niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział XVII

Victoria wysiadła na najbliższym przystanku, była niedaleko Londynu. Postanowiła wrócić, będzie walczyła o niego. Teraz kiedy jest wolna, nic już nie przeszkodzi ich miłości. Dziewczyna udała się na dworzec i wsiadła w autobus do stolicy. Wiedziała czego chce, po raz pierwszy sama zadecydowała o sobie...
- Mamo, jak mogłaś mi nie powiedzieć!? - Adam był wzburzony.
- Synku to nie było wcale takie łatwe udawać, że nie czuję nic do Williama. On był naszym najlepszym przyjacielem, przecież Fred oszalałby z zazdrości - wyrzuciła z siebie Roxanne.
- Mamo, przecież przez tyle lat odkąd byliśmy sami - tylko Ty i ja, mogłaś mi powiedzieć - oznajmił Adam i poszedł do swojego pokoju. Roxanne usiadła na kanapie i otarła łzy...
Adam właśnie uspał Claudię i wszedł do kuchni. Amanda wyglądała na dziwnie przerażoną, nie odzywała się wcale, była rozkojarzona, ręce się trzęsły. Adam przyjrzał się dziewczynie, miała szklane oczy.
- Źle się czujesz? - zapytał i przytulił ją do siebie.
- Nie, po prostu mam gorszy dzień - Amanda kłamała, ale nie wychodziła jej to najlepiej. Tego dnia minął dokładnie miesiąc odkąd zginął Tony, podano o tym w wiadomościach. Przy torach w Chelmsford znaleziono poturbowane ciało mężczyzny. Dokumenty wskazywały, że to Tony Derisch. Sekcję zwłok potwierdziła też jego matka. Adam czuł się wolny, lecz zastanawiał się gdzie jest Victoria. Domyślał się jak ciało jego prześladowcy mogło się tam znaleźć, ale odganiał od siebie tą myśl. Viki nie mogła zabić Tony'ego. - Będę się już zbierać.
Amanda w popłochu ubrała się, wzięła torebkę i wyszła. Adam został sam, jeszcze przez trzy godziny będzie sam. Roxanne pojechała do Manchesteru by odszukać dawnego kochanka oraz swoją jedyną córkę - Kelly. Czy ich znajdzie i zaprosi do Londynu to się okaże. Adam postanowił wrócić do szkoły, blisko przez cztery miesiące nie było go w liceum. Dyrektor był łaskawy i pozwolił mu wrócić pod warunkiem, że jak w naszybszym czasie nadrobi zaległości, dlatego teraz chłopak prawie każdą wolną chwilę przeznaczał na naukę, a Claudią zajmowały się obie babcie...
Amanda chwiejącym się krokiem wyszła z bloku, w którym mieszkał Adam. Przez budynkiem stało już czarne BWM. Podeszła powoli i wsiadła.
- Witam Amanda - głos, którego powinien już nikt nigdy nie usłyszeć, Tony Derisch został uznany na nieżywnego, a morderca zbiegł. - Masz to co ja chcę mieć?
Amandę przeszył dreszcz, dlaczego to robi, mogła przecież powiadomić Adama.
- Tak - powiedziała przez łzy i podała chłopakowi pęk kluczy. Kierowca uśmiechnął się, i spytał się szefa :
- W takim razie, kiedy tu wracamy Tony?
- Musimy mieć plan - orzekł chłodno chłopak. - Chcę teraz wszystko przemyśleć, cała akcja ma chodzić jak w zegarku. Dorwę go i zabije, ale przedtem dowiem się gdzie przebywa nasza słodka Victoria.
- On nie wie - powiedziała Amanda.
- Zobaczymy - powiedział chłopak. - Kierunek Glasgow, odstawimy koleżankę do domu.
Amanda odkąd wyszła z domu Adama pożałowała każdej swojej decyzji. Wiedziała, że nie ma już żadnego odwrotu, skazała swojego najlepszego przyjaciela na śmierć. Za własne życie...
Około północy drzwi otworzyły się i stanęło w nich troje ludzi. Roxanne, Kelly i William. Kobieta zerknęła do pokoju syna, spał jeszcze w ubraniach, a całe łóżko zawalone było książkami, kserówkami i laptopem. Mała Claudia smacznie spała w łóżeczku obok.
- Prześpicie się dzisiaj w salonie, jeśli nie macie nic przeciwko - szepnęła i wprowadziła gości do pokoju.
- Oczywiście kochanie - powiedział William i lekko pocałował Roxanne. Kelly cała rozpromieniona myślą, że wkońcu będzie miała normalną rodzinę weszła do pokoju, położyła się i momentalnie zasnęła. Dawni kochankowie prowadzili konwersację do samego ranka, dopóki Roxanne nie musiała iść do pracy.
(KILKA DNI PÓŹNIEJ)
Tony czuł się już lepiej i za wszelką ceną postanowił zabrać się do realizacji swojego planu uśmiercenia Adama i odnalezienia Victorii. Wiedział, że dopóki on żyje ona nigdy nie obdarzy go uczuciem, ale to się wkrótce zmieni...
- Cieszę się, że zechciałaś z nami pracować Amando - powiedział z ironicznym uśmiechem na twarzy. - Napewno nie pożałujesz, z nami czeka Cię wspaniała przyszłość...
Słowa psychopaty mocno odbiły się w głowie Amandy. Została przez niego zmuszona, wiedział gdzie mieszka. Zaczął ją wykorzystywać do swoich planów, zaczął również wykorzystywać w nocy. Musiała mu służyć dopóki żyje któreś z nich... 
Widziała jedyne wyjście z tej sytuacji, ale postanowi ostrzec Adama przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Jutro lecą do Londynu by wybadać sprawę, to jest jej jedyna szansa. Jedyna, więc musi ją wykorzystać w stu procentach.
Niska blondynka wraz z lekko kulejącym chłopakiem pojawili się na Dworcu Głównym w Londynie około godziny dziesiątej. Od razu skierowali się w kierunku London Eye by tam wsiąść do autobusu i dojechać do domu Adama. Gdy siedzieli w autobusie Amanda poczuła, że to jedyna chwila. Tony trochę kuleje po upadku, więc nie dogoni jej. Gdy samochód zatrzymał się na przystanku wysiadła i nie obracając się za siebie pobiegła. Tony nie ruszył się nawet z miejsca, zadzwonił :
- Ucieka, nim dotrze do jego domu masz ją zlikwidować...
Dziewczyna znalazła się już na osiedlu Adama, choć jej nogi i serce chciały odpocząć to ona nadal biegła. Jeszcze tylko przejście przez ulicę i stanie naprzeciw domu, który zdradziła. Pod blokami znajdowały się przeróżne sklepy, wtedy zobaczyła jak z jednego wychodzi Adama. Szybko pobiegła w jego kierunku. Gdy znajdowała się na środku ulicy chłopak również ją zauważył, pomachała do niego. Jeszcze tylko chwila i wyzna mu zdradę. Lecz w tej chwili z wielką prędkością uderzyło w nią auto. Przeleciała nad czarnym BWM, i wylądowała na asfalcie. Czuła jak łamią się jej kości, jak kręgosłup złamał się w połowie. Jak krew zalewa całe jej ciało...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Staram się znaleźć czas, ale jak widzicie nie zawsze się to udaje. W najbliższym czasie trochę się tutaj zmieni, mam nadzieję, że na lepsze :)
Miłego czytania, i chciałbym, że jeśli już czytanie to oceńcie rozdział. Mała notka zawsze mnie motywuje :)

2 komentarze:

  1. Przyznam warto było poczekać, choć cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Dobrze, że życie tu powróciło, bo opowiadanie ujmuje. Wiele w tym emocji, opisane wydarzenia, aż ujawniają się przed oczyma. Szkoda, że Amandzie przydarzyło się coś takiego, a już miałam nadzieję, iż dobiegnie do tego domu. I co dziwne nie powstrzymał jej tamten chłopak. No cóż, pozostawiam to w Twoich rękach, pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Potwierdzam ;D
    swiatpisanyslowem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń