niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział XXIV

Adam powoli zbierał się do pakowania, pozostał mu tydzień w Nowym Yorku, wszystko zostało ustalone, decyzja podjęta - Adam po osiemnastce wraca do Londynu, będzie dalej mieszkał z Roxanne, Williamem, Kate i córeczką Claudią. Chłopak bardzo cieszył się na powrót do rodzinnego domu, wprawdzie nie mógł narzekać na warunki u ojca, ale wolał i tak mieszkanie matki. Mieszkał z nią przez siedemnaście lat swojego życia, ojca nigdy nie znał, i nie chciał go poznawać...
Było mu trudno, ale ostatecznie pogodził się z jego obecną sytuacją - Eva, matka Claudii nie żyje, Victoria popełniła samobójstwo, a Amanda uciekła, choć tej ostatniej wcale nie żałował, będzie dobrze, wierzył w to. W NYC uczęszczał do prywatnego liceum medycznego, docenił starania ojca, ale okazało się, że to sprawka Taylor, która go bardzo polubiła, z wzajemnością.
- Gotowy na powrót do normalnego życia? - spytał Fred i wszedł do pokoju syna.
- Tak - odpowiedział Adam i wrócił do pakowania.
- Chciałbym, jeśli oczywiście wyrazisz zgodę by czasem przylecieć do nas do Nowego Yorku. Wiem, że wolisz Roxanne, ale jesteś moim synem, Claudia jest moją wnuczką - chcę was bliżej poznać - oznajmił mężczyzna.
- Okej, jeśli będę miał czas będę wpadał - powiedział Adam.
- Wybacz, że rok temu obróciłem twoje życie o sto osiemdziesiąt stopni, ale po prostu chcieliśmy z Taylor Ciebie poznać i byś ty nas poznał.
- Okej, dziękuje.
Fred poszedł do pracy, a chłopak położył się na łóżku, brakowało mu jego przyjaciół - Petera, Mindy i Garetta. Tęsknił za nimi, choć utrzymywali dalej kontakt. Peter chodził do liceum, i na ostatni rok jedzie na wymianę kulturową do Australii, kraju, który tak uwielbia. Mindy też kończy liceum w Paryżu, wydaje własną, debiutancką płytę, rozstała się z Garettem, który nie dostał się do drużyny koszykarskiej w Paryżu i wrócił do Londynu, gdzie chodzi do tego samego liceum co Peter, zostawił sport i popadł w nałóg - papierosy, i jak mówił Peter nie zamierza z tym skończyć, uważa, że przez Mindy nie dostał się do drużyny bo ona go ciągała po galeriach. Cała Mindy...

Tony szedł przez las do domu, który tak bardzo chciał odwiedzić, dom Amandy. Gdy wyszedł z lasu jego oczom ukazał się niewielki drewniany domek, gdzie na obrzeżach Glasgow mieszkała dziewczyna, chłopak myślał, że mieszka z rodzicami, ona jednak mieszkała sama. Parcelę otaczały drzewka i krzewy idealnie utrzymane w porządku, Amanda była ogrodniczką - sprzedawała sadzonki i zajmowała się ogrodami, z tego żyła. Przeszedł przez plac trawy i zapukał do tylnych drzwi. Po krótkiej chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich Amanda, widać było, że właśnie wstała.
- Witam - przywitał się chłopak. - Jest już południe, a ty dopiero na nogach!?
- Wczoraj cały dzień zapierdalałam w ogródku państwa Holls, a wieczorem musiałam ogarnąć dom, zasnęłam koło trzeciej w nocy - wyjaśniła dziewczyna.
- Okej okej, kontakt odnowiony? - zapytał.
- Chłopie, nie zamierzam odnawiać żadnego kontaktu, oni nadal mieszkają w Fulwell Cross, zajedź tam i wwal mu kulkę w łeb, przynajmniej będziesz miał pewność, że zginął - powiedziała Amanda i weszła do środka.
- Nie znasz prawdy Amanda, nie umrze dobrą śmiercią, chce by cierpiał tak jak ona cierpiała - oznajmił Tony i usiadł przed wielkim TV w salonie.
- Kim była dla ciebie ta Victoria Poscald!? - zapytała wkurzona trochę dziewczyna.
- Victoria była moją siostrą, ale nie znała prawdy, czuwałem by miała dobre życie, ale jakiś frajer opuścił ją gdy ona bardzo go potrzebowała...
- Tony... serio!? - Amanda była zszokowana. Tony i Victoria byli rodzeństwem. - Kurde, czemu nic wcześniej nie mówiłeś?
- Amanda słuchaj, to bardzo delikatna sprawa, nie mogłem trąbić tak żeby wszyscy o tym wiedzieli - skłamał Tony. - Dlatego potrzebuje twojej pomocy, nim go zabije chcę wiedzieć za kim będzie cholernie tęsknił - Roxanne, William czy ta Kelly?
- On jeszcze przez tydzień będzie w Nowym Yorku - powiedziała.
- Tym lepiej, więc za kim?
- Hmmm, nie wiem, Roxanne lub Kelly. Nie sądzę by znał dobrze tego faceta, choć lepiej zostaw jego matkę w spokoju, zabaw się z Kelly.
- Dzięki, muszę już lecieć, wpadnę wieczorem - powiedział Tony. Ucałował dziewczynę w czoło i wyszedł, a Amanda rozpłakała się, nie wiedziała, że Victoria miała tak cudownego brata...
[T] - Hej Mike, miałeś rację ta bajka z podszywanym bratem dała radę. Amanda na serio mi uwierzyła, że ta suka była moją siostrą, tym bardziej nam pomoże.
[M] - Widzisz mówiłem, że musisz czymś ją zszokować...
[T] - Nie sądziłem, że tak łatwo da się wplątać w naszą intrygę, dzięki brachu...
[M] - Zawsze możesz na mnie liczyć, czegoś jeszcze porzebujesz?
[T] - Poszukaj w Londynie Kate Nickolson-Scott, OK?
[M] - Jasna sprawa...
Chłopak wsiadł do taksówki i pojechał na lotnisko, plan zabicia Adama właśnie się rozpoczął...

Mam nadzieję, że rozdział 24 się podoba? :)
Jeśli przeczytaliście prosiłbym o nawet najmniejszą notkę, - zawsze mnie to cieszy i pomaga pisać :)

2 komentarze:

  1. Hej! :) Jestem tu po raz pierwszy, a blog po prostu mnie urzekł. Wspaniały szablon i świetny styl pisania - taki... inny. ;) Bardzo mi się to podoba. Ciekawe, jak sobie poradzi Adam po wyjeździe z Nowego Jorku, czy jego przyjaciele nadal będą na niego czekać? I jeszcze ta intryga - po prostu szok! Wszystko dokładnie zaplanowane - kłamstwo poszło Tony'emu i Mike'owi gładko. Amanda z pewnością będzie teraz im pomagać... Jak to się wszystko potoczy? Słowem - mam tysiąc pytań w głowie, dotyczących dalszej fabuły. Mam nadzieję, że akcja nadal będzie się rozwijać w szaleńczym tempie. Powodzenia w pisaniu!
    Evenstar :)
    Przy czasie, zaglądnij:
    http://hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń