sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział XX

Adam nie czuł wyrzutów sumienia zostawiając płaczącą Victorię samą w parku, dziewczyna oszukała go, jej przyjaciel zabił Evę i poturbował prawie śmiertelnie Amandę. Chłopak doskonale wiedział, że to nie jej wina, ale w tym momencie chciał tylko jak najlepiej dla Claudii. Jego dziecko teraz go interesowało, a wybryki Victorii wymaże z pamięci, o ile tylko się da...
Adam miał już plan na życie - przed nim drugi semestr drugiej klasy liceum. Chciał jak najszybciej to skończyć, nie był lubiany przez klasę, oprócz Mindy, która go uwielbiała, choć straciła przez to kontakt z innymi. Potem chciał skończyć Uniwersytet w Londynie Wydział Medycyny, zacząć samodzielne życie mając u boku Claudią. Amanda nie odzywała się do nich, zabroniła nawet lekarzom mówić o jej stanie i gdzie się obecnie znajduje. Zostawiła mu jedynie list, w którym przeprosiła za swoje zachowanie. Napisała, że chce wrócić do Glasgow, i żeby jej nie szuka. Wybacza mu to, ale nie może żyć z nim, ze względu na osobą, przez którą to się wszystko stało...
Adam czuł się bardzo załamany, nie wiedział, że przez tą wiadomość tyle zmieni się w jego życiu w ciągu półtora roku. Stracił miłość życia, choć nadal tak do końca nie wie czy bardziej kochał Evę czy Victorię. Jego życie to jedna wielka zabawa, w której Ci najlepsi muszą odpaść...
- Adam, Kelly dzwoniła z zapytaniem czy nie chcesz pójść z nią do kina po szkole - powiedziała Roxanne podczas ostatniego obiadu w starym domu. Jutro wejdą już tutaj nowi właściciele, a oni na stałe zamieszkają z William'em. Chłopak cieszył się, ale trochę żałował, zaledwie tak niedawno odzyskał kontakt z Peter'em, a już powoli go traci...
- Nie wiem, Claudia ostatnio jest jakaś dziwnie cicha - powiedział Adam. Martwił się, a go wzruszyło kobietę do reszty.
- Jestem z Ciebie taka dumna, mimo tego wszystkiego co się wydarzyło nadal jesteś sobą. Wiem, jak przeżyłeś śmierć Evy, ja zresztą też, a nie mówmy o jej matce, potem Amanda nas opuściła, a teraz przeprowadzka. Nie wiem, ja chyba bym tego nie przeżyła, a Ty, i jeszcze dziecko na wychowaniu - łzy poleciały niczym wodospad z oczu kobiety.
- Mamo - powiedział chłopak.
- Wiem, że straciłam tyle czasu na Fred'a, a Ty wyrosłeś na tak wspaniałego mężczyznę. I widzę, że ktoś to dostrzegł...
- Roxanne, Mindy jest z Garret'em, owszem może to dziwne, że spędzamy tyle czasu, ale nas łączy tylko przyjaźń - powiedział Adam i zaczął zbierać rzeczy do mycia by ostatecznie zapakować do kartonów.
- Łączy? A co, jeśli Ty tylko chcesz żeby łączyło? - spytała. - Nie chcę byś popełnił ten sam błąd co ja...
- Zrobię to, jeśli będę z Mindy, nie czuje do niej nic. Nigdy, zawsze była tylko moją przyjaciółką, ona chciała czegoś więcej, a ja... poznałem Victorię i wszystko zmieniło bieg - oznajmił chłopak.
- Żałujesz, że ją poznałeś? - zapytała niespodziewanie Roxanne po chwili ciszy.
- Nie wiem sam, początkowo zakochałem się w niej bez pamięci, ale Eva też była kimś ważnym w moim życiu, nie wyobrażam sobie, że do końca życia Claudia będzie jej odbiciem, a jedyną pamiątką po niej będzie marmurowy pomnik. Victoria była przy parku w Fullwell Cross, nie wiem jak nas znalazła, ale tak będzie lepiej jak zniknie z naszego życia - te wyznanie zaskoczyło kobietę. Pomogła Adamowi spakować w kartony ostatnie rzeczy w ruszyli w drogę do nowego domu.

- Adam, pamiętasz wszystko? - Mindy już po raz setny pytała go o tekst gdy czekali na casting w teatrze. London Palladium był wielkim budynkiem, a i tak na maxa zatłoczony. Wielu nastolatków postanowiło spróbować swoich sił w aktorstwie. Jeden dobry występ przed jury i prawdopodobnie masz pracę w teatrze.
- Mindy, który raz mnie o to pytasz? - Adam się trochę denerwował. - Wogóle nie wiem co tu robię, ale jestem tylko w imię naszej przyjaźni...
- No mam nadzieję - powiedziała Mindy i wówczas zza drzwi wyszła niezbyt wysoka dziewczyna. Miała krótkie czarne włosy i obojętnie spojrzała na salę czekających nastolatków.
- Para numer dwa dwa trzy pięć - powiedziała i wróciła do środka.
- To my - powiedziała Mindy i pociągnęła mnie w stronę nieznanego.
- To idziemy - powiedziałem i otworzyłem drzwi...

Victoria ubierała, postanowiła odzyskać Adama, i wiedziała, że on nadal ją kocha, choć boi się do tego przyznać. Dziewczyna zrobi wszystko by dawne uczucie, które ich łączyło wróciło. Bob martwił się o nią, ale ona sobie poradzi, to, że ma siedemnaście lat nie znaczy, że nie potrafi sama o sobie zadbać...
- Wychodzę - rzuciła i zostawiła chłopaka samego w domu. Znowu udała się do Fullwell Cross, gdzie od niedawna mieszka Adam. Znowu usiadła na parku i obserwowała park i pobliskie domy, by szybko znaleźć chłopaka. Wtedy zauważyła Roxanne, która szła z jakimś bachorem na rękach. Kim te dziecko może być? - to pytanie nurtowało ją od kiedy zobaczyła je po raz pierwszy na oczy u boku Adama i jest Amandy...
Zbliżała się godzina dziesiąta, a Victoria nadal czekała w parku na Adama, i wkońcu zobaczyła go jak wracał do domu. Był bardzo zadowolony...
- Adam, poczekaj porozmawiajmy - powiedziała gdy przeszedł obok niej obojętnie.
- Dziewczyno, nie mamy o czym gadać. Twoje zachowanie jest bezczelne, po tym jak mnie skrzywdziłaś, jaki strach przeżyłem dzięki twojego lowelasowi, Ty jeszcze masz czelność do mnie przychodzić!? Nie rozumie, po jaką cholerę Ty się stale wtrącasz do mojego życia!? - wybuch chłopaka kompletnie ją zaskoczył.
- Adam posłuchaj mnie, wszystko Ci wyjaśnię, wszystko się zmieni, będziemy razem - Victoria powiedziała to zbyt ostro, i Adam nie wytrzymał.
- TY CHYBA JESTEŚ WALNIĘTA? Kurwa, całe życie mi zniszczyłaś, a teraz pieprzysz coś o happy endzie - Adam był wkurzony na maxa. - Twoje miejsce jest w wariatkowie albo w piekle skądkolwiek przybyłaś...
Chłopak odszedł, a ona wybuchła płaczem. Padła na kolana i wyła, jej zranione serce bolało. Tak bardzo wszystko chciała naprawić, ale słowa Adama popchały ją w jedną stronę. Podeszła do domu, koło północy znalazła się w CITY, Bob był na imprezie, więc dom był pusty. A jej to było na rękę...
Weszła do łazienki, stanęła nad zlewem, z szafki wyjęła nóż. Popatrzyła na siebie w lustrze i wybuchła śmiechem.
- A więc to koniec Victorio Poscald, Twoje życie właśnie dobiegło końca - wypowiedziała te słowa i podcięła sobie prawy nadgarstek. Krew trysnęła i zaczęła wypływać na zlew. Z łzami w oczach i wielkim trudem podcięła sobie lewy nadgarstek. Krew zalewała umywalkę, Victoria cały czas płakała. Stała tak jeszcze przez kilkanaście minut :
- Kocham Cię Adam - powiedziała i upadła na podłogę....




Wybaczcie, że tyle czekaliście na rozdział, miał być wczoraj, ale wczorajszy dzień był bombowy :D
Czytajcie i komentujcie - będę wdzięczny :) 
Życzę Wszystkim, Udanych Ferii - ja jeszcze tydzień :/


3 komentarze:

  1. Uwielbiam to !
    Obserwujemy ?
    Zapraszam : http://exceptionalchicbydaro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałeś nominowany do Libster Blog Awards. Więcej informacji :
    http://peril-life.blogspot.com/2014/01/nominacja-do-liebster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejkuuu jaki świetny <33333 uwielbiam tu wchodzić jest tak pisane jak sobie to wyobrażam nawet nie wiesz jaki masz wielki talent :***
    U mnie po długim czasie ale jednak też pojawił się nowy rozdział wiem że czytałas więc ci daje znać mam nadzieję że zawitasz u mnie http://miloscpotrafizranic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń