wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział VI

Biegniemy ile się w nogach, nie możemy iść na autobus, bo by mnie kierowca wyrzucił, więc przebiegamy wszystkie ulice, aż w końcu dobiegamy do domu, który stoi pomiędzy bankiem, a jakimś kościołem. Za świątynią widzę osiedle mieszkaniowe i cmentarz.
- To nie plebania? - pytam się Victorii. 
- Mój wujek Ciebie ukryje - nie rozumiem słów Victorii. Jak to ukryje? Kim Ty wogóle jesteś?
Jestem zły, wściekły, nie dość że pobity to jeszcze muszę uciekać. Takiej Victorii to ja nie spodziewałem się...
- Victoria czekam na wyjaśnienia - mówię i łapię ją za rękę gdy zbliża się w stronę okna.
- Adam, nie teraz - mówi i wyrywa się z mojego uścisku.
- TERAZ! - krzyczę. Dziewczyna zerka na mnie lekko przerażona i siada na fotelu, na przeciw mnie. - Nie uważasz, że zasługuje na wyjaśnienie. Najpierw jacyś pijani frajerzy chcą cię zgwałcić, ja ratuje ci dupę i jeszcze mamy z tego powodu uciekać!?
- Adam to nie tak jak myślisz - próbuje się tłumaczyć.
- Więc jak!? - jestem na maxa wkurzony, nie mogę wyjść na ulicę bo czyhają na mnie pijani faceci, to jeszcze ja gada o jakiś pierdółkach. Co się do cholery dzieje...
- Daj mi powiedzieć - Victoria staje się stanowcza. - Myślisz, że ciebie nie znam? Wiem doskonale kim jesteś i jaką masz sytuacje w domu. Adam czy Ty naprawdę myślisz, że jak odpisałam do ciebie na FB to musimy być razem!? Chłopie, kto w tych czasach wyrywa laski przez neta!?
Jest zdenerwowana, zaczyna chodzić w kółko. A ja czuje się jak idiota, przecież ona ma rację. To ja ubzdurałem sobie, że będziemy razem, a tak naprawdę uważa mnie za ciotę i lituje się nad mną.
- Adam, mój brat Bob, on pracuje w tej samej firmie co Twoja matka. Myślisz, że jestem taka łatwa, i odpisuje na każdą wiadomość od jakieś dupka na FB? Do cholery chciałam ci pomóc, myślałam, że tak będzie lepiej, a Ty wszystko spieprzyłeś. Chłopie przecież nic o mnie nie wiesz, a zachowujesz się jakbyśmy byli razem od jakiś dobrych paru lat!
- Po jaki grom do mnie pisałaś, skoro wiedziałaś, że jestem pierdolnięty!? - krzyczę.
- Bo chciała, ci pomóc, kiedyś moja koleżanka była w podobnej sytuacji i popełniła samobójstwo, nie chciałam by i ciebie to spotkało...
- Jesteś żałosna Matko Tereso - mówię i wychodzę. Trzaskam przy tym drzwiami. Idę ulicą, lecz słyszę jak biegnie za mną i woła bym zawrócił do domu. Wal się, wiem, że jestem idiotą myśląc, że jak napisała do mnie na fejsie to będziemy razem. Jaki ze mnie tępak! Muszę pogadać z Peterem, on mi poradzi co mam zrobić. Uważam go za mojego brata, świetnie się dogadujemy, on rozumie mnie, a ja jego. Wchodzę w małą uliczkę pomiędzy blokami i widzę go. Jedynego trzeźwego z bójki pod barem.
- Proszę proszę, kogo to ja widzę. Adam Nickolson we własnej osobie, cóż za miłe spotkanie - mówi chłopak i szybko zbliża się w moim kierunku.
- Tony zostaw go - krzyczy Victoria i podbiega do mnie. - Zostaw go!
- Jak mi się zechce - wybucha śmiechem owy Tony.
- Czego chcesz!? - pytam się i staję twarzą w twarz z chłopakiem. - Znowu mam ci dowalić?
- Hahah, bardzo zabawne. Zostawię cię, bo jesteś z Victorią, masz szczęście... - mówi i odchodzi.
- Frajer! - krzyczę w jego stronę. Stało się to w ułamku sekundy, Tony obrócił się wyjmując przy tym z kieszeni pistolet. Nie zdążyłem mrugnąć okiem, a poczułem jak kula przeszyła okolice klatki piersiowej. Poczułem się dziwnie lekko, upadłem i ostatnie co usłyszałem to wrzask Victorii.
***
Powoli, lecz z wielkim trudem otwieram oczy. Od razu razi mnie światło, czy ja nadal leżę na ulicy? Nie, to światło szpitalnie. Powoli ruszam rękami i nogami. Czuje je, to już duży sukces. Słyszę jak ktoś podchodzi do mojego łóżka. Łapie mnie za rękę i coś mówi. Patrzę na tę osobę i jedyne co słyszę to jakiś wielki ryk. Nic nie rozumiem, znów coś wibruje mi w głowie. Tracę wzrok i znowu urywa mi się film. 
(KILKA GODZIN PÓŹNIEJ).
- Panie doktorze i co z nim? - Roxanne pyta się lekarza.
- Całe szczęście kula trafiła tylko trochę pod klatką. Więc serce  nie zostało narażone. Kula leciała z dziwnym impetem, osoba, która strzelała albo stała blisko lub miała dziwny rodzaj broni. Wczoraj też dostałem osobę z strzelaniny. Osoba miała kulę w podobnym miejscu co pański syn, lecz kula została. U Adama wyleciała na wylot. Może to i dobrze, obeszło się bez operacji. Szybka reakcja przechodniów i Adam nadal żyje.
- Boże, nawet nie wiem nic o moim synu. Nie wiem kto do niego mógł strzelić, przecież Adam ma tylko dobrych kumpli, żadnych wrogów - Roxanne żali się lekarzowi. - Aż do dzisiaj...
- Proszę się nie martwić, ważne, że syn żyje - lekarz mówi i wychodzi z sali. Roxanne siada obok łózka syna i trzyma go za ręce. Nie pozwoli by poleciał do NYC, weźmie się za siebie. Przecież jest silna i żadna depresja nie zniszczy szczęścia jej i jej najbliższych...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Jak podoba się Wam rozdział nr 6? :)
Przepraszam, że taki krótki, ale tak wyszło...

19 komentarzy:

  1. Bardzo mi sie podoba 6 rozdział, chociaż to pierwszy jaki czytam. xD swietnie piszesz. Wciagneło mnie ^^^

    OdpowiedzUsuń
  2. no no :) nieźle się rozkręciło :) podoba mi się
    pozdrawiam
    http://zycie--trudne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie wciąga :D muszę zaraz przeczytać pozostałe rozdziały, żeby być na bieżąco :D

    (w komentarzu podałeś mi zły link do bloga, hisotriaadam.blogspot.com. Zwracam Ci na to uwagę, żeby Twoja praca nie poszła na marne, bo podejrzewam, że paru osobom już taki przekręcony adres wkleiłeś ;D)

    Dziękuję za komentarz, pozdrowienia :D
    http://its-five-oclock.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieźle, choć trochę krótki.
    Zastanawiam się co nadejdzie potem.
    Pozdrawiam. Życzę weny !

    OdpowiedzUsuń
  5. Szarżujesz jak ułani pod Somosierrą :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A dla mnie rozdział jest w sam raz. Bardzo ciekawy rozdział. Zaciekawiło mnie i zacznę czytać od początku. Czekam na więcej. c:
    Jeśli znalazłbyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sam wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. krótkie - ciekawe :) ja nie lubie czytać meeega długich :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej, super! :3

    sarahandsugar.blogspot.com

    Ps. Obserwuję Twojego bloga. Zaobserwujesz też mojego?

    OdpowiedzUsuń
  9. MI się bardzo podoba. Piszesz ciekawie i rozdział ten jest logiczny (wszystko jest posklejane na swoje miejsce) jak najbardziej mis się podoba, więc życzę Tobie weny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba mi się. Masz wielki talent ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajny blog. Podoba mi się ;3 Obserwuje i liczę na rew ;)


    Zapraszam do mnie :) Skomentuj i zostań da dłużej :)
    historiaadam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Lol wciągające. Masz ogromny talent i nie zmarnuj tego. powinieneś wydać książkę kiedyś bo naprawdę potrafisz zaciekawić czytelnika

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny odcinek. Na prawde się wciągnęłam. jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam na next. historia-nikoli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo fajny blog :)

    http://diamonds44.blogspot.com/ skomentuj i zaobserwuj :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawe rozdziały. Piszesz świetnie i na dodatek strasznie wciąga :3
    Zapraszam ; http://komnataciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Masz talent do pisania ! Wspaniałe ale króciutkie ! Pisz więcej bo wciąga <3 !

    Wesprzesz ? Dopiero zaczęłam :
    http://wika-poz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam 6 i zaraz zabiorę się za czytanie poprzednich. ;)
    A Tymczasem zapraszam do mnie, kolejny rozdział już jest!
    http://south-side-of-love.blogspot.com/
    Pozdrawiam, P.

    OdpowiedzUsuń
  18. Hmm ta Victoria wydaje mi się coraz dziwniejsza. Rozdział dobry, nie zauważyłam błędów :)

    OdpowiedzUsuń