a i Claudię na lotnisko. Członka swojej rodziny mieli zobaczyć dopiero za trzy miesiące, dopiero w maju. Gdy samochód zniknął za rogiem Roxanne wybuchła płaczem...</div>
<div style="text-align: left;">
- Boże, ja straciłam syna... </div>
DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-58774618290047428082014-01-26T19:47:00.001+01:002014-01-26T21:04:04.914+01:00Rozdział XXI- A więc to koniec Victorio Poscald, Twoje życie właśnie dobiegło końca -
wypowiedziała te słowa i podcięła sobie prawy nadgarstek. Krew trysnęła
i zaczęła wypływać na zlew. Z łzami w oczach i wielkim trudem podcięła
sobie lewy nadgarstek. Krew zalewała umywalkę, Victoria cały czas
płakała. Stała tak jeszcze przez kilkanaście minut :<br />
- Kocham Cię Adam - powiedziała i upadła na podłogę....<br />
W tym momencie do mieszkania wszedł Bob, jedyne co usłyszał to, że ktoś jest w łazience. Poszedł w tamtą stronę i zamarł. Na podłodze, we krwi leżała jego siostra - Victoria.<br />
- Viki - krzyknął i podbiegł do dziewczyny...<br />
Chłopak nie stracił głowy, zadzwonił po pogotowie i po kilkunastu minutach był już z siostrą w karetce, która na sygnale pojechała w stronę szpitala. Lekarze szybko zabrali ją na salę operacyjną by zaszyć rany i zatamować krew. Bob został przed drzwiami.<br />
Po pewnym czasie z sali wyszedł lekarz, ręce miał we krwi, a jego mina mówiła wszystko...<br />
- Przykro mi, ale pańska siostra nie żyje. Straciła za dużo krwi, za głębokie rany - mężczyzna popatrzył ze współczuciem na Bob'a. Mężczyzna popatrzył w oczy lekarzowi, i odszedł. Jego rodzice zginęli, teraz siostra popełniła samobójstwo. Nigdy nie był na to gotowy, choć był jeszcze młody to musiał zająć się siostrą. Niesamowite, że to Victoria właśnie odciągnęła go od samobójstwa, a teraz... a teraz ona właśnie tak straciła życie...<br />
Jego życie legło w gruzach, rozpadło się niczym domek z kart. Następnego dnia Bob pojechał do domu pogrzebowego by zamówić trumnę dla siostry. Pogrzeb był bardzo symboliczny - był tylko on i ze łzami w oczach jak biała trumna zjeżdżała w dół, i została zasypana piachem. Po raz ostatni było dane mu oglądać siostrę. Po pewnym czasie złożono grobowiec i trumna zniknęła. Chłopak zostawił wielką wiązankę kwiatów oraz zapalił znicze i oddalił się ciągle płacząc...<br />
<br />
Adama obudził krzyk Claudii, szybko wstał i podbiegł do łóżka gdzie spała jego córka. Mała dziewczyna gdy zobaczyła ojca uśmiechnęła się i pomachała do niego.<br />
- Wstałaś już brzdącu? - zapytał chłopak. - Tatuś też musi wstać?<br />
Claudia burknęła niezadowolona i wyciągnęła rączki do Adama, który wziął ją na ręce i poszedł na dół. Jak się okazało dom był pusty, gdzie byli wszyscy. Roxanne pewnie w pracy, William także, ale gdzie jest Kelly. Przecież jest sobota, gdzie można było być o ósmej rano. No cóż, sam zajmie się dzieckiem. Wsadził małą do jej krzesełka i zacząć przygotowywać jej śniadanie. Wtedy do kuchni weszła Kelly. Chłopak się trochę zawstydził bo był w samych slipkach, a ona była dziewczyną. Nikt go tak nie oglądał, w tej formie był dostępny tylko dla Evy.<br />
- Spokojnie, nie interesujesz mnie - powiedziała dziewczyna widząc zawstydzenie brata. Choć przez chwilę pożałowała, że jest jej bratem - wyglądał całkiem dobrze. Wysoki, dobrze umięśniony z pięknymi, zielonymi oczami. Wyglądał tak romantycznie choć był prawie nagi, dziewczynę przebiegł dreszcz podniecenia. Był cudowny, ale był jej bratem i nie mogła nigdy z nim być. <br />
- Heh, czyżby? - zapytał ironicznie. - Świdrujesz mnie wzrokiem kochana...<br />
- Kochana, już nie siostra? - spytała z śmiechem na ustach.<br />
- Daruj sobie - powiedział i poszedł się ubrać. Gdy wrócił Kelly zabawiała się z Claudią.<br />
- Ooo, czemu się ubrałeś - powiedziała z wyrzutem. - Miałam taki ubaw.<br />
- Bardzo zabawne, kochana siostrzyczko - wypowiedział słowa i dał kuksańca siostrze.<br />
- Wiesz, mnie zawsze dziwiło dlaczego Ty nie masz dziewczyny? - Kelly celowo wkroczyła w ten temat. - Porządny, dobrze wyglądający i inteligenty chłopak jak Ty, a wieczny singiel.<br />
- No i co z tego? - rzucił Adam.<br />
- Chyba, że jesteś homo niewiadomo - powiedziała dziewczyna.<br />
- Kto!? - chłopak się wzburzył. - Ja Ci dam homo...<br />
Już miał złapać dziewczynę gdy do domu weszła Miny. Emanująca od niej radość udzieliła się Claudii, która roześmiała się na cały dom wymawiając przy tym <i>tata.</i> Wszyscy spojrzeli w jej stronę, a ona nadal się śmiała.<br />
- Cudowne dziecko - powiedziała Mindy. - Adam masz szczęście, a ja dla Cb jeszcze większe. Udało się nam, dostaliśmy się do kolejnego etapu castingu w teatrze. Przed nami etap śpiewamy. Musimy im coś zaśpiewać w duecie i dostaniemy się do kolejnego, finałowego etapu.<br />
- Wow, to super - powiedział Adam lekko wystraszony. Przecież on nie umie śpiewać.<br />
- Polecam BRITNEY SPEARS ft WILL.I.AM - IT SHOULD BE EASY - wtrąciła się Kelly. Wzięła małą na ręce - Według mnie świetnie do Was pasuje...<br />
- Dzięki - powiedziała Mindy i wyciągnęła swojego tableta i włączyła odsłuch <i>It Should Be Easy</i>.<br />
Piosenka zaskoczyła bardzo Adama, refren śpiewany przez will.i.am'a pokazał trochę go. Popatrzył na Mindy i wyłączył muzyk.<br />
- Nie pasuje do nas - powiedział i poszedł do salonu. <br />
- No dobra, to co polecasz? - spytała trochę wkurzona.<br />
- Nie wiem, wymyśl coś, a ja się dostosuje - powiedział i wyszedł do ogrodu. Usiadł na ławce i popatrzył się w stronę parku.<br />
- Adam wszystko dobrze? - spytała się Mindy. - Jeśli nie chcesz brać udziału, Ok, nie weźmiemy, i wybacz, że tak ciebie męczę tym teatrem, ale Garret nie chciał, a ja bardzo chcę, a Ty świetnie grasz, nawet prezenterka Alice to powiedziała. Wiesz, ta niezbyt wysoka z długimi, kręconymi włosami, która była Tobą zachwycona.<br />
- Pamiętam doskonale, jak wcisnęła mi kartkę z swoim numerem telefonu - powiedział chłopak i uśmiechnął się na myśl o tej dziewczynie. - Więc poćwiczmy <i>It Should Be Easy. </i><br />
<i>- </i>Jesteś pewny? - zapytała zaskoczona dziewczyna, a Adam kiwnął głową.<br />
<br />
Roxanne właśnie kończyła pisać sprawozdanie z dnia dzisiejszego w pracy gdy do jej gabinetu wbiegła Sally. Wyglądała lekko na przerażoną...<br />
- Szef chce ciebie natychmiast widzieć - powiedziała. - Nie będziesz zadowolona, a wiem co mówię, bo co pomyślę to tak zazwyczaj się dzieje.<br />
- Dzięki - powiedziała Roxanne i udała się do pokoju szefa. W środku siedział jej szef oraz jakiś mężczyzna obrócony plecami, podziwiał widoki Londynu.<br />
- Chciał pan mnie widzieć - powiedziała lekko poirytowana.<br />
- Tak, jesteś osobą, która bardzo dobrze wywiąże się z tej roli - oznajmił zagadkowo mężczyzna. - Poznaj mojego nowego zastępcę. Przyleciał do nas z USA, przedstawiam Ci Fred'a Jacketton'a...<br />
Roxanne zamarła gdy on popatrzył na nią i uśmiechnął się...<br />
<br />
<br />
<br />
<i>Wybaczcie, że trochę musieliście czekać na nową notkę, nie jest taka jaką sobie zaplanowałem, ale mimo tego mam nadzieję, że się podoba :)</i><br />
<i>Jeśli przeczytaliście to proszę skomentujcie - dla Was to tylko chwila, a mnie mała notka cieszy i pomaga pisać :) </i> <br />
<i> </i> DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-13444261858699192352014-01-18T21:04:00.001+01:002014-01-19T19:35:34.322+01:00Rozdział XXAdam nie czuł wyrzutów sumienia zostawiając płaczącą Victorię samą w parku, dziewczyna oszukała go, jej przyjaciel zabił Evę i poturbował prawie śmiertelnie Amandę. Chłopak doskonale wiedział, że to nie jej wina, ale w tym momencie chciał tylko jak najlepiej dla Claudii. Jego dziecko teraz go interesowało, a wybryki Victorii wymaże z pamięci, o ile tylko się da...<br />
Adam miał już plan na życie - przed nim drugi semestr drugiej klasy liceum. Chciał jak najszybciej to skończyć, nie był lubiany przez klasę, oprócz Mindy, która go uwielbiała, choć straciła przez to kontakt z innymi. Potem chciał skończyć Uniwersytet w Londynie Wydział Medycyny, zacząć samodzielne życie mając u boku Claudią. Amanda nie odzywała się do nich, zabroniła nawet lekarzom mówić o jej stanie i gdzie się obecnie znajduje. Zostawiła mu jedynie list, w którym przeprosiła za swoje zachowanie. Napisała, że chce wrócić do Glasgow, i żeby jej nie szuka. Wybacza mu to, ale nie może żyć z nim, ze względu na osobą, przez którą to się wszystko stało... <br />
Adam czuł się bardzo załamany, nie wiedział, że przez tą wiadomość tyle zmieni się w jego życiu w ciągu półtora roku. Stracił miłość życia, choć nadal tak do końca nie wie czy bardziej <i>kochał </i>Evę czy Victorię. Jego życie to jedna wielka zabawa, w której Ci najlepsi muszą odpaść...<br />
- Adam, Kelly dzwoniła z zapytaniem czy nie chcesz pójść z nią do kina po szkole - powiedziała Roxanne podczas ostatniego obiadu w starym domu. Jutro wejdą już tutaj nowi właściciele, a oni na stałe zamieszkają z William'em. Chłopak cieszył się, ale trochę żałował, zaledwie tak niedawno odzyskał kontakt z Peter'em, a już powoli go traci...<br />
- Nie wiem, Claudia ostatnio jest jakaś dziwnie cicha - powiedział Adam. Martwił się, a go wzruszyło kobietę do reszty.<br />
- Jestem z Ciebie taka dumna, mimo tego wszystkiego co się wydarzyło nadal jesteś sobą. Wiem, jak przeżyłeś śmierć Evy, ja zresztą też, a nie mówmy o jej matce, potem Amanda nas opuściła, a teraz przeprowadzka. Nie wiem, ja chyba bym tego nie przeżyła, a Ty, i jeszcze dziecko na wychowaniu - łzy poleciały niczym wodospad z oczu kobiety.<br />
- Mamo - powiedział chłopak.<br />
- Wiem, że straciłam tyle czasu na Fred'a, a Ty wyrosłeś na tak wspaniałego mężczyznę. I widzę, że ktoś to dostrzegł...<br />
- Roxanne, Mindy jest z Garret'em, owszem może to dziwne, że spędzamy tyle czasu, ale nas łączy tylko przyjaźń - powiedział Adam i zaczął zbierać rzeczy do mycia by ostatecznie zapakować do kartonów.<br />
- Łączy? A co, jeśli Ty tylko chcesz żeby łączyło? - spytała. - Nie chcę byś popełnił ten sam błąd co ja...<br />
- Zrobię to, jeśli będę z Mindy, nie czuje do niej nic. Nigdy, zawsze była tylko moją przyjaciółką, ona chciała czegoś więcej, a ja... poznałem Victorię i wszystko zmieniło bieg - oznajmił chłopak.<br />
- Żałujesz, że ją poznałeś? - zapytała niespodziewanie Roxanne po chwili ciszy.<br />
- Nie wiem sam, początkowo zakochałem się w niej bez pamięci, ale Eva też była kimś ważnym w moim życiu, nie wyobrażam sobie, że do końca życia Claudia będzie jej odbiciem, a jedyną pamiątką po niej będzie marmurowy pomnik. Victoria była przy parku w Fullwell Cross, nie wiem jak nas znalazła, ale tak będzie lepiej jak zniknie z naszego życia - te wyznanie zaskoczyło kobietę. Pomogła Adamowi spakować w kartony ostatnie rzeczy w ruszyli w drogę do nowego domu.<br />
<br />
- Adam, pamiętasz wszystko? - Mindy już po raz setny pytała go o tekst gdy czekali na casting w teatrze. London Palladium był wielkim budynkiem, a i tak na maxa zatłoczony. Wielu nastolatków postanowiło spróbować swoich sił w aktorstwie. Jeden dobry występ przed jury i prawdopodobnie masz pracę w teatrze.<br />
- Mindy, który raz mnie o to pytasz? - Adam się trochę denerwował. - Wogóle nie wiem co tu robię, ale jestem tylko w imię naszej przyjaźni...<br />
- No mam nadzieję - powiedziała Mindy i wówczas zza drzwi wyszła niezbyt wysoka dziewczyna. Miała krótkie czarne włosy i obojętnie spojrzała na salę czekających nastolatków.<br />
- Para numer dwa dwa trzy pięć - powiedziała i wróciła do środka.<br />
- To my - powiedziała Mindy i pociągnęła mnie w stronę nieznanego.<br />
- To idziemy - powiedziałem i otworzyłem drzwi...<br />
<br />
Victoria ubierała, postanowiła odzyskać Adama, i wiedziała, że on nadal ją kocha, choć boi się do tego przyznać. Dziewczyna zrobi wszystko by dawne uczucie, które ich łączyło wróciło. Bob martwił się o nią, ale ona sobie poradzi, to, że ma siedemnaście lat nie znaczy, że nie potrafi sama o sobie zadbać...<br />
- Wychodzę - rzuciła i zostawiła chłopaka samego w domu. Znowu udała się do Fullwell Cross, gdzie od niedawna mieszka Adam. Znowu usiadła na parku i obserwowała park i pobliskie domy, by szybko znaleźć chłopaka. Wtedy zauważyła Roxanne, która szła z jakimś bachorem na rękach. Kim te dziecko może być? - to pytanie nurtowało ją od kiedy zobaczyła je po raz pierwszy na oczy u boku Adama i jest Amandy...<br />
Zbliżała się godzina dziesiąta, a Victoria nadal czekała w parku na Adama, i wkońcu zobaczyła go jak wracał do domu. Był bardzo zadowolony...<br />
- Adam, poczekaj porozmawiajmy - powiedziała gdy przeszedł obok niej obojętnie.<br />
- Dziewczyno, nie mamy o czym gadać. Twoje zachowanie jest bezczelne, po tym jak mnie skrzywdziłaś, jaki strach przeżyłem dzięki twojego lowelasowi, Ty jeszcze masz czelność do mnie przychodzić!? Nie rozumie, po jaką cholerę Ty się stale wtrącasz do mojego życia!? - wybuch chłopaka kompletnie ją zaskoczył.<br />
- Adam posłuchaj mnie, wszystko Ci wyjaśnię, wszystko się zmieni, będziemy razem - Victoria powiedziała to zbyt ostro, i Adam nie wytrzymał.<br />
- TY CHYBA JESTEŚ WALNIĘTA? Kurwa, całe życie mi zniszczyłaś, a teraz pieprzysz coś o happy endzie - Adam był wkurzony na maxa. - Twoje miejsce jest w wariatkowie albo w piekle skądkolwiek przybyłaś...<br />
Chłopak odszedł, a ona wybuchła płaczem. Padła na kolana i wyła, jej zranione serce bolało. Tak bardzo wszystko chciała naprawić, ale słowa Adama popchały ją w jedną stronę. Podeszła do domu, koło północy znalazła się w CITY, Bob był na imprezie, więc dom był pusty. A jej to było na rękę...<br />
Weszła do łazienki, stanęła nad zlewem, z szafki wyjęła nóż. Popatrzyła na siebie w lustrze i wybuchła śmiechem.<br />
- A więc to koniec Victorio Poscald, Twoje życie właśnie dobiegło końca - wypowiedziała te słowa i podcięła sobie prawy nadgarstek. Krew trysnęła i zaczęła wypływać na zlew. Z łzami w oczach i wielkim trudem podcięła sobie lewy nadgarstek. Krew zalewała umywalkę, Victoria cały czas płakała. Stała tak jeszcze przez kilkanaście minut :<br />
- Kocham Cię Adam - powiedziała i upadła na podłogę....<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<i>Wybaczcie, że tyle czekaliście na rozdział, miał być wczoraj, ale wczorajszy dzień był bombowy :D</i><br />
<i>Czytajcie i komentujcie - będę wdzięczny :) </i><br />
<i>Życzę Wszystkim, <b>Udanych Ferii </b>- ja jeszcze tydzień :/ </i><br />
<h1 class="firstHeading" id="firstHeading" lang="pl">
<span style="font-weight: normal;"><span dir="auto"><br /></span></span></h1>
DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-44172082246682470402014-01-06T12:59:00.000+01:002014-01-06T12:59:34.754+01:00Rozdział XIXWielki stary zegar wybił północ, na ulicy słychać było rozmowy ludzi, oraz fajerwerki. Nowy Rok. Przez zasłony wdzierały się kolorowe światła, Victoria siedziała i wpatrywała się zegar. Brakowało jej go, teraz gdy Tony został aresztowany i osadzony w więzieniu mogła czuć się bezpiecznie, choć ciągle czuła strach. Dziewczyna wczoraj zobaczyła Adama z dzieckiem, ciągle miała tyle pytań, ale chłopak już po raz kolejny spędza czas z tym dzieckiem. Gdzie jest Amanda? I kim jest nastolatka, która była wówczas z nim? Victoria postanowiła się spotkać z chłopakiem, lecz wiedziała, że ma małe szanse by to zrobić, ale spróbuje...<br />
<i>(W TYM SAMYM CZASIE)</i><br />
<i>- </i>Wszystkiego najlepszego Adam - powiedziała Roxanne i ucałowała syna.<br />
<i>- </i>Dziękuje, i wzajemnie. By nowy rok był dla Ciebie lepszy od poprzedniego, byś byłą szczęśliwa z Williamem, i żeby udało Ci się w pracy - powiedział Adam. Czuł, że nadchodzący rok będzie cudowny, szykowali się do przeprowadzki do domu Williama, mam zaczęła nową pracę, on wrócił do szkoły. Claudia już w marcu skończy dwa latka, Kelly mu pomaga. Amanda jest w ośrodku, udało się jej przeżyć, lecz do końca życia będzie poruszać się na wózku. Mimo tragedii i szczęścia coś udało mu się osiągnąć - pogodził się z Peter'em, wybaczył Mindy i Garett'owi, którzy od wakacji zamieszkają razem, zapomniał o Victorii.<br />
Chłopak przez poprzedni rok zmienił się bardzo - nadal był wysokim blondynem, lecz przybyło mu trochę ciała, jego zielone oczy już nie świdrowały tak otoczenia. Przestał wreszcie dopasowywać się do otoczenia, zaczął być sobą, i wkońcu sam poznał siebie. <br />
- Siema - powiedziała Miny gdy spotkali się w szkole. Adam zapomniał jak ona wygląda, gdzie są jakie salony, kto czego uczy. Reszta klasy nie traktowała go zbyt dobrze, nie odzywali się, spoglądali na niego jadowitym wzrokiem, nie był lubiany. Mindy bardzo go lubiła, i choć wszyscy wiedzieli, że chodzi z tym osiłkiem z klasy sportowej, ale ona co przerwę rozmawiała z Adam'em, z nawet siadała z nim na stołówce...<br />
- Hej - odpowiedział Adam. - Garett nie ma nic przeciwko?<br />
- Nie przejmuje się jego opinią na ten temat - powiedziała Mindy i roześmiała się. - Co ona ma do powiedzenia? Jesteś moim przyjacielem, a on chłopakiem, nie wiem jak on, ale ja widzę różnicę. Peter odzywa się do Ciebie?<br />
- Jasne, chyba jeszcze nigdy nie mieliśmy tak dobrego kontaktu, wiem, że mogę na niego liczyć - oznajmił Adam.<br />
- A jak zaległości? Mam nadzieję, że nadrobiłeś to? - spytała go.<br />
- Gdybym tego nie zrobił to by mnie tutaj nie było. Dzięki za zeszyt, choć przez to reszta klasy nie lubi ciebie... - Adam znał prawdę, Mindy przez przyjaźń z nim straciła uznanie w klasie.<br />
- Co mnie obchodzą te tępe głupki? Adam ty pół roku nadrobiłeś w miesiąc, a oni nadal nie ogarniają materiału, a ja mam dla ciebie niespodziankę - zagadnęła dziewczyna.<br />
- Co?<br />
- Startuje casting do teatru, potrzebują zgranego duety, więc na przyszły tydzień masz umieć ten tekst - podała mu plik kartek.<br />
- Tekst? To jest masa tekstu - zadrwił chłopak. - Nie dość, że pracuje w sklepie by mieć kasę na studia, bo mama ma kredyt na mieszkanie z Williamem, a niedługo będą urodziny Kelly i jako siostrze chciałbym jej coś kupić, jest jeszcze Claudia - kiedy ja znajdę czas na naukę tego tekstu?<br />
- Znajdziesz, bo Garett nie lubi teatru, a ja go kocham, ale medycyny jest najważniejsza - zaśmiali się razem jak z dawnych lat, lecz w tym momencie dzwonek ogłosił początek lekcji, i Mindy poszła na lekcję francuskiego, a on na informatykę.<br />
Wieczorem Adam był padnięty, osiem lekcji w szkole, potem praca, opieka nad Claudią, i jeszcze rozpakowywanie rzeczy w nowym pokoju. Cały dom był już gotowy, a jego pokój nadal nie. Nie chciał by ktoś mu pomagał, chciał by pokój by całkowicie jego.<br />
- Nie powinieneś się tak męczyć - powiedziała Roxanne wchodząc przed otwarte drzwi. Zaraz po szkole idziesz do pracy, a wiem, że nie masz lekko. Odśnieżasz wejście, stoisz na kasie, rozkładasz towar, i jeszcze sprzątasz - synku przemęczasz się.<br />
- Mamo, muszę mieć pieniądze na studia, nie jestem wybitnym uczniem i nici z stypendium, więc z czego mam się utrzymać, a jaką przyszłość zapewnię mojej córce? - zapytał się Adam.<br />
- W tej sprawie chcę porozmawiać, uznaliśmy z Williamem, że nie możesz jej sam wychowywać, musisz sobie kogoś znaleźć, ale kto zechce chłopaka z dzieckiem? William znalazł taki obóz dla samotnych rodziców, może tam pojedziesz? - Roxanne chciała pomóc.<br />
- Z Claudia sobie nie radzę, po co mi kolejne dziecko - rozpaczał Adam. - Rozumiem, że się martwicie, ale narazie chcę skończyć liceum, potem studia. Chcę zapewnić sobie pracę by mieć kasę dla Claudii.<br />
- Słyszałam, że dużo czasu spędzasz z Mindy Richardson - zaczęła kobieta.<br />
- Ale ona jest już zajęta - pamiętasz Garett'a, tego osiłka co czasem wpada z Pitem?<br />
- No tak, ale chyba się rozstali kiedyś tam - Kobieta nie dała za wygraną.<br />
- Roxanne, kojarzysz co ja do ciebie mówię, ona jest zajęta bo chodzi z Garett'em, Mindy i Garett mówi Ci to coś? - Adam był wzburzony.<br />
- No dobrze, idę już - powiedziała tak i wyszła. Adam podszedł do okna. Wybrał najlepszy pokój z widokiem na park. Mieszkali w pięknej okolicy, a on potrafił godzinami oglądać co się dzieje w parku, i wtedy zauważył jak ktoś idzie po parku, ale ta osoba wydawała się jakby wogóle nie wiedziała gdzie jest, on zna ten charakterystyczny chód, on wie do kogo należy...<br />
Pobiegł do parku i spotkał dziewczynę - krótko ścięte włosy, pomalowane prawdopodobnie na czarno, lecz farba schodziła i widać było płomienne włosy.<br />
- Victoria to Ty!? - chłopak był bardzo zdziwiony.<br />
- Adam - dziewczyna chciała rzucić mu się na szyję, lecz odepchnął ją. Ona nie była tym zdziwiona, lecz zabolało ją to. - Tyle mam Ci do powiedzenia...<br />
- Nie wiem czy ja to chcę usłyszeć - rzekł chłodno Adam, a dziewczyna przeraziła się, że już nie ma szans.<br />
- Chciałam uciec, ale on mnie znalazł w tym pociągu, broniłam się i wydawało mi się, że go się pozbyłam raz na zawsze, ale on wrócił, ale siedzi już w pudle. Nic nam nie grozi, możemy być razem...<br />
- Nie wiem tylko czy ja chcę do tego wracać - powiedział chłopak i już miał iść, gdy Victoria złapała go za ramię.<br />
- Nie wiedziałam, że zabił Evę, i że zrobił to Amandzie - Adam posłuchaj mnie. Ja nic nie wiedziałam, ja... on mnie torturował, ja wiem, że Ty nie chcesz mnie znać, ale ja nie potrafię o Tobie zapomnieć, ja Ciebie kochał i chcę żebyśmy byli razem - Victoria płakała jak małe dziecko...<br />
- Ja - powiedział Adam. - Ja już nic do ciebie nie czuje, i nie chcę byś tu wracała...<br />
Dziewczyna rozpłakała się na dobre, usiadła na ławce i płakała jak małe dziecko. Tak bardzo chciała wszystko naprawić...<br />
<br />
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<i>Już jest kolejny rozdział, powstał pod wpływem ostatnich wydarzeń w moim życiu. Mam nadzieję, że Wam się podoba i proszę bardzo - KOMENTUJCIE! :)</i><br />
<i>Mała notka zawsze mnie cieszy, a to bardzo pomaga w pisaniu...</i><br />
<i>Jest to też zarazem pierwsza notka konkursowa, następna pojawi się prawdopodobnie w weekend...</i><br />
<i>Nadal możecie wziąć udział w konkursie, po prawej stronie w zakładce macie informacje, a komentarz zgłoszeniowy dajcie tutaj :) </i><br />
<br />DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-6876343611022252622014-01-04T12:52:00.000+01:002014-01-04T21:07:45.338+01:00KONKURS NA HOMA - SKOMENTUJ TO!Witam Wszystkich, ruszamy z konkursem o którym już wcześniej wspominałem. Zasady są bardzo proste i warto wziąć udział, bo ciekawe nagrody do wygrania.<br />
Żeby wziąć udział w konkursie należy :<br />
<b>1. Zaobserwować blog HISTORY OF ME. ADAM, no chyba, że już to wcześniej zrobiliście :D</b><br />
<b>2. Skomentować <i>PIĘĆ NOTEK KONKURSOWYCH</i> (rozdziałów opowiadania) </b> <br />
<b><i>a) komentarz musi liczyć więcej niż dwa zdania, i mają to być Wasze odczucia po przeczytaniu tekstu</i></b><br />
<i><b>b) nie ma to być słodzenie mi w komentarzach, tylko krytyka. Cenię ją sobie, i niezależnie co będziecie czuli to to napiszice</b></i><br />
<i><b> c) musicie skomentować PIĘĆ PRZYSZŁYCH ROZDZIAŁÓW </b></i><br />
<i><b>d) pierwsza notka konkursowa pojawi się w poniedziałek - 6.01.2014</b></i><br />
<b>3. Najważniejsze - ZGŁOSIĆ SIĘ, i w komentarzu pod spodem podać mi pewne informacje :)</b><br />
<b>4. Zgłoszenia trwają do niedzieli - 5.01.2014, a w poniedziałek pierwsza notka konkursowa :) </b><br />
<b>KOMENTARZ ZGŁOSZENIOWY ma zawierać podane niżej informacje, w przypadku braku któreś informacji macie czas do niedzieli by poprawić to.</b><br />
<b>1. imię oraz wiek</b><br />
<b>2. nazwę albumu, który wybieracie jako nagroda i DLACZEGO TEN ALBUM (wygrana osoba będzie jeszcze mogła zmienić decyzję, po ogłoszeniu wyników konkursu)</b><br />
<b>3. adres swojego bloga, jeśli prowadzicie :)</b><br />
<b>4. napisać czy teraz zaobserwowaliście blog czy już wiedzieliście o nim i czytaliście. </b><br />
<div style="text-align: center;">
<b><i>Zgłaszajcie się bo warto!</i> </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>NAGRODY DO WYGRANIA :</b></div>
<div style="text-align: left;">
<b>1. ALBUM (</b>cztery do wybory, lecz wybieracie tylko jeden :D).</div>
<div style="text-align: left;">
<b>2. Promowanie bloga osoby, która wygrała :)</b></div>
<div style="text-align: left;">
<b>3. Obserwowanie bloga, który wygrał oraz komentarze na nim</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>ALBUMY DO WYGRANIA :</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://allaboutmusic.pl/wp-content/uploads/2013/05/plyty-patricii-kazadi.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://allaboutmusic.pl/wp-content/uploads/2013/05/plyty-patricii-kazadi.jpg" height="200" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: left;">
<b><i> </i> </b>Patricia Kazadi - TRIP</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://ecsmedia.pl/c/million-b-iext21082223.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://ecsmedia.pl/c/million-b-iext21082223.jpg" height="185" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: left;">
Honorata Skarbek Honey - MILLION</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://thumbs.eska.pl/common/9/3/s/937501Qj0D.jpg/ru-0-r-640,0-n-937501Qj0D_jamal_milosc.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://thumbs.eska.pl/common/9/3/s/937501Qj0D.jpg/ru-0-r-640,0-n-937501Qj0D_jamal_milosc.jpg" height="200" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: left;">
Jamal - MIŁOŚĆ</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/0/07/The_Wanted_Word_of_Mouth.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/0/07/The_Wanted_Word_of_Mouth.png" height="200" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: left;">
The Wanted - WORD OF MOUTH</div>
DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-22631309637670805892013-12-31T18:22:00.000+01:002014-01-01T11:11:16.450+01:00Rozdział XVIIIAdam z wielkim bólem siedział już dwunastą godzinę pod salą operacyjną. Czekał aż ktoś wyjdzie i powie co z Amandą. Jednak nikt taki się nie pokazał, a jego cierpliwość nagięta już była do granic możliwości. Czekał na jakąkolwiek wiadomość o stanie zdrowia przyjaciółki, tak bardzo chciał być teraz przy niej, tak bardzo pragnął ją przytulic...<br />
- Bo Ciebie okradną - usłyszał głos. Podniósł głowę i ujrzał wysokiego bruneta, początkowo nie wiedział kim jest ów chłopak, ale głos dawał o sobie znać.<br />
- Peter to Ty!? - spytał zaskoczony.<br />
- Pewnie, że ja - oznajmił chłopak i pomógł Adamowi wstać z podłogi. - Trochę się przypakowało, co? Heh, tak ogólnie to ostatnimi czasami często chodzę na plażę, ćwiczę i gram w siatkę...<br />
- To fajnie, szkoda, że zmieniłeś szkolę - powiedział Adam i powitał się z dawnym kumplem.<br />
- Wybacz, że Ciebie tak zostawiłem, ale jakoś tak wyszło. Chciałem Ci powiedzieć wcześniej, ale Ty zniknąłeś. Chłopie, nie widzieliśmy się 5 miesięcy, mów co się dzieje? - Peter chciał wiedzieć wszystko.<br />
- Mam córkę z Evą, Victoria zniknęła, Tony ożył, i prawdopodobnie próbował zabić Amandę - krótko podsumował ten okres czasu Adam.<br />
- Żartujesz, przecież w Chelmsford znaleziono jego ciało, a jego matka potwierdziła sekcję zwłok. Oglądałem w TV i kurczę miałem wtedy zadzwonić, ale jakoś nie było okazji - Peter był lekko załamany wiadomościami.<br />
- To prawda, ale zobacz to znalazłem w telefonie Amandy, wyleciał jej podczas upadku - oznajmił Adam i podał koledze czarny smartfon.<br />
Peter przez chwilę wpatrywał się w komórkę, jakby nie wiedział czy brać. Wszedł w wiadomości, wszystkie były z jednym i tym samym numerem. Otworzył pierwszą wiadomość :<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Przynieś klucze z mieszkania Adama. Jesteś przecież taka dobra, pomożesz chyba zmarłemu? TONY</i></div>
<div style="text-align: left;">
- Przecież to niemożliwe! - krzyknął Peter.</div>
<div style="text-align: left;">
<i>- </i>Sądzę, że Victoria próbowała się go pozbyć, ale jak widać twardy z niego zawodnik - orzekł sucho Adam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Uważasz, że to ona? - spytał bez wahania Peter.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, jestem tego w stu procentach pewny, ona ma coś z tym wspólnego. Zniknął on, zniknęła ona - nie uważasz, że to się jakoś łączy. A pozatym wiele osób z pociągu widziało dziewczynę, krótko strzyżoną, która wyglądała jakby uciekała - powiedział Adam. Cieszył się, że może porozmawiać z przyjacielem na ten temat.</div>
<div style="text-align: left;">
- Uciekała, ale dokąd? Chelmsford, to chyba podczas drogi do Glasgow? - zapytał Peter. Zawsze był słaby z geografii.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, i sądzę, jestem pewien, że to była ona. Mówiła, że tam mieszka jest prawdziwy ojciec. Matka żyje ze swoim kochankiem, i nigdy nie ma dla niej czasu - wyrzucił z siebie Adam. W tym samym czasie z sali operacyjnej wyszedł lekarz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czy panowie to rodzina Amandy? - spytał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ta, jestem jej kuzynem, nie ma rodziców - powiedział Adam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Aha, chciałbym panu przekazać, że pańska kuzynka żyje - chłopak odetchnął z ulgą. - jednak jest stan jest bardzo niestabilny i nie mogę panu obiecać, że przeżyje. Ma zgruchotane żebra, ale serce jakimś cudem zostało nietknięte, złamane obie nogi - chyba czeka ją wózek, i lekko skrzywiony kręgosłup. Dziewczyna ma wielkie szczęście, że się nie połamał bo w przeciwnym razie już by nie żyła. Będzie mógł pan jutro dopiero zobaczyć, więc proszę iść do domu, ogarnie się pan i wyśpi, a teraz przepraszam, ale muszę iść na obchód.</div>
<div style="text-align: left;">
Adam nie mógł uwierzyć, Amanda żyje, i napewno z tego wyjdzie, to twarda dziewczyna. Postanowił wrócić do domu, by podzielić się wiadomościami z matką. Podczas drogi powrotnej dużo dowiedział o Peterze - że ma dziewczynę, że Amalie rzuciła szkołę, że Mindy jest znowu z Garettem, że jest rozgrywającym w szkolnej drużynie siatkówki. Cieszył się z tych wiadomości, cieszył się, że przynajmniej przyjacielowi się powiodło w życiu, że nie ma tak powalonego życiorysu jak on. Peter wysiadł razem z nim, bo jego dziewczyna mieszka w okolicy domu Adama. Powiedział, że kiedyś wpadną go odwiedzić by zobaczyć Claudię. Adam pełen wielu wątpliwości, choć szczęśliwy wrócił do domu.</div>
<div style="text-align: left;">
Roxanne bardzo ucieszyła się na myśl, że William wraz z Kelly zamierzają osiedlić się w Londynie. Kobieta bez wahania zaproponowała by zamieszkali u niej, lecz mężczyzna powiedział, że nie chce zwalać się na głowę dla Adama, chłopak wiele przeżył, a obcy facet w domu może być powodem konfliktu.<br />
Zbliżała się godzina dziesiątą, a Adam przeciągał się w łóżku. Otworzył oczy i spojrzał na zegarek. 9:57 - szybko wyskoczył z łóżka, i pobiegł do toalety. To co zazwyczaj zajmowało mu tyle czasu ogarnął w pięć minut. Ubrał Claudię, która jak zwykle była rannym ptaszkiem, nakarmił i wziął ją ze sobą. Pojechał do szpitala, z małymi problemami, ale udało mu się dostać do sali, w której leżała Amanda. Dziewczyna nie spała, a po jej ślicznej twarzy spływały łzy. Gdy zobaczyła Adama jeszcze gorzej się rozkleiła.<br />
- Adam, co Ty tu robisz!? - spytała przez łzy.<br />
- Przyszedłem do swojej najlepszej przyjaciółki - powiedział w drzwiach. - Claudia się za Tobą stęskniła.<br />
Mała blondynka uśmiechnęła się do niej, i wyciągnęła rączki ku niej.<br />
- Oj Claudia, coś mi się wydaje, że ciocia Amanda Cię przez najbliższy czas nie potrzyma na rękach - powiedział chłopak i wraz z dzieckiem podszedł do łóżka.<br />
- Mój słodki bobasek - powiedziała Amanda i otarła łzy. - Nie potrafię opisać słowami jak uwielbiam tego ośmiomiesięcznego malucha.<br />
- Nie jest wcale mała, ma dziewięćdziesiąt centymetrów i waży jedenaście kilo - powiedział chłopak i ucałował dziecko, które trzymał na kolanach.<br />
- Mimo braku matki świetnie się uchowała - Amanda nie kryła radości, że widzi dwie najważniejsze osoby w jej życiu. - Ma dobrego ojca...<br />
Adam wyjaśnił wiele rzeczy z Amandą, dziewczyna opowiedziała mu wszystko jak została zaszantażowana przez Toney'ego, i że te wszystkie informacje przekazała policji, która listem gończym poszukiwała Toney'ego. Adam poczuł ulgę, że ten koszmar wreszcie się skończy. Chłopak chciał posiedzieć u niej dłużej, ale Claudia zaczęła marudzić i poszli do domu. Amanda cieszyła się, że Adam jej to wybacz, i nie miał jej za złe, że oszukała. Ich życie rozwinie się na nowo, tego była pewna...</div>
DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-60386407194622064162013-12-30T20:35:00.000+01:002013-12-30T20:35:16.298+01:00HOMA - zmiany i wielki powrótWitam Wszystkich po długiej nieobecności.<br />
Już na pierwszy rzut zauważyliście zmiany :D<br />
Ten przepiękny szablon mam od Zaczarowane Szablony - button z lewej strony. Który wydał mi się najodpowiedniejszy na moje opowiadanie. Może sam blog nie przeszedł wielkiej metamorfozy, ale ja tak :D<br />
Wracam do pisania, i już jutro dodaję nowy rozdział - postaram by pojawiały się częściej niż dotychczas - minimum 5 postów na miesiąc, i oby więcej. Miałem wkrótce zakończyć historię i rozpocząć nową, ale zapewniam Was, że to nie koniec historii Adama.<br />
Przepraszam, że tak nagle Was opuściłem. Postaram się Wam to wynagrodzić konkursem, który będzie po nowym roku, a narazie zdradzę, że będzie warto komentować posty - bo ktoś coś wygra :D<br />
Na dzisiaj to tyle, zostawiam Was z piękną piosenką KASE & WRETHOV - One Life - wg. mnie idealnie wpasowuje się w nastrój i tematykę HOMA...<br />
Dziękuje, że nadal jesteście ze mną :)<br />
Jeśli możecie, powiedzcie jak podoba się Wam nowy wygląd HOMA? :) DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-36815082743704086762013-12-08T12:32:00.001+01:002013-12-08T13:42:51.290+01:00Rozdział XVIIVictoria wysiadła na najbliższym przystanku, była niedaleko Londynu. Postanowiła wrócić, będzie walczyła o niego. Teraz kiedy jest wolna, nic już nie przeszkodzi ich miłości. Dziewczyna udała się na dworzec i wsiadła w autobus do stolicy. Wiedziała czego chce, po raz pierwszy sama zadecydowała o sobie...<br />
- Mamo, jak mogłaś mi nie powiedzieć!? - Adam był wzburzony. <br />
- Synku to nie było wcale takie łatwe udawać, że nie czuję nic do Williama. On był naszym najlepszym przyjacielem, przecież Fred oszalałby z zazdrości - wyrzuciła z siebie Roxanne. <br />
- Mamo, przecież przez tyle lat odkąd byliśmy sami - tylko Ty i ja, mogłaś mi powiedzieć - oznajmił Adam i poszedł do swojego pokoju. Roxanne usiadła na kanapie i otarła łzy...<br />
Adam właśnie uspał Claudię i wszedł do kuchni. Amanda wyglądała na dziwnie przerażoną, nie odzywała się wcale, była rozkojarzona, ręce się trzęsły. Adam przyjrzał się dziewczynie, miała szklane oczy.<br />
- Źle się czujesz? - zapytał i przytulił ją do siebie.<br />
- Nie, po prostu mam gorszy dzień - Amanda kłamała, ale nie wychodziła jej to najlepiej. Tego dnia minął dokładnie miesiąc odkąd zginął Tony, podano o tym w wiadomościach. Przy torach w Chelmsford znaleziono poturbowane ciało mężczyzny. Dokumenty wskazywały, że to Tony Derisch. Sekcję zwłok potwierdziła też jego matka. Adam czuł się wolny, lecz zastanawiał się gdzie jest Victoria. Domyślał się jak ciało jego prześladowcy mogło się tam znaleźć, ale odganiał od siebie tą myśl. Viki nie mogła zabić Tony'ego. - Będę się już zbierać.<br />
Amanda w popłochu ubrała się, wzięła torebkę i wyszła. Adam został sam, jeszcze przez trzy godziny będzie sam. Roxanne pojechała do Manchesteru by odszukać dawnego kochanka oraz swoją jedyną córkę - Kelly. Czy ich znajdzie i zaprosi do Londynu to się okaże. Adam postanowił wrócić do szkoły, blisko przez cztery miesiące nie było go w liceum. Dyrektor był łaskawy i pozwolił mu wrócić pod warunkiem, że jak w naszybszym czasie nadrobi zaległości, dlatego teraz chłopak prawie każdą wolną chwilę przeznaczał na naukę, a Claudią zajmowały się obie babcie...<br />
Amanda chwiejącym się krokiem wyszła z bloku, w którym mieszkał Adam. Przez budynkiem stało już czarne BWM. Podeszła powoli i wsiadła.<br />
- Witam Amanda - głos, którego powinien już nikt nigdy nie usłyszeć, Tony Derisch został uznany na nieżywnego, a morderca zbiegł. - Masz to co ja chcę mieć?<br />
Amandę przeszył dreszcz, dlaczego to robi, mogła przecież powiadomić Adama.<br />
- Tak - powiedziała przez łzy i podała chłopakowi pęk kluczy. Kierowca uśmiechnął się, i spytał się szefa :<br />
- W takim razie, kiedy tu wracamy Tony?<br />
- Musimy mieć plan - orzekł chłodno chłopak. - Chcę teraz wszystko przemyśleć, cała akcja ma chodzić jak w zegarku. Dorwę go i zabije, ale przedtem dowiem się gdzie przebywa nasza słodka Victoria.<br />
- On nie wie - powiedziała Amanda.<br />
- Zobaczymy - powiedział chłopak. - Kierunek Glasgow, odstawimy koleżankę do domu. <br />
Amanda odkąd wyszła z domu Adama pożałowała każdej swojej decyzji. Wiedziała, że nie ma już żadnego odwrotu, skazała swojego najlepszego przyjaciela na śmierć. Za własne życie...<br />
Około północy drzwi otworzyły się i stanęło w nich troje ludzi. Roxanne, Kelly i William. Kobieta zerknęła do pokoju syna, spał jeszcze w ubraniach, a całe łóżko zawalone było książkami, kserówkami i laptopem. Mała Claudia smacznie spała w łóżeczku obok.<br />
- Prześpicie się dzisiaj w salonie, jeśli nie macie nic przeciwko - szepnęła i wprowadziła gości do pokoju.<br />
- Oczywiście kochanie - powiedział William i lekko pocałował Roxanne. Kelly cała rozpromieniona myślą, że wkońcu będzie miała normalną rodzinę weszła do pokoju, położyła się i momentalnie zasnęła. Dawni kochankowie prowadzili konwersację do samego ranka, dopóki Roxanne nie musiała iść do pracy.<br />
(<i>KILKA DNI PÓŹNIEJ)</i><br />
Tony czuł się już lepiej i za wszelką ceną postanowił zabrać się do realizacji swojego planu uśmiercenia Adama i odnalezienia Victorii. Wiedział, że dopóki on żyje ona nigdy nie obdarzy go uczuciem, ale to się wkrótce zmieni...<br />
- Cieszę się, że zechciałaś z nami pracować Amando - powiedział z ironicznym uśmiechem na twarzy. - Napewno nie pożałujesz, z nami czeka Cię wspaniała przyszłość...<br />
Słowa psychopaty mocno odbiły się w głowie Amandy. Została przez niego zmuszona, wiedział gdzie mieszka. Zaczął ją wykorzystywać do swoich planów, zaczął również wykorzystywać w nocy. Musiała mu służyć dopóki żyje któreś z nich... <br />
Widziała jedyne wyjście z tej sytuacji, ale postanowi ostrzec Adama przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Jutro lecą do Londynu by wybadać sprawę, to jest jej jedyna szansa. Jedyna, więc musi ją wykorzystać w stu procentach.<br />
Niska blondynka wraz z lekko kulejącym chłopakiem pojawili się na Dworcu Głównym w Londynie około godziny dziesiątej. Od razu skierowali się w kierunku London Eye by tam wsiąść do autobusu i dojechać do domu Adama. Gdy siedzieli w autobusie Amanda poczuła, że to jedyna chwila. Tony trochę kuleje po upadku, więc nie dogoni jej. Gdy samochód zatrzymał się na przystanku wysiadła i nie obracając się za siebie pobiegła. Tony nie ruszył się nawet z miejsca, zadzwonił :<br />
- Ucieka, nim dotrze do jego domu masz ją zlikwidować...<br />
Dziewczyna znalazła się już na osiedlu Adama, choć jej nogi i serce chciały odpocząć to ona nadal biegła. Jeszcze tylko przejście przez ulicę i stanie naprzeciw domu, który zdradziła. Pod blokami znajdowały się przeróżne sklepy, wtedy zobaczyła jak z jednego wychodzi Adama. Szybko pobiegła w jego kierunku. Gdy znajdowała się na środku ulicy chłopak również ją zauważył, pomachała do niego. Jeszcze tylko chwila i wyzna mu zdradę. Lecz w tej chwili z wielką prędkością uderzyło w nią auto. Przeleciała nad czarnym BWM, i wylądowała na asfalcie. Czuła jak łamią się jej kości, jak kręgosłup złamał się w połowie. Jak krew zalewa całe jej ciało...<br />
<br />
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<i>Staram się znaleźć czas, ale jak widzicie nie zawsze się to udaje. W najbliższym czasie trochę się tutaj zmieni, mam nadzieję, że na lepsze :)</i><br />
<i>Miłego czytania, i chciałbym, że jeśli już czytanie to oceńcie rozdział. Mała notka zawsze mnie motywuje :)</i>DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-82573875857674070942013-11-16T20:09:00.000+01:002013-11-16T20:28:07.011+01:00Rozdział XVIMijała już północ, a ona wciąż wpatrywała się w okno. Jakby na kogoś czekała, jakby coś nie dawało jej spokoju...<br />
Victoria siedziała skulona na parapecie i oglądała ruch uliczny. Po jej twarzy spływały łzy. Wyglądała okropnie, już od tygodnia uciekali, by wkońcu zostać w starym mieszkaniu rodziców Tony'ego. Dziewczyna nie byłą tym zachwycona, ale nie mogła nic na to poradzić. Chłopak trzymał ją na klucz, nigdzie nie wychodziła, z nikim nie rozmawiała. Odizolowywana. Jeśli znajdą jego, ona również pójdzie siedzieć, a nie wyobrażała sobie, że ma do końca swojego życia oglądać świat za więziennych krat. Ta myśl prześladowała ją odkąd zdecydowała się iść z Tony'm, a mogła uciec sama, niech on pójdzie siedzieć. Niech zostawi ją, i jej życie w spokoju, niech zniknie...<br />
Dziewczyna sięgnęła do kieszeni i wyjęła pogniecioną kartkę, fotografię - która przedstawiała jego, <i>Adama. </i>Tęskniła za nim każdego dnia, a jej smutek i złość osiągnęło apogeum gdy zobaczyła Adama z Amanda, którzy siedzieli w parku z jakimś dzieckiem. Nie, to nie może być prawda, oni nie mogą być razem i mieć dziecka, przecież mówił jej, że jej nie lubi. Tak bardzo brakowało jej ich wspólnych rozmów podczas nocnych spacerów po Londynie. Gdyby mogła coś zrobić w tym kierunku, gdyby mogła znów z nim być...<br />
Usłyszała kluczyk z zamku, Tony wrócił. Szybko schowała fotografię do kieszeni i udała się do kuchni...<br />
- Znowu się mażesz? - zapytał szorstko gdy wszedł do kuchni.<br />
- Ja.. nie... - zaczęła, lecz stwierdziła, że lepiej nic nie mówić.<br />
- Dobrze się czujesz? - spytał troskliwie. Podszedł i przytulił ją do siebie. - Nie bój się mała, jeszcze trochę i będziemy znów wolni, jeszcze tylko parę dni...<br />
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytała natychmiast Victoria.<br />
- Narazie tylko tyle, że mam pewien plan, a Ty już jutro będziesz mogła wyjść - powiedział i wyszedł do łazienki.<br />
Te słowa zapamiętała, jeśli ma uciec to tylko jutro. Szybko pobiegła do drugiej łazienki. Jeśli chce uciec, to musi jak najmniej przypominać siebie. Złapała nożyczki, które leżały na toaletce i zaczęła obcinać swoje piękne, długie włosy. Po trzydziestu minut byłą gotowa. Wcale nie przypominała siebie, przy krótkich włosach nie wyglądała jak Victoria Poscald. Stwierdziła, że lepiej mieć wszystko gotowe do ucieczki. Najważniejsze rzeczy jak ubrania i parę cennych kosmetyków wrzuciła do torebki, którą schowała w rzeczach do prania, swoich rzeczach.<br />
- Co z sobą zrobiłaś? - zapytał zdziwiony Tony gdy zobaczył dziewczynę.<br />
- Zawsze mówiłeś, że mam za długie włosy, teraz Ci pasuje? - odcięła się Victoria i poszła do swojej sypialni. Ale Tony nie był wcale taki głupi, domyślał się po co dziewczynie krótkie włosy...<br />
<i>POCIĄG POŚPIESZNY Z LONDYNU DO SOUTHAMPTON ODJEŻDŻA ZA </i>20 MINUT. PROSZĘ CZEKAĆ W KOLEJCE PRZY PERONIE 5.<br />
Taki głos dało się słyszeć w londyńskim metrze. Victoria skierowała się do peronu 5, nie wiedziała, że Tony ciągle ją śledzi. Usiadła i czekała. Po kilkunastu minutach podjechał pociąg. Szybkim krokiem weszła do środka. Znalazła wolny przedział i usiadła. Po chwili siedziała obok grupy studentów, którzy wracali do domu...<br />
Pociąg mknął już wśród drzew, gdy Victoria poczuła potrzebę wyjścia do toalety. Grzecznie przeprosiła studentów i wyszła. Po załatwieniu swojej potrzeby wyszła z toalety i westchnęła. Udało się...<br />
- Na twoim miejscu tak bym się nie cieszył - usłyszała ten głos. Wiedziała do kogo należy, jej ciało zesztywniało. Z wielkim trudem spojrzała z bok. Tony opierał się o ścianę wagonu.<br />
- Co Ty tu robisz? - zapytała przerażona.<br />
- To ja powinienem zadać Ci TO pytanie - syknął. - Na najbliższym przystanku wysiadamy i nie rób problemów bo zabije go. Mój kumpel obserwuje go, jeden Twój błąd, i Adasia nie ma.<br />
- Nie masz prawa! - krzyknęła i pobiegła w stronę przejścia do drugiego wagonu. Tony złapał ją gdy stała na przejściu pomiędzy wagonami. Wiatr bezlitośnie smagał jej twarz. Rozpłakała się, bo wiedziała, że nie ma już odwrotu. Tony mocno trzymał ją za rękę.<br />
- Nigdzie nie pójdziesz - syknął i jeszcze mocniej ścisnął jej rękę.<br />
- Puść mnie! - zawyła dziewczyna z bólu.<br />
Zaczęli się szarpać, Victoria była z dużą przewagą nad Tony'm. W pewnym momencie udało się jej wyswobodzić, a pociąg wjechał w zakręt. Nawet nie pomyślała co robi i popchała chłopaka w pole. Podczas upadku uderzył ramieniem o pociąg i zniknął jej z oczu. Rozpłakała się, po raz pierwszy poczuła się naprawdę <i>wolna...</i><br />
<br />
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<i>Chciałbym Was z całego serca przeprosić, że pomiędzy rozdziałami jest taka różnica czasowa. </i><i>Związane jest to ze szkołą, mam dużo zajęć i roboty w internacie i nie mam ostatnio czasu na bloga. Ale mimo wszystko chciałbym to zmienić. Postaram się w najbliższym czasie ogarnąć trochę bloga...</i><br />
<i>Wam życzę miłego wieczoru z lekturą :*</i><br />
<i>Byłbym wdzięczny gdybyście zostawili jakiś komentarz po przeczytaniu - to pomaga pisać :) </i>DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-6181867412188445972013-10-30T15:05:00.000+01:002013-10-30T15:05:32.626+01:00Rozdział XV- Zostaw je! - krzyczy Eva i biegnie w stronę Tony'ego. Słyszę strzał i po chwili martwa Eva pada na ziemię...<br />
Ten obraz powraca do mnie każdym razem gdy patrzę na marmurowy pomnik na cmentarzu na obrzeżach Londynu. Na płycie głównej widnieje zdjęcie Evy, a obok data urodzenia oraz śmierci...<br />
Łzy spadają po mojej twarzy niczym deszcz, nie zamierzam ich powstrzymywać. Jestem tutaj codziennie, codziennie przynoszę świeże kwiaty i zapalam znicze.<br />
Dzisiaj towarzyszy mi również Amanda, od tamtego feralnego dnia jest przy mnie cały czas, za co jestem jej bardzo wdzięczny. Pomaga mi opiekować się Claudią - nazwałem małą po jej babci. Claudia bardzo przeżyła śmierć córki, jak zresztą wszyscy. Często pomaga mi i Roxanne. Całe szczęście mama dobrze przyjęła wiadomość o pochodzeniu dziewczynki. Wiem, że jest wkurzona, że jako szesnastolatek jestem ojcem, ale jest też szczęśliwa, że jej wnuczce nic nie jest...<br />
Potrafiłbym godzinami siedzieć przed jej grobem, ale to Amanda zawsze sprowadza mnie na ziemię...<br />
- Adam, już późno - powiedziała i złapała mnie za rękę. - Claudia napewno tęskni za tatą.<br />
- Dobrze, jeszcze chwilę - odpowiadam, ale i tak wstaję i zbieram rzeczy. Po chwili wsialiśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku wielkiego city - Londynu. Bez Evy te miasto jest niczym. Nikt tak nie będzie piękny jak ona, nikt nie poprawi mi humoru jak ona. Przy nikim jak przy Evie nie będę się czuł tak bezpiecznie. Eva była całym moim życiem, a jeden strzał zniszczył to. Takie właśnie jest życie, człowiek rodzi się, rośnie i rozwija. Cieszy się z życia, dokształca się i zarabia na siebie by umrzeć spokojną starością, Ale w pewnym momencie może być 'paf' i nie ma człowieka. Ludzie równie szybko pojawiają się na kuli ziemskiej, ale równie szybko giną. Ludzkie życie nie jest nic warte, jedne paf i możemy je stracić...<br />
- Policja jest na tropie Tony'ego - powiedziała Roxanne gdy wspólnie koło północy mieliśmy wreszcie chwilę wolnego...<br />
- OK - powiedziałem bez specjalnego entuzjazmu. Cieszyłem się, ale w głębi serca wiedziałem, że jeśli znajdą Tony'ego, to Victoria również ucierpi. Mimo tego wszystkiego przez co przeszedłem nadal chciałem się z nią spotykać, tak bardzo zauroczyłem się w niej, że nie potrafiłem o niej zapomnieć. Ale i tak Eva będzie całym moim życiem...<br />
- Adam, zapomnij wreszcie o tej dziewczynie - Roxanne wyrwała mnie z zamyślenia. Od trzech miesięcy kursujesz tylko między cmentarzem, a domem. Co z szkołą? Co z Claudią? Nie interesuje Cię jej los?<br />
- Interesuje - odparłem. - Wiem, że namówiłaś Claudię by się zgodziła, że mała zostanie u nas, i jestem Ci za to dozgonnie wdzięczny. Ale mamo, ja nie potrafię żyć bez Evy, a Victoria jest dla mnie takim jakby odbiciem mojej drugiej połówki. Może wydaje Ci się to śmieszne, że zakochałem się w dziewczynie o cztery lata starszej, ale nie mogłem powstrzymać tego uczucia.<br />
- Rozumiem Ciebie, ja również nigdy nie byłam grzeczną córką tatusia i mamusi...<br />
- Wiem - rzuciłem te słowa, a ona spięła się. - Kim jest moja siostra? Gdzie ona wogóle jest?<br />
- Adam - matka nie wiedziała co powiedzieć... - To był niewinny romans, to nie miało się tak skończyć. Jest dwa lata starsza od Ciebie, wówczas Fred zaczął pracować często w Nowym Yorku. Mało wówczas czasu spędzał w domu, a on wówczas zaczął pracę w mojej firmie. Adam oni się nawet znali, byli dobrymi znajomymi. To była ta jedyna noc, kiedy został dłużej. Lampka wina, i dalszego ciągu Ci nie muszę mówić. Wie, że mamy córkę, jest z nim. Ty go również znasz, Adam pomyśl przez chwilę...<br />
- Kim on jest? - zapytałem otwarcie.<br />
- To... - zaczęła Roxanne, lecz w tym momencie zadzwonił jej telefon. Szybkim ruchem zabrałem go ze stołu, a pisało tam <i>William Scott. </i>Imię i nazwisko nie mówiło mi nic, aż do pewnego momentu...<br />
<br />
(<i>W TYM SAMYM CZASIE)</i><br />
- Tony musimy to zrobić - powiedziała Victoria i zaczęła się pakować.<br />
<i>- </i>Nigdzie nie jadę - powiedział chłopak. - Robisz to ze względu na chłopaka...<br />
- Tony do jasnej cholery, czy Ty nie rozumiesz, że policja coś węszy, znajdą nas, a wówczas nie tylko Ty pójdziesz do więzienia - Victoria próbuje bezskutecznie przekonać chłopaka do ucieczki.<br />
- Dobrze, ale jak sprawa ucichnie zrobię z nim co zechcę - oznajmił Tony i podniósł się z kanapy.<br />
Victoria waha się, wie, że Tony co powie co zrobi...<br />
- Dobrze - powiedziała i wybuchła płaczem...DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-4391216776756632232013-08-25T20:04:00.001+02:002013-09-11T21:56:28.343+02:00Rozdział XIVMęczy mnie ta monotonia życia, czuje się z każdym dniem coraz gorzej. Zbliżająca się nowa szkoła jeszcze bardziej mnie przytłacza, będę codziennie ją widywał, codziennie będziemy mijać się na korytarzu...<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Mieszka w Londynie. Czekałem z niecierpliwością aż trzy dni na
odpowiedz. Dostałem również jej zdjęcie - jest wysoka, ma płomienne
włosy. Słodko się uśmiecha, a jej niebieskie oczy patrzą się na mnie.
Zdjęcie jest zrobione podczas spaceru, przynajmniej tak napisała. Siedzi
na kamieniu, a za nią Tamiza. Bardzo lubi tam chodzić i siedzieć
godzinami. Jestem nią zauroczony, choć prawie jej nie znam.</i></div>
<div style="text-align: left;">
Jak mogłem być tak głupi, jak mogłem wierzyć, że ona mnie pokocha...</div>
<div style="text-align: left;">
Październik - szkoła już w pełni, zajęcia na medycynie są bardzo ciekawe, razem z Peterem jesteśmy kujonami. Bierzemy udział w konkursie, zgłaszamy się i zawsze mamy odrobioną pracę domową - tacy dwaj kujoni...</div>
<div style="text-align: left;">
Oprócz rozpoczęcia roku szkolnego i paru dniu nie widziałem jej w szkole, albo mnie unika albo nie chodzi do szkoły. Jest mi to bardzo obojętnie, albo próbuje zamaskować chęć zobaczenia jej.</div>
<div style="text-align: left;">
Dwa razy w tygodniu chodzę na siłownię, ćwiczę sylwetkę. Z niewiadomej przyczyny zacząłem też dbać o swój wygląd i figurę. Boże co się ze mną dzieje!? Ale to chyba działa bo jak idę szkolnym korytarzem to wiele dziewczyn ogląda się za mną i pokazuje palcami...</div>
<div style="text-align: left;">
Jak zwykle w czwartek zaczynamy informatyką, ale jak się okazało nie ma nauczyciela i mamy okienko. Jakie to szczęście mogę odrobić lekcje, więc idę do tak zwanego 'cichego pokoju'. Można tutaj w ciszy się pouczyć czy odrobić lekcje. Fizyka, tego przedmiotu nienawidzę od gimnazjum. Jest okropny, a teraz doszła jeszcze astronomia, matko... </div>
<div style="text-align: left;">
Już mam wejść do owego pokoju gdy wychodzi z niego Victoria, jest cała zapłakana...</div>
<div style="text-align: left;">
- Victoria - mówię i patrzę na nią przerażonym wzrokiem. - Coś się stało!?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nic - odpowiada, a łzy lecą jej ciągle. - Całe życie mi się wali...</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcesz pogadać? - pytam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chętnie, ale nie tutaj - oznajmia i kieruje się w stronę wyjścia szkoły na boisko. - No chodź...</div>
<div style="text-align: left;">
- Idę idę - odpowiadam i podążam za rudą.</div>
<div style="text-align: left;">
Wychodzimy ze szkoły i kierujemy się w stronę parku, który znajduje się niedaleko naszej szkoły.</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam - mówi nieśmiało gdy usiedliśmy ja jednej z ławek. - Na początku chciałabym ciebie bardzo przeprosić, za tamto. Ja musiałam z nim uciec, przecież wiesz ile by było przypału jakby nas złapali. Potem on zabronił mi gdziekolwiek wychodzić gdy tylko zrozumiał, że chcę od nich uciec...</div>
<div style="text-align: left;">
- Uciec!? - o czym ona gada.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja muszę się go słuchać, inaczej zabiją mnie - Victoria wypowiada te słowa i wybucha wielkim płaczem. - Adam ja muszę żyć według ich przykazań, inaczej mogę się pożegnać z życiem...</div>
<div style="text-align: left;">
- Viki, jacy oni! Ty nie chcesz mi powiedzieć, że zwerbowali ciebie do sekty, przecież tak nie może być - mówię i patrzę na nią przerażonym wzrokiem. Dziewczyna ciągle płacze...</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, to znaczy nie - Victoria z trudem znajduje odpowiednie słowa. - Nie jest to jakaś sekta, ale takie jakby bract... Nie wiem jak to określić.. On z swoim bratem mają bzika na punkcie szczerości ludzi, uczą ich jak być uczciwym i dobrym człowiekiem. Kiedyś do nich poszłam i od tej pory Tony ciągle mnie obserwuje i pilnuje. Jestem ich klejnotem. Tony mnie pożąda i nie przestanie dopóki tego nie zrobi... Ja głupia poleciałam do jego brata... Tony ma się wstrzymać dopóki nie skończę 18 lat, ale za to ciągle mnie pilnuje. Jeśli im ucieknę, a on mnie znajdzie, a znajdzie to zrobi to i zabije mnie...</div>
<div style="text-align: left;">
- Przecież to jest chore! - krzyczę i chwytam ją za dłonie. - Viki, trzeba powiadomić policję, Twoich rodziców!</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie! - Victoria chyba oszalała, jak ona może zaprzeczać. - Tony udaje chłopaka, mojego chłopaka. Powiedział, że jeśli spróbuje im powiedzieć zabije nas wszystkich...</div>
<div style="text-align: left;">
Ostatnie słowa niemalże wypiszczała. Deszcz zaczął padać, a my nadal siedzimy, i słucham tego okropnego wyznania Victorii.</div>
<div style="text-align: left;">
- Viki, nie możesz tak dalej żyć, nie możesz - wypowiadam te słowa i przytulam dziewczynę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mogę, muszę, poczekam do wakacji i ucieknę - Victoria stara się mieć jakiś plan. - Tak będzie lepiej, postaram się uzbierać trochę pieniędzy by starczyło mi na bilet. Może ucieknę do Ameryki czy Azji, lub ewentualnie Australii...</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale...</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam, nie mogę udawać, że wszystko jest OK. Sam mówiłeś, że nie mogę tak żyć, ale postaram się przynajmniej przez chwilę, przez te dziewięć miesięcy i uciekam - gdy wypowiedziała te słowa spojrzała mi prosto w oczy. Mimo iż łzy rozmazały jej makijaż wyglądała bardzo ładnie. Jest taka piękna, taka dobra, a spotkało ją tyle nieszczęść i tyle strachu...</div>
<div style="text-align: left;">
- Victoria, a Twoi rodzice!? - pytam się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem, ale tak będzie lepiej, i dla mnie, i dla nich...</div>
<div style="text-align: left;">
Na tym skończyliśmy rozmowę, zadzwonił telefon Victori, przez chwilę porozmawiała i zaraz uciekła... Nie wiem co mam o tym myśleć, mimo iż byłem na nią bardzo zły, wybaczyłem jej po tym wyznaniu... Kolejne dni, kolejne miesiące mijają. Z Victorią dość często rozmawiamy, a nauka też jakoś idzie. Rok szkolny się kończy, kończę pierwszą z wyróżnieniem. Moja średnia to 4.9, jestem bardzo zadowolony, a jeszcze bardziej moja matka...</div>
<div style="text-align: left;">
Od wakacji nie widziałem też Evy, i zacząłem się trochę martwić. Co dalej z naszym dzieckiem...</div>
<div style="text-align: left;">
Pewnego czerwcowego dnia wybrałem się na zakupy, po drodze spotkałem Evę z... z dzieckiem...</div>
<div style="text-align: left;">
- Hej - powiedziała na mój widok. - Powiedz cześć dla tatusia.</div>
<div style="text-align: left;">
Wypowiedziała te słowa i pocałowała chłopczyka...</div>
<div style="text-align: left;">
- To nasze dziecko!? - pytam lekko wstrząśnięty choć zadowolony.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, Adam ma dwa miesiące. Urodził się w kwietniu, nie prawda, że jest do nas podobny? - pyta się szczęśliwa.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale chciałaś je zabić - mówię.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie cieszysz się - oznajmia i patrzy mi prosto w oczy. - To prawda miałam taki zamiar, ale matka mnie przekonała, że nie warto. Ona wie, i nic nie powie Twojej matce, ale masz się nim opiekować...</div>
<div style="text-align: left;">
- Teraz to zginiesz - znam te słowa. Odwracam się i widzę jak Tony zbliża się w naszą stronę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czego chcesz? - pytam się. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ona uciekła, ale wiem, że za Twoją sprawą, ale widzę, że dajesz mi kolejną dziwkę...</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam! - krzyczy Eva wyraźnie oburzona. </div>
<div style="text-align: left;">
Podchodzę do niego i patrzę się w niego z odrazą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak możesz być takim ignorantem, wcale nie znasz Victorii, a wydaje Ci się, że jest Twoją własnością... - wypowiadam te słowa i od razu Tony wymierza mi cios pięścią.</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam - krzyczy Eva i podbiega w moją stronę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Uciekaj! - krzyczę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ooo, zakochani - mówi Tony i zbliża się w stronę Evy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Odwal się - mówię i rzucam się na chłopaka. Eva krzyczy, a Tony nie zamierza zrezygnować. Ciągamy się przez chwilę po ulicy, udało mi się parę razy kopnąć tego wariata. Niestety on był górą. Po chwili czuję jak mój łokieć pęka w uderzeniu o asfalt. Krzyczę wniebogłosy, a Eva podbiega do mnie z krzykiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziecko - wypowiadam z wielkim trudem. Wszystko mnie boli, a ja czuję, że zaraz urwie mi się film...</div>
<div style="text-align: left;">
- Zostaw je! - krzyczy Eva i biegnie w stronę Tony'ego. Słyszę strzał i po chwili martwa Eva pada na ziemię...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: left;">
I jak rozdział nr 14? :) Mam nadzieję, że się podoba - proszę o szczere opinie w komentarzach...</div>
<div style="text-align: left;">
Mam wrażenie, że przez te przeskakiwanie w czasie głupio trochę wyszło...</div>
DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-71251719579250262092013-08-12T19:46:00.000+02:002013-08-12T20:09:18.290+02:00Rozdział XIIIW Londynie jestem koło siedemnastej,
wychodzę z dworca Kings Cross i udaję się w stronę mojego domu. Jak
zwykle mijam London Eye i jestem coraz bliżej domu. Wstępuje do małego
sklepiku i kupuję fajki. Wychodzę i od razu zapalam. Zaciągam się i
wypuszczam wspaniały dymek z ust, Słyszałem, że jak się pali papierosa
to czuje się szczęśliwym, ale ja nadal jestem wkurzony, a wręcz
wściekły.
<br />
<div style="text-align: left;">
Nim doszedłem do domu wypaliłem jeszcze dwa papierosy i na chwilę chcę pójść do Evy. Na moje szczęście jest w domu..</div>
<div style="text-align: left;">
- Hej - mówi na powitanie. - Wygląda na przerażoną, ma wory pod oczami, a włosy sterczą we wszystkie strony. </div>
<div style="text-align: left;">
- Hej - mówię i patrzę na nią z przerażeniem...</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze, że jesteś. Muszę ci coś powiedzieć - mówi Eva i zaprasza mnie do kuchni. - Lepiej usiądź. </div>
<div style="text-align: left;">
- Hehe, a co ma mnie aż tak przerazić? - pytam sarkastycznie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem jak zareagujesz, ale.. - Eva nie wie jak to powiedzieć. Coś
ją dręczy. - Jestem w ciąży, a ojcem jesteś prawdopodobnie Ty...</div>
<div style="text-align: left;">
W tym momencie świat się dla mnie zatrzymał...</div>
<div style="text-align: left;">
- Ty chyba sobie żartujesz!? - wypowiadam te słowa z prędkością światła. - Eva!?</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam, ja sama nie wiem jak to się mogło stać, ale byłam wczoraj u lekarza i jestem w drugim tygodniu ciąży. Dokładnie dwa tygodnie temu kochaliśmy się - Eva mówi. - Przecież ja nie mogę urodzić tego dziecka, nie możesz zostać ojcem jako szesnastolatek...</div>
<div style="text-align: left;">
- Ani nikt nie może się dowiedzieć, że ja jestem ojcem - mówię i siadam obok Evy i obejmuję ją ramieniem. - Ale nie mówisz o aborcji?</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam nie wiem - łzy lecą po jej ślicznej twarzy. - Nie chcę go czy jej zabijać, ale nie mogę jej urodzić. Przecież skończyłam dopiero pierwszy rok nauki na studiach, nie chcę ich przerywać, ale nie poradzę sobie mając jeszcze dziecko na głowie...</div>
<div style="text-align: left;">
- Pomogę - mówię.</div>
<div style="text-align: left;">
- Moja matka by przyjechała, a Ty byś codziennie przychodził odwiedzać swoje dziecko, napewno będzie coś miało z ciebie, matka to zobaczy - Eva myśli bardzo racjonalnie. - Co powie jak się zorientuje, że Ty jesteś ojcem mojego, naszego dziecka...</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem kompletnie co robić - mówię i podchodzę do okna by zobaczyć jak dzieci bawią się na placu zabaw. Są radosne, roześmiane i cieszą się życiem. - Eva, przecież to NASZE dziecko, nie możemy go zabić...</div>
<div style="text-align: left;">
- To sytuacja bez wyjścia, muszę wyjechać narazie do matki, i spróbuje zyskać od nich pieniądze by w Hiszpanii dokonać aborcji. Tak będzie najbezpieczniej, powiem im, że jadę tam na wakacje, Hiszpania zawsze mnie ciekawiła...</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale Eva - zaczynam, lecz dziewczyna wypycha mnie z kuchni, a potem z domu. Jestem załamany, nie możemy zatrzymać dziecka, ale nie możemy go zabić...</div>
<div style="text-align: left;">
Kolejne dni mijają mi dość nerwowo, Eva wyjechała, a ja nie wiem co robić. Roxanne zauważyła, że ostatnio dziwnie się zachowuje, a ja jeszcze na głowie mam moją siostrę. Popadam w rutynę życia. Staram się nie wydać, że coś się dzieje, ale dłużej nie mogę tak żyć. Muszę z kimś na ten temat porozmawiać, i wiem do kogo się udam. Peter. Miał gdzieś pojechać na wakacje, więc zadzwonię...</div>
<div style="text-align: left;">
[P] - Hej. Co tam stary?</div>
<div style="text-align: left;">
[A] - Hej, jesteś jeszcze na wakacjach, czy już wróćiłeś?</div>
<div style="text-align: left;">
[P] - Jestem jeszcze w Liverpool, ale coś się stało?</div>
<div style="text-align: left;">
[A] - Tak, i jest bardzo poważnie, muszę się ciebie poradzić...</div>
<div style="text-align: left;">
[P] - Adam, wiesz, że możesz na mnie liczyć, wrócę w środę, tylko przed końcem wakacji, więc pogadamy, a teraz nie mogę za bardzo pisać...</div>
<div style="text-align: left;">
[A] - Hehe, jesteś z Amalie? Gratuluje brachu.</div>
<div style="text-align: left;">
[P] - Dzięki...</div>
<div style="text-align: left;">
A więc muszę poczekać jeszcze tydzień. Ostatnie dwa tygodnie wakacji, a ja jestem w wielkiej rozsypce. Chcę zostać lekarzem, a chyba sam potrzebuje jego pomocy... </div>
<div style="text-align: left;">
Liceum - nowa szkoła, ale to nawet lepiej. Nowi przyjaciele, i takie jakby 'nowe życie'. Dobra, czas się ogarnąć. Wchodzę na stronę LO, i pobieram plik z książkami do pierwszej klasy na biol-chem. Biorę kasę i idę do księgarni. Cieszę się, że mogę zacząć wszystko od nowa, przecież w LO oprócz Petera nie zna mnie nikt... Nikt oprócz Petera i Victorii...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: left;">
I jak Wam podoba się rozdział nr 13? Wybaczcie, że taki krótki, ale nie mam weny :/</div>
<div style="text-align: left;">
SPIS TREŚCI - rozdziały, które się dotychczas ukazały i można czytać.</div>
<div style="text-align: left;">
BLOGI - darmowa reklama dla Waszych blogów.</div>
DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3722487570109406605.post-61863102635096064472013-08-04T20:47:00.000+02:002013-08-04T20:47:09.245+02:00Rozdział XIIKolejne dni mijają mi dość szybko. Glasgow to ciekawe miasto, ale ja wrodzony londyńczyk nigdy chyba bym go nie pokochał. Wolę moje ukochane <i>City, London Eye </i>czy <i>Pałac Buckingham. </i>Londyn to moje miasto i ja w nim będę mieszkał do śmierci, a nawet i dłużej. Bratt cały czas pilnuje remontu, więc muszę sam jak narazie żyć. Czasem gdy jest bardzo zajęty idę do pokoiku na trzecim piętrze i oglądam zdjęcie USG i ten tekst...<br />
<div style="text-align: center;">
<i>To jest moje dziecko i wiesz kogo. Nie wiem co robić, przecież Fred znienawidziłby mnie i Adama...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Co mam zrobić!? Przecież nie mogę jej urodzić...</i></div>
<div style="text-align: left;">
A więc mam siostrę, ale czemu ja nic o niej nie wiem!? Przecież Roxanne powinna mi powiedzieć mimo tego, że Fred nas zostawił. Każde z nas ma przesrane życie, mama straciła męża i szczęśliwa rodzinę, a ja zabujałem się w dziewczynie z fejsa i dostałem od jej kumpla kulkę. Nie ma co, jak narazie jestem na dobrej drodze. Śmieję się, z własnego nieszczęścia...</div>
<div style="text-align: left;">
<i>- </i>Adam! - słyszę jak woła mnie Amanda. - Chodź na dół!</div>
<div style="text-align: left;">
- Już - krzyczę i schodzę do salonu, Amanda siedzi przed TV.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bratt powiedział żebym zabrała cię do miasta - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Nie odwzajemniłem tego. - Siedzisz tu ciągle sam, czemu nie pisałeś?</div>
<div style="text-align: left;">
- Lubię samotność - odpowiadam szorstko. - Wybacz, ale nie mam ochoty nigdzie dziś jechać. źle się czuję i chyba się położę.</div>
<div style="text-align: left;">
<i> </i>Niestety nie potrzebnie to mówię.</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam coś ci jest!? - pyta z przerażeniem dziewczyna. - Może powinniśmy jechać do lekarza?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, dzięki - odpowiadam. - Wystarczy mi, że się położę i zrobisz mi herbatki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chętnie - odpowiada i leci do kuchni by zrobić mi herbatę. </div>
<div style="text-align: left;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Sierpień już w połowie i mój pobyt w Glasgow dobiega końca. Amanda i Bratt odprowadzili mnie na pociąg. Wujek pomógł zapakować mi walizki. Oddał mi, a raczej nam plazmę 40 cali. Super!</div>
<div style="text-align: left;">
- To co, czas na pożegnanie - powiedział Bratt. - Adam musisz wpadać do nas częściej, Wiem, że tym razem miałem mało dla ciebie czasu, ale remont to remont.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wujku, nic się nie stało... - odpowiadam i klepię wujka po plecach. - Następnym razem zabiorę też mamę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Koniecznie - mówi wujek.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem o dziecku - mówię i patrzę Bratt'owi prosto w oczy. Twarz wuja zmienia się, jest spięty. - Może nie powinienem grzebać w nie swoich rzeczach, ale zdjęcia to pamiątka rodzinna. Dlaczego mi nie powiedzieliście, że mam siostrę? I kim jest jej ojciec?</div>
<div style="text-align: left;">
- Adam - zaczął wuj, lecz miły głos ogłosił, ze pociąg zaraz ruszy. Bratt wyskoczył z pociągu i przez okno dodał - Roxanne ci to powie, dowiesz się wszystkiego...</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam nadzieję - odpowiadam. </div>
<div style="text-align: left;">
W Londynie jestem koło siedemnastej, wychodzę z dworca Kings Cross i udaję się w stronę mojego domu. Jak zwykle mijam London Eye i jestem coraz bliżej domu. Wstępuje do małego sklepiku i kupuję fajki. Wychodzę i od razu zapalam. Zaciągam się i wypuszczam wspaniały dymek z ust, Słyszałem, że jak się pali papierosa to czuje się szczęśliwym, ale ja nadal jestem wkurzony, a wręcz wściekły.</div>
<div style="text-align: left;">
Nim doszedłem do domu wypaliłem jeszcze dwa papierosy i na chwilę chcę pójść do Evy. Na moje szczęście jest w domu..</div>
<div style="text-align: left;">
- Hej - mówi na powitanie. - Wygląda na przerażoną, ma wory pod oczami, a włosy sterczą we wszystkie strony. </div>
<div style="text-align: left;">
- Hej - mówię i patrzę na nią z przerażeniem...</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze, że jesteś. Muszę ci coś powiedzieć - mówi Eva i zaprasza mnie do kuchni. - Lepiej usiądź. </div>
<div style="text-align: left;">
- Hehe, a co ma mnie aż tak przerazić? - pytam sarkastycznie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem jak zareagujesz, ale.. - Eva nie wie jak to powiedzieć. Coś ją dręczy. - Jestem w ciąży, a ojcem jesteś prawdopodobnie Ty...</div>
<div style="text-align: left;">
W tym momencie świat się dla mnie zatrzymał...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: left;">
i jak rozdział nr 12? Liczę na szczere opinie w komentarzach :)</div>
<div style="text-align: left;">
SPIS TREŚCI - rozdziały, które się ukazały i można czytać...</div>
<div style="text-align: left;">
BLOGI - darmowa reklama dla Waszych blogów</div>
DRAGONhttp://www.blogger.com/profile/02673031307195712456noreply@blogger.com7