- Adam, Twój ojciec dzwonił do mnie wczoraj - serce zaczęło mi bić
szybciej. Tylko nie on. - Wkrótce urodzi mu się trzecie dziecko -
dziewczynka, i chce byś do niego poleciał i został ojcem chrzestnym dla
Margaret.
- NIE - krzyczę, choć sam nie wiem po co - Nigdy, jak on
śmie po tylu latach dzwonić i taką propozycją wyskakiwać. Wybiegam z
kuchni i kopię z całej siły w gałę. Leci centralnie w frontowe drzwi.
Wchodzę do pokoju i słyszę szloch matki...
Wciąż słyszę te słowa w mojej głowie, staram się uspokoić, ale to jest niemożliwe. Najpierw zostawia nas dla młodszej, nie chce płacić alimentów. Nie widzę go tyle lat, a on dzwoni z propozycją ojca chrzestnego. Niech ten bydlak zgnije w piekle. Dla mógłby się wcale nie rodzić. Muszę się wyluzować, włączam laptop, moje pliki - zdjęcia - Victoria. Gapię się na jej zdjęcie do północy, w końcu idę się ogarnąć przed snem.
Rankiem mamy już nie ma w domu, wiem, że jest jej przykro, że się nie zgodziłem, ale ja go nie nienawidzę w przeciwieństwie do niej, mimo tych krzywd, które nam wyrządził wciąż go kocha. Dziś mam luźny dzień bo mam tylko dwie lekcje, a potem cała klasa idzie na wycieczkę do Westminster Abbey, pani od geografii i historii raz na miesiąc robią nam wycieczkę do tego typu zabytków w Londynie i okolicach. Bardzo lubię te wycieczki, wtedy zawsze w szkole mam stu procentową frekwencję. W szkole jak zwykle zamula, chemia ciągnie się bez końca, co mnie obchodzą jakieś cukry w człowieku. Choć chcę zostać w przyszłości lekarzem, to tą lekcję przesypiam. Nie ma jak orzeźwiająca godzina w-f'u, czterdzieści pięć minut latania za gałą. Jestem cały spocony, ale szybko biorę prysznic i pędzę do autobusu. Czas na wycieczkę.
- Hej Pet, mogę się dosiąść? - pytam kolegę.
- Jasne, za nami będzie siedziała Mindy z Amalie - odpowiada i wkłada słuchawki MP4 do uszu.
- Hej Mindy, hej Amalie - mówię gdy dziewczyny przechodzą obok mnie.
- Cześć - odpowiadają i szybko zaczynają rozmawiać z tyłu. Nie widząc nic innego do roboty zabieram się na czytanie J.R.R Tolkien Władca Pierścieni. Drużyna Pierścienia film był świetny, więc i książka też będzie dobra. Droga zajmuje nam niecałe trzydzieści minut i już stoimy wszyscy przed Westminster Abbey. Mamy też przewodnika.
- Przed naszymi oczami stoi wielka budowla, Westminster Abbey. Która według legendy powstała w 616 roku. Jest to jedna z najważniejszych świątyń anglikańskich - mówi na początku przewodnik. Chociaż na takiego mi nie wygląda, ma długie dredy i ubrany jest w luźny strój, a nie w gajer czy cokolwiek innego. Ma też kolczyk pod dolną wargą. Bla, bla bla, te informacje to i ja mogę znaleźć w necie.
- Znajdujemy się przed grobowcem Elżbiety I - mówi po chwili dziwak, z którym już od kilkunastu dobrych minut chodzimy po świątyni. Odruchowo spoglądam w przeciwną stronę i... widzę płomiennowłosą dziewczynę, która rozmawia z kimś przez telefon. Ja Cię znam, przyglądam się bliżej i rozpoznaję ją. To ona. Victoria. Nasze wzroki napotykają się, ona robi wystraszoną minę i szybko odchodzi. Dlaczego?
Dalszą drogę myślę o tej sytuacji, dlaczego uciekła na mój widok. Ma moje zdjęcie, a może przeraziła ją moja brzydota? Nie będzie dane mi to wiedzieć...
Szybko wracam do domu i łapię za smartfona i piszę do niej : Hej. Widziałem Cię w Westminster Abbey, dlaczego uciekłaś na mój widok? Po chwili dostaję wiadomość : Hej, ale napewno to byłam ja? Jestem jeszcze chora i leżę już w łóżko. Dzisiaj mi o wiele lepiej, więc może jutro się spotkamy? Porozmawiamy później, bo przyszła moja mama...
Okej, nie chcesz gadać, nie zmuszam bo nawet się nie znamy. Może rzeczywiście pomyliłem ją z tą dziewczyną z świątyni. Trochę mi głupio teraz, ale cóż. Na obiad robię spaghetti i jem. Po chwili słyszę dzwonek do drzwi. To Garett.
- Mam dla Cb newsa, w czwartek w GALAXY CLUB swój koncert będzie miał Trey J. Nasz ulubiony szkocki raper. Wiedziałem brachu, że chcesz go zobaczyć, więc mam dla Cb bilet - oznajmia wesoły Garett. Trey J to poniekąd jego idol.
- Świetnie, dzięki - cieszę się, bo po wczorajszych i dzisiejszych zdarzeniach przyda mi się nieco rozrywki. Ten raper mi to zapewni. - Ile jestem winien?
- Trochę drogo, bo jak byłem w Glasgow to bilet był tańszy. 120 £ - odpowiada chłopak i wyciąga rękę w moją stronę.
- Okej, już Ci daję
- Nie chcesz jechać ze mną do Mindy? Bo ja wiem, że ona jest na Ciebie zła i nie chce z Tobą gadać. Bo nasza Mindy będzie gwiazdą, nagra swój własny teledysk Summer Love i potrzebuje ludzi na casting - zaprasza mnie Garett. Z jego uśmiechu na twarzy i ogólnego dzisiejszego zadowoloenia śmiem wnioskować, że są razem.
- No co Ty stary, nie nadaję się na aktora - odpowiadam.
- Dobra, to ja lecę - powiedział chłopak i zniknął w drzwiach.
Zamykam się w pokoju i rozmyślam nad słowami Garetta, wtem słyszę prywatny telefon mamy. Wchodzę do niej pokoju i widzę kto dzwoni - Fred. Mój ojciec, mój kochany ojciec.
- Jak śmiesz po tylu latach dzwonić i składać taką propozycję - krzyczę w słuchawkę.
- Adam uspokój się, w weekend do Was przylecę i wszystko wyjaśnię. Szykuj garnitur - odpowiada miło, lecz stanowczo.
- TY BYDLAKU, TY.... NAJPIERW NAS ZOSTAWIASZ, A TERAZ TAKIE PROPOZYCJE SKŁADASZ. OGARNIJ SIĘ I NIE ŚMIEJ NAWET TUTAJ PRZYJEŻDŻAĆ. NIE POTRZEBUJEMY CIEBIE, ZOSTAW NAS W SPOKOJU - wydzieram się w telefon. Szybko rozłączam się i odkładam aparat. Wychodzę z pokoju i widzę mamę ze łzami w oczach.
- Przepraszam - mówię i rzucam się na swoje łóżko, to nie moja wina, że go nienawidzę. Nie chce już go oglądać. Dla mnie on już nie istnieje. Płaczę w poduszkę do późna. Dlaczego życie musi być tak cholernie pogmatwane!?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od razu przyznam się, że ten rozdział mi nie wyszedł. Ale może sądzicie inaczej? Już w kolejnych akcja zacznie się bardziej rozwijać...
Bardzo ciekawe opowiadania piszesz! Już nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawe opowiadanie :) Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńNowy rozdział!
OdpowiedzUsuńhttp://my-baby-dancing.blogspot.com/
A tam gadasz wyszedł Ci bardzo dobrze. Obserwuje Twojego bloga, bo podoba mi się jak piszesz, postaram się tu częściej zaglądać. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie. ^^ http://pisanietomojehobby.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńto jest genialne. Pomysł na opowiadanie po prostu świetny ;) będę tutaj zaglądać :) powodzenia dalej.
OdpowiedzUsuńhttp://zycie--trudne.blogspot.com/
Mała korekta:
OdpowiedzUsuń- Adam, Twój ojciec dzwonił do mnie wczoraj - serce zaczęło mi bić szybciej.
powinno być:
- Adam, Twój ojciec dzwonił do mnie wczoraj. - Serce zaczęło mi bić szybciej.
Zobacz tutaj:
http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/
Nie wytykam Ci tego po złośliwości, a jedynie dlatego, że dobrze piszesz, aczkolwiek masz parę błędów ;)
Podoba mi się. Wcześniej czytałam tylko urywki ale teraz mam zamiar poważnie się za to zabrać. Albo czyta się całość albo się nie czyta w ogóle. Ja wybieram to pierwsze :) A znienawidzenie jednego z rodziców, przyciąga mnie jeszcze bardziej :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna