sobota, 16 listopada 2013

Rozdział XVI

Mijała już północ, a ona wciąż wpatrywała się w okno. Jakby na kogoś czekała, jakby coś nie dawało jej spokoju...
Victoria siedziała skulona na parapecie i oglądała ruch uliczny. Po jej twarzy spływały łzy. Wyglądała okropnie, już od tygodnia uciekali, by wkońcu zostać w starym mieszkaniu rodziców Tony'ego. Dziewczyna nie byłą tym zachwycona, ale nie mogła nic na to poradzić. Chłopak trzymał ją na klucz, nigdzie nie wychodziła, z nikim nie rozmawiała. Odizolowywana. Jeśli znajdą jego, ona również pójdzie siedzieć, a nie wyobrażała sobie, że ma do końca swojego życia oglądać świat za więziennych krat. Ta myśl prześladowała ją odkąd zdecydowała się iść z Tony'm, a mogła uciec sama, niech on pójdzie siedzieć. Niech zostawi ją, i jej życie w spokoju, niech zniknie...
Dziewczyna sięgnęła do kieszeni i wyjęła pogniecioną kartkę, fotografię - która przedstawiała jego, Adama. Tęskniła za nim każdego dnia, a jej smutek i złość osiągnęło apogeum gdy zobaczyła Adama z Amanda, którzy siedzieli w parku z jakimś dzieckiem. Nie, to nie może być prawda, oni nie mogą być razem i mieć dziecka, przecież mówił jej, że jej nie lubi. Tak bardzo brakowało jej ich wspólnych rozmów podczas nocnych spacerów po Londynie. Gdyby mogła coś zrobić w tym kierunku, gdyby mogła znów z nim być...
Usłyszała kluczyk z zamku, Tony wrócił. Szybko schowała fotografię do kieszeni i udała się do kuchni...
- Znowu się mażesz? - zapytał szorstko gdy wszedł do kuchni.
- Ja.. nie... - zaczęła, lecz stwierdziła, że lepiej nic nie mówić.
- Dobrze się czujesz? - spytał troskliwie. Podszedł i przytulił ją do siebie. - Nie bój się mała, jeszcze trochę i będziemy znów wolni, jeszcze tylko parę dni...
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytała natychmiast Victoria.
- Narazie tylko tyle, że mam pewien plan, a Ty już jutro będziesz mogła wyjść - powiedział i wyszedł do łazienki.
Te słowa zapamiętała, jeśli ma uciec to tylko jutro. Szybko pobiegła do drugiej łazienki. Jeśli chce uciec, to musi jak najmniej przypominać siebie. Złapała nożyczki, które leżały na toaletce i zaczęła obcinać swoje piękne, długie włosy. Po trzydziestu minut byłą gotowa. Wcale nie przypominała siebie, przy krótkich włosach nie wyglądała jak Victoria Poscald. Stwierdziła, że lepiej mieć wszystko gotowe do ucieczki. Najważniejsze rzeczy jak ubrania i parę cennych kosmetyków wrzuciła do torebki, którą schowała w rzeczach do prania, swoich rzeczach.
- Co z sobą zrobiłaś? - zapytał zdziwiony Tony gdy zobaczył dziewczynę.
- Zawsze mówiłeś, że mam za długie włosy, teraz Ci pasuje? - odcięła się Victoria i poszła do swojej sypialni. Ale Tony nie był wcale taki głupi, domyślał się po co dziewczynie krótkie włosy...
POCIĄG POŚPIESZNY Z LONDYNU DO SOUTHAMPTON ODJEŻDŻA ZA 20 MINUT. PROSZĘ CZEKAĆ W KOLEJCE PRZY PERONIE 5.
Taki głos dało się słyszeć w londyńskim metrze. Victoria skierowała się do peronu 5, nie wiedziała, że Tony ciągle ją śledzi. Usiadła i czekała. Po kilkunastu minutach podjechał pociąg. Szybkim krokiem weszła do środka. Znalazła wolny przedział i usiadła. Po chwili siedziała obok grupy studentów, którzy wracali do domu...
Pociąg mknął już wśród drzew, gdy Victoria poczuła potrzebę wyjścia do toalety. Grzecznie przeprosiła studentów i wyszła. Po załatwieniu swojej potrzeby wyszła z toalety i westchnęła. Udało się...
- Na twoim miejscu tak bym się nie cieszył - usłyszała ten głos. Wiedziała do kogo należy, jej ciało zesztywniało. Z wielkim trudem spojrzała z bok. Tony opierał się o ścianę wagonu.
- Co Ty tu robisz? - zapytała przerażona.
- To ja powinienem zadać Ci TO pytanie - syknął. - Na najbliższym przystanku wysiadamy i nie rób problemów bo zabije go. Mój kumpel obserwuje go, jeden Twój błąd, i Adasia nie ma.
- Nie masz prawa! - krzyknęła i pobiegła w stronę przejścia do drugiego wagonu. Tony złapał ją gdy stała na przejściu pomiędzy wagonami. Wiatr bezlitośnie smagał jej twarz. Rozpłakała się, bo wiedziała, że nie ma już odwrotu. Tony mocno trzymał ją za rękę.
- Nigdzie nie pójdziesz - syknął i jeszcze mocniej ścisnął jej rękę.
- Puść mnie! - zawyła dziewczyna z bólu.
Zaczęli się szarpać, Victoria była z dużą przewagą nad Tony'm. W pewnym momencie udało się jej wyswobodzić, a pociąg wjechał w zakręt. Nawet nie pomyślała co robi i popchała chłopaka w pole. Podczas upadku uderzył ramieniem o pociąg i zniknął jej z oczu. Rozpłakała się, po raz pierwszy poczuła się naprawdę wolna...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chciałbym Was z całego serca przeprosić, że pomiędzy rozdziałami jest taka różnica czasowa. Związane jest to ze szkołą, mam dużo zajęć i roboty w internacie i nie mam ostatnio czasu na bloga. Ale mimo wszystko chciałbym to zmienić. Postaram się w najbliższym czasie ogarnąć trochę bloga...
Wam życzę miłego wieczoru z lekturą :*
Byłbym wdzięczny gdybyście zostawili jakiś komentarz po przeczytaniu - to pomaga pisać :)

3 komentarze:

  1. ŚWIETNE!!! Oby tak dalej xD Nie mam nic do zarzucenia oprócz tego żę rozdziały są krótkie i jest mało opisów :D A tak to bardzo dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;)
    Ja też trochę piszę ;D
    No dobra, może nie trochę.
    swiatpisanyslowem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń