czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział III

Jestem już tym kompletnie wyczerpany, mam dość mojego cholernego życia. Po prostu dłużej nie mogę, od jakiegoś czasu wszystko mi się wali.  Nie umiem sobie z tym poradzić, Petera nie ma, a Garett to nie to samo. Rozmawiając o tym z Mindy dałbym jej złudną nadzieję, że możemy być razem. Mamy już nie chcę obciążać moimi problemami, ma dużo własnych. W firmie robią sieczkę, i bardzo prawdopodobne, że straci pracę. Bo raz drugi, a ja czekam tylko na wakacje. Chcę się od tego wszystkiego uwolnić...
O 6:00 wchodzę do łazienki, i boże czy to ja? Włosy sterczą na każdą stronę, wory pod oczami, które spuchnięte od łez i braku snu od dobrych kilku, kilkudziesięciu dni. Ogarniam się i idę pogadać z mamą, potem znowu zamknę się w pokoju, a wieczorem jak to w sobotę koncert w GALAXY CLUB. Jutro upragnione spotkanie z Victorią. To mnie motywuje, by dalej żyć...
Mama już krząta się w kuchni, choć ma wolne...
- Przepraszam za wczoraj, ale wiesz, że go nienawidzę. Nie po tym co mi, nam zrobił - mówię i łapię Roxanne za ręce i patrzę jej prosto w oczy. - Ja nie potrafię udawać, że go nadal kocham czy nawet lubię. Dla mnie stał się nikim gdy nas zostawił...
- Adamie Nickolson, ja rozumiem - jej melodyjny głos zawsze mnie uspokajał. - Zrozumiałam też, że zawsze pchałam Cię w jego stronę, wierzyłam, że do mnie wróci. Ale mój plan zawiódł. Wczoraj z Fredem odbyliśmy bardzo długą rozmowę. Da nam wreszcie spokój, ale mimo tego i tak do nas przyjedzie. Za miesiąc będzie miał konferencję w Londynie. Wpadnie na godzinkę, może dwie...
- Zamki i tak zmienione, i nie próbuj oddać mu kluczy. Mamo, on  już nie jest naszym Fredem. Ma teraz własną rodzinę - Taylor, Susan Derecka i wkrótce Margaret. Nie licz, że teraz ich zostawi i wróci do nas - mowie i wychodzę na ulicę. Po prostu uwielbiam o tej porze wyjść na rolki. Jadę w stronę centrum handlowego MY LOVE SHOP - jedynego centrum, które już od siódmej rano przyjmuje klientów. Musze kupić sobie coś na koncert, może Air Maxy?
***
- Hej - witam się z przyjaciółmi. Mindy, Amalie, Garett, Peter oraz Nicole. Siostra Garetta.
- Hej, już myśleliśmy, że nie przyjdziesz. Ale jesteś - Mindy jak zwykle mierzy mnie wzrokiem. - Wchodzimy.
GALAXY CLUB to dopiero jest impreza. Dwie sale po dwieście osób. W każdą sobotę wielka gwiazda nawet z dalekiej Ameryki. Bary, w których lady uginają się od napojów po przeróżne przekąski. Profesjonalny sprzęt i cudowne panie, które co tydzień za darmo roznoszą jeden z napoi, dzisiaj jest tequila. Impreza zaczyna się rozkręcać.
Wkońcu na scenę wchodzi Trey J, to wysoki brunet o posturze mięśniaka, a zarazem delikatnego i czułego faceta. Fanki za nim szaleją.
- Witajcie moi angielscy fani, wiecie chyba po co tu jestem!? - pyta się, ale odpowiedź i tak jest oczywista. - Z Wami spędzę te cudowne dwie godziny z moimi największymi przebojami. Zaczynamy, od...
- MY FUCKING PERFECT LIFE - wrzeszczy cała sala. To jego najnowszy kawałek. W zaledwie tydzień zdobył ponad dwa miliony odtworzeń w serwisie YouTube.
Trey J jak zwykle robi furorę, a impreza sięga gwiazd. Krzyki piski, co raz możesz dostać po głowie albo kieliszkiem po wódce lub najnowszą składanką rapera. Czuję, że za dużo wypiłem. Muszę wyjść i się wyrzygać. Ledwo zdążyłem wyjść tylnymi drzwiami klubu, a już to zrobiłem. Boże, jaki ze mnie idiota, to co tak się nawaliłem!?
- Pomogę - słyszę głos Mindy, gdy chcę usiąść na ławce, ale jestem tak pijany, że ledwo chodzę.
- Spadaj - mówię i znowu zaliczam glebę.
- Chodź i nie rób z siebie dzieciaka - słyszę głos Garetta.
- Wynoście się państwo perfekcyjni,  bo mam Was w dupie. Banda zawszonych idiotów, którzy są moimi przyjaciółmi, choć wcale o mnie nie dbają. To, że mam zjebaną rodzinę, to nie znaczy, że jesteście lepsi. - nie kontroluję własnych słów, rozkręcam się. Zaraz powiem o parę słów za dużo...
- Choć idioto - Mindy ciągnie mnie za rękaw bluzy.
- Spadaj gwiazdko, i idź pieprz się z Garettem - teraz to przegiąłem. Dostaję z całej siły. Pięść Garetta pozbawia mnie zęba bo czuję krew. Jestem kopany i znowu rzygam.
- Zostaw go - Mindy już się nie bawi. - Chodźcie, bo pan wszechwiedzący nas nie potrzebuje.
- Spadaj! - po raz kolejny dostaję mocnego kopniaka w brzuch i... i urywa mi się film...
Otwieram oczy i tak cholernie boli mnie głowa, widzę przed sobą, a raczej nad sobą  różowy sufit. Gdzie ja jestem?
- Leż - słyszę czyjś głos, to napewno dziewczyna. - Ładnie się urządziłeś...
Mimo jej słów podnoszę się i patrzę na ową dziewczynę. Ja Ciebie znam...
- Victoria - powiedziałem i wybuchłem wielkim śmiechem. Ona również. - Możesz mi powiedzieć co ja robię u Ciebie w mieszkaniu i która jest godzina!?
- Dobry początek przyjaźni. Mieszkam ulicę dalej od GALAXY CLUB i jak wyszłam na fajka. Tak palę, uprzedzę Twoje pytanie. Parzę a tu jakiś chłopak leży obok swoich rzygów. Podchodzę i patrzę, przecież to Adam Nickolson. Hahahah
- To nie jest śmieszne, a jakim cudem znalazłem się u Ciebie w łóżku?
- Mój brat Ciebie tu przyniósł, skłamałam, że jesteś moim bliskim kumplem - nie był zaskoczony Twoim stanem, bo zazwyczaj tak poznaje moich przyjaciół.
- Okej, a ile czasu już śpię? I nadal mam na to ochotę... - mówię i kładę się. Czuje, że mimo mojej nocnej eskapady czerwienie się. Mieliśmy się poznać w galerii MLS, a nie pod klubem, gdzie ja jestem w dodatku pijany. Matka to mnie chyba zabije, napewno się niecierpliwi...
- Jest piąta rano, i nie martw się o mamę. Mam nadzieję, że nie nie zabijesz, ale napisałam do niej, że zostajesz na noc u kolegi i wrócisz w niedzielę po południu.
- Dzięki - odpowiadam i wstaję, Muszę do kibla. Na zdjęciu wygląda bardzo ładnie, a w rzeczywistości jest niczym Miss World. Jej uroda mnie zniewala, jakim cudem odpisała do takiego brzydala jak ja!? Próbuję iść, lecz bezskutecznie. Victoria reaguje i po chwili lądujemy razem na podłodze. Bez chwili zastanowienie zaczynam ją całować, a ona wcale nie przerywa. Zarzuca swoje ręce na moją głowę... To chwila mogłaby się nie kończyć, lecz w tym momencie drzwi do pokoju otwierają się...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podoba Wam się moje opowiadanie? A jak rozdział nr. 3? Proszę o szczere komentarze...
DRAGON :)

8 komentarzy:

  1. Bardzo fajny blog:)

    zapraszam :
    http://bluzkazserem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Co rozdział to lepszy :D Dawaj następny, już nie mogę się doczekać! ;3
    Zapraszam do mnie: http://pisanietomojehobby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne ;) rozkręca się i jest coraz lepiej :)
    http://zycie--trudne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy blog ;) Chętnie przeczytam więcej!

    http://fashionloveblogsusan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! Czekam na więcej! :D

    zapraszam do mnie http://kujonowiniewypada.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde, bardzo mi się podoba ;3 Czekałam na jakieś opowiadanie z perspektywy chłopaka ;D Weny i zapraszam http://przygodawlondynie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mocna sprawa, taki obrót sytuacji mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń