środa, 30 października 2013

Rozdział XV

- Zostaw je! - krzyczy Eva i biegnie w stronę Tony'ego. Słyszę strzał i po chwili martwa Eva pada na ziemię...
Ten obraz powraca do mnie każdym razem gdy patrzę na marmurowy pomnik na cmentarzu na obrzeżach Londynu. Na płycie głównej widnieje zdjęcie Evy, a obok data urodzenia oraz śmierci...
Łzy spadają po mojej twarzy niczym deszcz, nie zamierzam ich powstrzymywać. Jestem tutaj codziennie, codziennie przynoszę świeże kwiaty i zapalam znicze.
Dzisiaj towarzyszy mi również Amanda, od tamtego feralnego dnia jest przy mnie cały czas, za co jestem jej bardzo wdzięczny. Pomaga mi opiekować się Claudią - nazwałem małą po jej babci. Claudia bardzo przeżyła śmierć córki, jak zresztą wszyscy. Często pomaga mi i Roxanne. Całe szczęście mama dobrze przyjęła wiadomość o pochodzeniu dziewczynki. Wiem, że jest wkurzona, że jako szesnastolatek jestem ojcem, ale jest też szczęśliwa, że jej wnuczce nic nie jest...
Potrafiłbym godzinami siedzieć przed jej grobem, ale to Amanda zawsze sprowadza mnie na ziemię...
- Adam, już późno - powiedziała i złapała mnie za rękę. - Claudia napewno tęskni za tatą.
- Dobrze, jeszcze chwilę - odpowiadam, ale i tak wstaję i zbieram rzeczy. Po chwili wsialiśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku wielkiego city - Londynu. Bez Evy te miasto jest niczym. Nikt tak nie będzie piękny jak ona, nikt nie poprawi mi humoru jak ona. Przy nikim jak przy Evie nie będę się czuł tak bezpiecznie. Eva była całym moim życiem, a jeden strzał zniszczył to. Takie właśnie jest życie, człowiek rodzi się, rośnie i rozwija. Cieszy się z życia, dokształca się i zarabia na siebie by umrzeć spokojną starością, Ale w pewnym momencie może być 'paf' i nie ma człowieka. Ludzie równie szybko pojawiają się na kuli ziemskiej, ale równie szybko giną. Ludzkie życie nie jest nic warte, jedne paf i możemy je stracić...
- Policja jest na tropie Tony'ego - powiedziała Roxanne gdy wspólnie koło północy mieliśmy wreszcie chwilę wolnego...
- OK - powiedziałem bez specjalnego entuzjazmu. Cieszyłem się, ale w głębi serca wiedziałem, że jeśli znajdą Tony'ego, to Victoria również ucierpi. Mimo tego wszystkiego przez co przeszedłem nadal chciałem się z nią spotykać, tak bardzo zauroczyłem się w niej, że nie potrafiłem o niej zapomnieć. Ale i tak Eva będzie całym moim życiem...
- Adam, zapomnij wreszcie o tej dziewczynie - Roxanne wyrwała mnie z zamyślenia. Od trzech miesięcy kursujesz tylko między cmentarzem, a domem. Co z szkołą? Co z Claudią? Nie interesuje Cię jej los?
- Interesuje - odparłem. - Wiem, że namówiłaś Claudię by się zgodziła, że mała zostanie u nas, i jestem Ci za to dozgonnie wdzięczny. Ale mamo, ja nie potrafię żyć bez Evy, a Victoria jest dla mnie takim jakby odbiciem mojej drugiej połówki. Może wydaje Ci się to śmieszne, że zakochałem się w dziewczynie o cztery lata starszej, ale nie mogłem powstrzymać tego uczucia.
- Rozumiem Ciebie, ja również nigdy nie byłam grzeczną córką tatusia i mamusi...
- Wiem - rzuciłem te słowa, a ona spięła się. - Kim jest moja siostra? Gdzie ona wogóle jest?
- Adam - matka nie wiedziała co powiedzieć... - To był niewinny romans, to nie miało się tak skończyć. Jest dwa lata starsza od Ciebie, wówczas Fred zaczął pracować często w Nowym Yorku. Mało wówczas czasu spędzał w domu, a on wówczas zaczął pracę w mojej firmie. Adam oni się nawet znali, byli dobrymi znajomymi. To była ta jedyna noc, kiedy został dłużej. Lampka wina, i dalszego ciągu Ci nie muszę mówić. Wie, że mamy córkę, jest z nim. Ty go również znasz, Adam pomyśl przez chwilę...
- Kim on jest? - zapytałem otwarcie.
- To... - zaczęła Roxanne, lecz w tym momencie zadzwonił jej telefon. Szybkim ruchem zabrałem go ze stołu, a pisało tam William Scott. Imię i nazwisko nie mówiło mi nic, aż do pewnego momentu...

(W TYM SAMYM CZASIE)
- Tony musimy to zrobić - powiedziała Victoria i zaczęła się pakować.
- Nigdzie nie jadę - powiedział chłopak. - Robisz to ze względu na chłopaka...
- Tony do jasnej cholery, czy Ty nie rozumiesz, że policja coś węszy, znajdą nas, a wówczas nie tylko Ty pójdziesz do więzienia - Victoria próbuje bezskutecznie przekonać chłopaka do ucieczki.
- Dobrze, ale jak sprawa ucichnie zrobię z nim co zechcę - oznajmił Tony i podniósł się z kanapy.
Victoria waha się, wie, że Tony co powie co zrobi...
- Dobrze - powiedziała i wybuchła płaczem...

10 komentarzy:

  1. zazdroszczę warsztatu,talentu i świetnego pomysłu ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny *__* pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Spodobało mi się :) Wrócę do pierwszego rozdziału i przeczytam bo na prawdę mnie zaciekawiło :3

    OdpowiedzUsuń
  4. przeczytałam wszystkie rozdziały *,*
    robisz cuda po prostu .
    mega szacun .

    http://aalonee.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne!:) Masz wielki talent;)
    Pisz dalej:>

    http://ewaa-farnaa-ef.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne, po prostu genialne ;D
    Zapraszam do mnie bugs55.blogspot.com
    Jeśli ci się spodoba zacznij obserwować :D

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne ! Genialnie piszesz :D Zapraszam do siebie .
    http://my-own-world17.blogspot.com/
    http://nemesis17.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno widać, że potrafisz prowadzić akcję i masz na nią pomysł, ale nie udało ci się uchronić od paru błędów. Po pierwsze:

    * Claudia. Przeczytaj sobie cały tekst jeszcze raz, na spokojnie. W kilku miejscach odnosisz się na zmianę do córki Adama i do jej babki, posługując się tylko tym imieniem i momentami miałam mętlik nie wiedząc, której z nich dotyczyła dana kwestia. Najwięcej zamieszania jest w tych miejscach:
    a) "Pomaga mi opiekować się Claudią - nazwałem małą po jej babci. Claudia bardzo przeżyła śmierć córki, jak zresztą wszyscy."
    b) "Co z szkołą? Co z Claudią? Nie interesuje Cię jej los?
    - Interesuje - odparłem. - Wiem, że namówiłaś Claudię by się zgodziła, że mała zostanie u nas, i jestem Ci za to dozgonnie wdzięczny."

    * Dialogi. Momentami brzmią one zbyt sztywno, służbowo i nienaturalnie. Czy w taki właśnie sposób rozmawiasz z przyjaciółmi? Pozwól słowom płynąć, nie nadawaj im surowego rytmu, a tekst sporo na tym zyska.

    * City. Kurcze, jak na to nie spojrzę, to angielskie wtrącenie ("wielkie city") bije mnie po oczach na kilometr.

    Poza tym wszystkim tekst jest jednak dobry i mogę tylko pogratulować ci pomysłu. Postaram się zaglądać tu częściej. :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    Wicca

    www.wiccawart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Super fajny rozdział. Po tak długiej przerwie. Mam nadzieję, że teraz częściej bedziesz dodawać rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejka. Koleżanka mi przesłała tego bloga i jest świetny. Po raz pierwszy widzę, żeby jakiś chłopak pisał opowiadanie. I to tak dobrze. Naprawdę masz talent. Przeczytałam całego bloga. No i końcu doczekałam się następnego rozdziału. Nawet chyba domyślam się o kim mówiła Roxanne. Nie mogę się doczekać co będzie dalej.
    Buziaki, pozdrówki i weny ;*

    OdpowiedzUsuń