niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział XXV

Kelly uwielbiała chodzić do GALAXY CLUB w Londynie, Adam ją tutaj zaprowadził, a ona pokochała to miejsce. Super koncerty, świetne napoje, przekąski, nawet spoko ludzie, nic dziwnego, że na wieczorne imprezy ściąga tutaj tysiące ludzi. Dziewczyna jak zwykle zabawę zaczynała od alkoholu, przy barze spotkała chłopaka.
- Hej - przywitał się. Kelly uroczyło jego niebieskie oczy, te blond włosy i ta cudowna, uśmiechnięta twarz. Zaskoczyło ją, że taki przystojniak zagadał właśnie do niej.
- Hej - odpowiedziała. - Co tam?
- Nawet dobrze, uwielbiam ten klub, zawsze się coś dzieje, i można spotkać super laski...
- Czyli wyrywasz co się da!?
- Hehe, tego nie powiedziałem. Nazywam się Mike, miło mi :)
- Kelly, mi również - powiedziała dziewczyna. - Widzę, że nie pierwszy raz w Galaxy?
- Tak, przychodzę tutaj zawsze co sobotę, a Ty?
- Ja, hmm, od roku mieszkam w Londynie, brat mnie tutaj zaprowadził, więc jak mam ochotę to często tutaj bywam.
- Aha, dasz zaprosić się do tańca? - zapytał, a Kelly oddała mu się bez reszty. Chłopak był wniebowzięty...

Adam gnał przez pół Londynu by zobaczyć się z Amalie, nie wiedział dlaczego koleżanka napisała, ale musiało być to cholernie ważne, bo zaledwie kilka godzin temu wrócił do Londynu, ale obiecał odwiedzić ją w domu. Dziewczyna zmieniła się nie do poznania, podrosła trochę, wkońcu zachodowała dłuższe niż do ramion włosy, delikatny makijaż, nareszcie jakieś dobrane ciuchy. Wyglądała zupełnie inaczej niż przed trzema laty gdy widział ją ostatni raz na zakończeniu gimnazjum.
- Amalie to Ty? - Adam był zszokowany.
- A gdzie całusek i cześć!? - wrzasnęła dziewczyna w drzwiach. Jednak tylko z zewnątrz się zmieniała, charakterek pozostał.
- Hej hej. Czemu muszę gnać się przez pół miasta do ciebie, skąd wogóle wiesz, że wróciłem?
- Peter, jakoś gadaliśmy, spytałam się co u ciebie bo zawsze mieliście dobry kontakt, i wtedy się tego wszystkiego dowiedziałam. Serio masz dziecko!? A Victoria? - dziewczynie naszły łzy do oczu.
- Nie przejmuj się, wszystko pod kontrolą - powiedział i udali się do salonu. - O czym chcesz pogadać?
- Adam, tylko ja nie wiem od czego zacząć, chodzi mi o Victorię - chłopaka zamurowało. Amalie nigdy nie okazywała zainteresowania przyjaciółką chłopaka, nigdy zresztą się o nią nie pytała. - Wydaje mi się, że ona nadal żyje...
- Co!?
- Słuchaj, wiesz co stało się z Tony'm, niby zginął, a jednak żyje, ja trochę ją znałam, ale nigdy ci nic nie mówiłam bo myślałam, że prędzej czy później zerwiesz z nią kontakt jak wszyscy.
- Jacy wszyscy?
- Nie byłeś jedynym, którego poznała, kiedy reszta dowiadywała się o tym Tony'm to od razu zrywali z nią kontakt, a ty jesteś pierwszym, który chciał jej pomóc. Ona chciała uciec, może nie było tego po niej widać, ale ona bardzo chciała uciec od niego, a tylko ty mógłbyś jej pomóc...
- Nie rozumiem...
- Adam, ujmę to tak, wydaje mi się, że ona nie była by zdolna zabić się gdy tylko ciebie poznała, byłeś chłopakiem jej marzeń. Pragnęła ciebie, wiem, że uciekła i wogóle, ale musiała udawać do pewnego czasu, kiedy chciała uciec to miała nadzieję, że uciekniesz z nią - chłopaka dobijały coraz bardziej te informacje. Victoria żyje? Samobójstwo to tylko przykrywka do nowego życia!? - Tej nocy kiedy trafiła do szpitala potym jak Bob, jej brat, ją znalazł Peter miał dyżur w szpitalu, właśnie w tym szpitalu, a ona go znała, w dodatku sekcji zwłok dokonał ten sam lekarz, który rzekomo uznał za zmarłego Tony'ego Dreish'a. Uważam, że ona żyje, próbowałam zagadać na ten temat z Pitem, ale wściekł się jak nigdy i zostawił mnie w kawiarni, on ma coś z tym wspólnego...
- To nie możliwe, Amalie, przecież to byłoby mega chore, jak można udać własną śmierć by dostać nowe życie!?
- Cały czas myślała o Tobie i bracie, jeśli by znikła nagle, Tony by was dopadł i torturował aż by ona wróciła, tak może mieszkać nawet w Londynie i nikt o niczym nie będzie wiedział.
- Ale to przecież nie jest możliwe, przecież to jakiś kryminał, a nie życie nastolatków...
- Mój kuzyn jest policjantem, akt śmierci Victorii nie jest pełny, ciekawe czemu!?
 Wtedy Adama coś ruszyło, a jeśli słowa przyjaciółki są prawdą, jeśli Victoria rzeczywiście żyje, zgadzał się z jej słowami o ucieczce, była smutna gdy musiała uciekać razem, a jej śmierć, była dla niego wstrząsem, nigdy nie myślał, że Victorią stać na odebranie sobie życia, była równie zagubiona jak on dwa lata temu. Uwierzył Amalie, niepełny akt śmierci, ten sam lekarz i jeszcze wściekły Peter na słowo o Victorii, której nie lubił, nigdy nie darzył jej sympatią...
- Ale jak to sprawdzimy!? - zapytał.
- Musisz pogadać z Peter'em, możliwe, że i tak nic ci nie powie, ale musisz spróbować...

Kelly została uwiedziona przez Mike'a, pojechała z nim do jego domu, nie wiedziała kim jest chłopak, ale była zbyt pijana by racjonalnie myśleć. Mike miał w głowie własny plan, nie pozwoli Tony'emu zabić jej, ochroni ją, lecz najpierw trzeba będzie się z małolatą pobawić...

 Peter wrócił do domu, w salonie siedziała dziewczyna i oglądała TV...
- On wie - powiedział. - On wie
Dziewczyna ze strachem w oczach zerknęła na niego...

4 komentarze:

  1. Jak zwykle, świetnie ;)
    http://swiatpisanyslowem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Naprawdę, rozdział mnie wciągnął. :) Kelly wydała się strasznie nieodpowiedzialna... Adam i Amelie - spotkanie po latach wyszło Ci znakomicie. I jeszcze ta historia o Victorie? Czy to aby jest możliwe? A może to podstęp? W każdym razie ostatnim zdaniem zakręciłeś mi w głowie. "On wie..." - ale kim jest on?! I co wie?! Kurczę, Twoje opowiadanie powoli przeradza się w niezły kryminał. Tak trzymaj! ;) Czekam na nexta z niecierpliwością. Mam nadzieję, że szybko się pojawi... Czy mógłbyś informować mnie o swoich nowych notkach? :) Chętnie wszystkie przeczytam. :) Jestem ciekawa, jaki będzie finał tej pasjonującej historii.
    Evenstar
    P.S. Weny Ci życzę i miłych wakacji! ;) A w tle u Ciebie na blogu leci moja ulubiona piosenka! ;)
    http://hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie :P Ale troszkę krótko... :'(

    OdpowiedzUsuń