niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział XXVII

Amanda siedziała sama w domu, przed nią leżał pistolet i kartka, która wypadła z folii po broni. Dziewczyna miała łzy w oczach, jeszcze raz zerknęła na kartkę...
Zabij Tony'ego, tylko tak to zakończymy raz na zawsze...
Mike
Łzy płynęły po ślicznej twarzy dziewczyny, nie rozumiała dlaczego ma zabić chłopaka, nie chciała zrozumieć. Chciała z tym skończyć, ale doskonale wiedziała, że nie będzie to takie łatwe. Tony znajdzie ją wszędzie gdziekolwiek się uda, nie może, przed nim nie da się wcale uciekać... Dziewczyna wzięła broń do ręki, znała tylko jeden sposób, ale nie może Tony się o tym później dowiedzieć, musi to słyszeć. Wyciągnęła telefon z brązowej torebki, która leżała na podłodze i zatelefonowała do więzienia w Glasgow, gdzie przebywał Tony przed osiemnaście lat za zabójstwo Evy Howard, z Londynu przeniósł się do więzienia w Glasgow by podczas przepustki mógł się spotkać z nią spotkać lub by dziewczyna mogła przyjeżdżać na widzenia. 
Po krótkiej rozmowie z sekretarką została połączona z Tony'm.
[T] - No hej, co tam Amanda?
[A] - Mam dla ciebie ważną wiadomość...
[T] - To żądaj widzenia.
[A] - Załatwimy to przez telefon.
Amanda ze łzami w oczach podniosła pistolet na wysokość swojej głowy i pożegnała się z chłopakiem.
[A] - Żegnaj Tony.
Chłopak już miał na nią nawrzeszczeć gdy usłyszał strzał i łoskot upadającego ciała i telefonu na drewnianą podłogę. Amanda popełniła samobójstwo, Tony zaklął głośno.

William, Roxanne i Adam obserwowali bawiącą się Claudię w salonie. Od kilku dni obserwowali ją non stop, nie spuszczali jej z oka nawet w nocy. Pięć dni temu Adam z córką był na badaniach kontrolnych i lekarz zalecił masę badań, wkońcu chłopak dowiedział się, że jego córka jest chora na Pląsawicę Huntingtona. Już wcześniej zauważyli, że Claudia macha nogami czy rękami, lecz uznali, że dziecko jest bardzo żywe. Teraz wiedzieli wszystko, po rozmowie z matką Evy dowiedzieli się, że jej dziadek chorował na tą chorobę, jednak wczesne wykrycie pozwoliło na dożycie jej dziadka do dwudziestu pięciu lat, i choć schorzenia choroby pojawiały się dopiero po trzydziestym roku życia coraz częściej te objawy pojawiały się w wcześniejszych latach życia, ale nigdy w drugim roku życia. Chłopak się załamał, jak ma studiować gdy jego córka jest nieuleczalnie chora.
William z wielkim szacunkiem spoglądał na syna, był taki młody, a taki odpowiedzialny. Nie patrzył na siebie, dbał o matkę, córkę i nawet troszczył się o Kelly. Dawał tyle dobra innym ludziom, lecz sam nigdy tego dobra od drugiego człowieka nie zaznał.
- Adam nie przejmuj się tak - powiedziała Roxanne. Od chwili gdy chłopak usłyszał o chorobie córki nie spuszczał jej z oczu, nie jadł, nie pił, nie odzywał się do nikogo. Zupełnie zatracił wiarę. Kobieta wiele razy widziała jak Peter dzwoni do niego czy pisze sms'sy, lecz Adam jakby wcale z nim nie chciał gadać. Zamykał się w sobie, nie dopuszczał nikogo, nawet Kelly. Wcześniej to starsza siostra miała jakikolwiek wpływ na brata, a teraz nawet ona nic nie wskórała. Adam nie chciał z nikim gadać, nie chciał by ktoś mu współczuł, czuł się tak cholernie źle, dwa lata temu stracił kobietę swojego życia, Eva Howard umarła, teraz po paru latach miał stracić Claudię, jedyny żywy obraz Evy jaki mu pozostał. Adam tak bardzo chciał zginąć, wtedy razem z Evą, nie chciał już tak dłużej cierpieć...
- Łatwo ci mówić - odparł po dłuższej chwili.
- Idz połóż się spać, razem z mamą popilnujemy Claudii - Wiliam podszedł do syna pomógł mu wstać z podłogi, a potem wziął wnuczkę na ręce i podszedł do okna, Adam udał się na górę do swego pokoju. - Serce mi pęka jak widzę gdy tak cierpi...
- Nie tylko tobie - Roxanne podeszła do męża. - Tyle się musi nacierpieć, boże, czy on kiedykolwiek zazna spokoju życia...
- Musimi być blisko, wybacz, że to powiem, ale obawiam się, że nie wytrzyma śmierci Claudii. Ja wiem, wiem co mówię, ale zobacz w jakim jest on stanie, przecież sama mówiłaś, że to żywe odbicie tej Evy, jest wkońcu jej córkę, a Adam co on wówczas zrobi?
- Nie wiem Will - Roxanne naszły łzy do oczu. - Jest taki dzielny, trzyma się, mimo tego wszystkiego walczy, najwspanialszy syn jakiego mogłabym sobie wymarzyć. Nie wiem co możemy jeszcze zrobić, wzięłam miesiąc wolnego, cały swój urlop by mu pomagać, ale sama też widzę co się dzieje, jeśli coś się stanie Claudii to on tego nie wytrzyma...
- Musimy obserwować ich oboje - powiedział mężczyzna i położył dziecko wśród zabawek. Dziewczynka znów mimowolnie machnęła rękami rozwalając zabawki wokół niej.
Kelly wiodła szczęśliwe życie, przyjęto ją do wydziału zabójstw w londyńskiej policji, po dwóch miesiącach znajomości przeprowadziła się do Mike'a. Mężczyzna był czarujący, tak bardzo się kochali, lecz Mike wiedział, że im dłużej żyje z Kelly tym dłużej okłamuje, a tego nie chciał. Trudno mu było uwierzyć, ale po raz pierwszy zakochał się w dziewczynie, w dziewczynie którą musiał zabić...

Peter nie wiedział co może jeszcze zrobić, Adam wcale się z nim nie kontaktował od dnia w którym dowiedział się o ich kłamstwie, odkąd zobaczył jak Peter z Victorią okłamywali go przez rok. Chłopak nalegał by powiedzieć mu prawdę, lecz dziewczyna chciała ukryć część dość istotnych faktów.
- Muszę mu powiedzieć - powiedział nagle. - Zle mi z tym, Adam musi wiedzieć czy ci się podoba czy nie
- Wiesz jakie będą konsekwencje - powiedziała Victoria. Od ponad roku mieszkała z Peter'em, rodzice kupili chłopakowi mieszkanie, więc bez ich zgody i wiedzy mieszkali pod jednym dachem.
- Gówno mi interesują, zrobisz wszystko by wyjść na niewiniątko i zdobyć znowu Adama, a to, że jesteś zwykłą kurwą odłóżmy na bok. Victoria wzięła młotek kuchenny do ubijania mięsa i ruszyła w stronę chłopaka...

5 komentarzy:

  1. Piszesz bardzo dobrze i ogólnie fajnie się to czyta :) Dzięki za komentarz :)
    Pozdrawiam ;)
    http://drive-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze no, wystrzalowe !!!! ;))
    Ciekawa historia ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się pomysł, Twój styl pisania i cały blog. Ciekawy rozdział wciągnął mnie, muszę się zabrać to przeczytania poprzednich wpisów :) Będę wpadać.
    Pozdrawiam i życzę weny. http://prisonersofthemoon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, zaczyna się robić z tego prawdziwy kryminał... A może thriller? :) Sama już nie wiem. W każdym razie kocham takie klimaty i po prostu jestem pod wrażeniem Twojego talentu! :) Na początek samobójstwo Amandy... Zaczęło ją już to wszystko przerastać. Chciała jednak, by Tony usłyszał strzał...
    A potem choroba córki Adama - Claudii... To takie smutne. Podziwiam Adama - był fantastycznym chłopakiem dla Evy, teraz jest cudownym ojcem, mimo, że jest tak młody. Jego rodzice też są wspaniali - pomagają mu jak mogą, martwią się...
    Ciekawa jestem, jak potoczy się sprawa Mike'a i Kelly. Skoro Kelly zaczyna podobać się Mike'owi, to czy on będzie w stanie ją zabić?
    No i jeszcze Peter. Peter, który nie może wytrzymać gniewu Adama. Jest wspaniałym przyjacielem, teraz żałuje wszystkiego, chce żeby relacje jego i Adama się odnowiły. A Victoria? O Boże, co ona zamierza zrobić? Czy mam zacząć się bać?
    Jak Ty możesz tak świetnie pisać? I jak mogłeś urwać w najlepszym i najciekawszym momencie? No wiesz co... :D
    W dalszym ciągu proszę, żebyś informował mnie o kolejnych rozdziałach. Ten był tak dobry, że po prostu nie wiem, co mam napisać. Może po prostu: gratuluję, rozdział był wspaniały. ;)
    Pozdrawiam cieplutko,
    Evenstar
    http://hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz co jest niezwykłego w Twoim opowiadaniu? Że ja też poznałam w sieci Adama ;)
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział
    moodybrown.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń