Wkładam produkty żywnościowe do lodówki, ogarniam kuchnię i idę do pokoju by odpocząć. Czekam na mamę, bo muszę ją spytać o Freda. Czemu się nie odzywa. Wprawdzie mi to nie przeszkadza, ale chciałbym wiedzieć czy ta sprawa została definitywnie zakończona...
- Adam, gdy ojciec dowiedział się o Twoim wypadku nie odezwał się ani razu - powiedziała Roxanne podczas kolacji. - Nie przeszkadza mi, bardzo się cieszę, że dał nam wreszcie spokój.
- Ja też się cieszę - mówię i zjadam kolejnego hamburgera. - Fred nas zostawi, i będziemy mieli spokój od niego.
- Tak się cieszę - powiedziała mama i przytuliliśmy się. - Tylko nie pojedziemy w tym tygodniu do Glasgow. Muszę zostać do końca tygodnia i firmie. Być może awansuje i wreszcie dostanę własny gabinet.
- Ooo, a to tak można z sekretarki na jakiegoś prezesa? - pytam się z nadzieją z głosie.
- To zależy, mój szef Greg Bobilison odchodzi. Nie ma kogo, kto go zastąpi. Ja już pracuje tam pięć lat i szef naszej korporacji dał mi tą posadę - powiedziała Roxanne i zaczęła zbierać po kolacji.
- To też oznacza, że będziesz więcej pracowała? - pytam się.
- Tak, będę pracowała od 8 rano do szesnastej albo siedemnastej - powiedziała i wyszła do łazienki. Ja zabrałem się do mojego pokoju i włączyłem TV, przerzucam po kanałach by znaleźć coś ciekawego, co będę mógł obejrzeć. Oglądam jakieś programy popularnonaukowe na BBC KNOWLEDGE, to mój ulubiony kanał telewizyjny. Idę się ogarnąć do łazienki i idę spać.
Rano wstaje o dziesiątej, mamy dawno nie ma w domu. Wstaję, włączam kompa i sprawdzam pocztę, fejsa i idę do kuchni by zrobić coś sobie do jedzenia. Jak zwykle jestem mistrzem w robieniu kanapek i idę dalej serfować po necie. Około trzeciej pisze do mnie Tim. Mój sąsiad, ma siedemnaście lat i lubi grać w kosza na naszym osiedlowym boisku. Pyta się, czy zagram z nim o ile mam możliwości. Odpisuje, że zaraz będę na boisku. Zakładam dres i wychodzę z domu.
Na boisku jest już duża grupa chłopaków, szykuje się meczyk...
************************(W TYM SAMYM CZASIE) ***********************
- Victoria uspokój się - krzyczy Bob.
- Zamknij się, czy ty wiesz jak ja się teraz czuje. Wiesz jakie mam wyrzuty sumienia wobec niego - odkąd rozstała się z Adamem już nie wymawiała jego imienia. Nazywała go inaczej, aby nie powiedzieć jego imienia. To sprawiało jej ból, ciężko jej było się z tym pogodzić. Chociaż tego nie chciała, ale Tony wszystko zepsuł.
- Victoria on żyje - powiedział Bob patrząc jej w oczy. - Widziałem go, wczoraj. Żyje i jak narazie ma się dobrze. Wiem, że ciężko Ci się z tym pogodzić, ale Tony już taki jest. Ciesz się, że nie szuka go i nie próbuje go zabić.
- NIE! - krzyknęła. - Boże, zabrał mi telefon. Obserwuje mnie, więc nie mogę mu tylu rzeczy powiedzieć. Czy ty rozumiesz, że ja nie jestem taka jak ty, czy jak oni!? Nie jestem egoistką, nie myślę tylko o sobie!
- Doskonale wiesz, że świat Tony'ego i jego znajomych to świat alkoholu, narkotyków, papierosów i sexu! - krzyczy Bob do Victorii, która zamknęła się w swoim pokoju.
- Och, zamknij się! - mówi Victoria i wybucha głośnym płaczem.
- Wypłacz się i chodź na obiad.
Jestem mega zmęczony po meczu. Graliśmy ponad godzinę w kosza. Leje się ze mnie jak z świni. Cały spocony. Muszę się umyć, podchodzę do ławki gdzie rzuciłem bluzę. Biorę fona do ręki i widzę, że Amalie dzwoniła do mnie z dziesięć razy. Trochę się przeraziłem, zaraz oddzwaniam.
- Hej Amalie, co chciałaś od mnie? - pytam się gdy odebrała.
- Adam - mówi przez łzy. Ciężko jej wydusić jakiekolwiek słowo. - Musisz szybko przyjechać do szpitala, koło pracy Twojej matki.
- Ale co się stało? - pytam przerażony. Czy coś się stało Roxanne.
- Chodzi o Mindy - mówi płacząca Amalie. Nogi się pod mną ugięły. Ledwo udało mi się wejść na drugie piętro i otworzyć drzwi. Cały czas myślę o telefonie Amalie. Co się stało Mindy. Same czarne scenariusze przechodzą mi przez głowę, od wypadku po porwanie. Czym prędzej ubieram się i jadę do szpitala. Wpadam do niego. Pytam się pierwszej pielęgniarki gdzie leży Mindy Richardson. Wbiegam na drugie piętro po pokoju sto dwanaście i widzę Mindy, która leży w łóżku. Obok stoi jej rodzina i Amalie. Gdy dziewczyna mnie zobaczyła wypchała mnie z pokoju, i od razu mówi co się dzieje...
- Adam - mówi. - Nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Wal prosto z mostu - odpowiadam i niepewnie czekam na jej odpowiedz.
- Mindy chciała popełnić samobójstwo - powoli mówi Amalie.
- Ty sobie żartujesz z mnie!? - pytam się zdenerwowany. - Kto jak kto, ale Mindy nie miała by powodów do próby samobójczej.
- Właśnie, że miała - odpowiada dziewczyna. - Chodzi o Garetta. Wiesz, że on też z nią idzie do tej szkoły do Paryża. Nie dalej jak dwa tygodnie temu mieli razem wywiad w TV i on powiedział, że idą do Paryża. Powiedział też, że jest koszykarzem. Dziś Mindy usłyszała jak rozmawia z kimś przez telefon i powiedział, że jest z Mindy tylko dlatego żeby znaleźć wokół siebie zainteresowanie by podpisać najlepszy kontrakt.
- Chcesz powiedzieć, że...
- Mindy nie wyobrażała sobie, że jest takim egoistą. Chciała się pociąć, ale akurat weszłam do pokoju - wyznała mi wkońcu Amalie.
Boże, myślę sobie. Jak ona mogła się poczuć, podchodzę do okna i widzę jak Mindy odgarnia włosy z czoła. Dłoń jest cała pocięta, widać wielkie rany. Krew się w mnie gotuje, a w oddali w korytarzu widzę jak Garett idzie z wiązką kwiatów. Tego już dla mnie za wiele...
- Jak śmiesz tu przychodzić! - krzyczę gdy zbliżam się do chłopaka. Nie patrzę na ludzi, którzy nie bardzo wiedzą co robić. - Najpierw ją wykorzystujesz do tego by być w jakieś zasranej lidze koszykówki! Tylko to się dla ciebie liczy!?
- Gówno się obchodzi moja sprawa - odpowiada szorstko. Więc to prawda. - Lepiej już grać W NBA niż uganiać się po mieście z laską z fejsa gdy stara w domu wariuje na depresje.
Tego już było za wiele, teraz Garett przegiął. Nie zastanawiałem się co robię. Z całej siły walę chłopaka z pięści w twarz. Wypuszcza kwiaty z rąk i upada na ziemię...
nieźle Ci idzie :) zauważyłam kilka błędów, ale poza tym jest ok
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę dużo weny :)
Robi się to trochę zakręcone, ale w porządku, przecież to historia o nastolatkach ;)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Zostałaś/łeś nominowana do Liebster Blog Award przez blog liveanddot.blogspot.com. Więcej informacji na temat Liebster Blog Award jest na liveanddot.blogspot.com . Postarałaś/łeś się! Bravo!
OdpowiedzUsuńfajne, ale dopatrzyłam się paru błędów :D nie martw się każdemu sie zdaża :D
OdpowiedzUsuńhttp://i-want-to-live-my-life-alone.blogspot.com/2
Super blog :D
OdpowiedzUsuńogólnie potrafisz zaciekawić czytelnika. już od pierwszego zdania, byłam ciekawa jak się to skończy i skończyło się w takim ciekawym momencie, że jestem ciekawa co wydarzy się dalej. oczywiście musiałabym nadrobić poprzednie rozdziały aby wiedzieć po kolei każdy wątek. gdzieniegdzie zdarzają się literówki ale każdy jest tylko człowiekiem. czekam na dalszy ciąg! Życzę weny. Pozdrawiam oraz obserwuję bloga. :)
OdpowiedzUsuńwww.bloggerka-wernixoxo.blogspot.com
dodatkowo jeszcze ta piosenka Robbiego idealnie pasuje do tej sytuacji :D
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanie ! Twoja opowieść mnie zaciekawiła, skończyłaś w najciekawszym momencie. Na pewno jeszcze tu wpadnę :)
OdpowiedzUsuńhttp://anyanimee.blogspot.com
Ciekawe to opowiadanie trochę takie jakby nie poukładane ale takie jest życie nastolatków. Chętnie przeczytam kolejny rozdział. ;D
OdpowiedzUsuńhttp://hejno.blogspot.com/
dawaj szybko kolejny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba ^^ Jeżeli są błędy to tylko w ortografii (np. Napisałeś się zamiast cię ) ale historia wciągająca ^_^ ... A teraz przy czytaniu opowiadania poprawiam błędy przetłumaczonego tekstu czekam na nexta
OdpowiedzUsuńŚliczny blog :D
OdpowiedzUsuńObserwujemy ? :) odpowiedź u mnie
Zapraszam
http://patka-patki.blogspot.com/